Gdy będziemy za nim tęsknić...

"Kubuś Fatalista i jego pan" - aut. Denis Diderot - Wydawnictwo Iskry

Jeśli napisane bez mała pięćset lat temu przez Michel'a de Montaigne'a „Próby", które Tadeusz Boy – Żeleński nazywa „fortecą wolności", ocaliły godność hrabiego Aleksandra Rostowa, bohatera powieści Amora Towlesa „Dżentelmen w Moskwie", to z pewnością wydanie „Kubusia Fatalisty i jego pana" Denisa Diderota przez Wydawnictwo „ISKRY", niejednemu z czytelników pozwoli wyjaśnić, dlaczego jego los jest taki, a nie inny. Oczywiście, pod warunkiem, że po nią sięgnie.

A warto, żeby przypomnieć sobie lekturę z czasów szkolnych lub studenckich, przetłumaczoną rzeczywiście w emocjonalny i odważny sposób przez wyżej już wymienionego Tadeusza Boya-Żeleńskiego, niezwykłego erudytę i znawcę literatury francuskiej.

- „Jak się spotkali? Przypadkiem, jak wszyscy. Jak się zwali? Na co wam ta wiadomość? Skąd przybywali? Z najbliższego miejsca. Dokąd dążyli? Alboż kto wie, dokąd dąży? Co mówili? Pan nic, Kubuś zaś, iż jego kapitan mawiał, że wszystko, co nas spotyka na świecie, dobrego i złego, zapisane jest w górze. – Tak nNarrator wprowadza czytelnika w klimat powiastki filozoficznej.

A kim on sam jest? A po co to komu? Opowiadacz tej niezwykłej podróży, będzie w stosownych miejscach informował, dlaczego warto teraz pozostawić samym sobie Kubusia i pana, albo też objaśniał i dopowiadał to, co może okazać się dla czytelnika nieodzowne w zrozumieniu postępowania Kubusia. Lub też zwraca się bezpośrednio do czytającego z pytaniem, co zrobiłby w określonej sytuacji na miejscu Kubusia. Ale i sam Narrator, z ogromnym wdziękiem, o który można posądzać samego Diderota, puentuje całą opowieść i żeni Kubusia z Dyzią oraz wyposaża ich w dzieci.

Lecz, jak pamiętamy, cała powiastka dialogami stoi i autorem ich lwiej części jest sam Kubuś. A to pewnie dlatego, że przyszedł na świat w rodzinie, która i tydzień potrafiła wytrwać w milczeniu. Sam zaś przepędziwszy dzieciństwo z ustami zakneblowanymi. Nic zatem dziwnego, że kiedy mu knebel ów zdjęto, usta jego nie zaznały spoczynku. A że Kubuś miał wyjątkowe szczęście nie tylko być świadkiem wielu nader ciekawych zdarzeń, ale i sam dużo niezwykłości przeżył, przeto chętnie dzielił się nimi z panem. No i z czytelnikami również! W ten sposób umila czas i panu, i wdzięcznemu czytającemu, a i sobie również. I jeśli do tego dodamy jak wielkie i różnorodne emocje nim targały, to i sam czytelnik od czasu do czasu będzie im ulegał. Bo każdy przykład z życia, jaki przytacza Kubuś, to można rzec, jakby i z naszych czasów wyjęty, tylko że w innym już kostiumie. Chociażby te fragmenty opowiastki, w których mężczyźni wykorzystują wobec kobiet swą fizyczną przewagę. I oczywiście wiadomo, w jakim celu. Jednak i wśród nich znajdują się – odwieczne intrygantki uosabiane symbolicznie przez panią de La Pommeraye...

Ale i Narrator, od czasu do czasu wyręcza Kubusia i sam opowiada ciekawe historyjki. Jak na przykład tę o panu Gousse, który na skutek zawiłych układów pomiędzy nim a żoną oraz pokojówką, „służącą mu za połowicę częściej niźli jego własna", żeby wybrnąć z kłopotów tzw. obronną ręką, wytoczył sobie proces, wygrał go i uzyskując wyrok przeciwko sobie przebywał w więzieniu! Nie dość jasne dla przeciętnego człeka? Wystarczy, że korzystne i skuteczne dla pana Gousse oraz jemu podobnych.

I jakże ciekawie czyta się te fragmenty, w których jeśli wydaje się nam, że Kubuś ośmiesza się w sytuacji, w której może nazbyt wylewnie dziękuje zacnej kobiecie za opiekę i przywrócone zdrowie, to jesteśmy w błędzie. Bo pomimo upływu tylu setek lat, Ransom Riggs w wydanych niedawno „Baśniach osobliwych" przypomina ludzkości w „Historii Cuthberta" o zapomnianym przez nią dobrym zwyczaju, jakim jest okazywanie wdzięczności.

Kubuś oddaje nam nieocenioną przysługę, kiedy to wyśmiewając ludzkie wady, ma je w pogardzie i wyraża się o nich bardzo negatywnie. Wygłasza też wiele mądrych myśli skłaniających do refleksji. W duszy Kubusia toczy się bardzo gwałtowna walka pomiędzy Przeznaczeniem a Przypadkiem. I trudno jednoznacznie osądzić, co tak naprawdę determinuje nasz Los. Ale pocieszające jest to, że idąc tropem kubusiowych myśli, wybrać warto jednak końcową puentę tej opowiastki filozoficznej. Jeśli spotyka nas coś złego albo jeśli partner nas zdradza, to było to zapisane w górze. Ale gdy okazuje się, że wszelkie zło omija nas z daleka, a partner nas nie zdradza, to i tak było to zapisano wyżej. Tak więc, lepiej spać spokojnie i się nie martwić. Tak jak radzi to Narrator.

Para bohaterów stworzona przez Denisa Diderota przypomina i inne postaci literackie wzajemnie się uzupełniające i pasujące do siebie „jak dwie połówki jabłka". Nie tylko w harmonii, ale też i w odmiennych charakterach, działaniach, bo na tym życie polega, by pogodzić dwie odmienności, a jak już się nie da, to chociaż żywiące wobec siebie tolerancję i wyrozumiałość. Taki jest na przykład duet Don Kichota i Sancho Pansy, ojcostwa Miguela Cervantesa. Bo tylko wtedy takie powiastki jak ta, mają swój sens, gdy nieustannie ścierają się odmienne poglądy i rozumienie życia. A to co z nich płynie, wlewa się szerokim strumieniem w umysły i serca czytających.

Całość dopełnia niezwykle staranna i ciekawa plastycznie szata edytorska. Głęboka i jednocześnie łagodna dla oczu czerwień wyklejki kontrastuje z grafiką na okładce i obwolucie. Ciepła szarawa barwa jest znakomitym tłem dla wizerunku Diderota oraz liternictwa tytułu. I jeśli do tego dodamy czerwoną zakładkę-tasiemkę wszytą w kapitałkę, to mamy pełen komfort w czytaniu. Zakładka bowiem uspokaja czytelnika, podpowiadając mu, że przecież nie musi w jedną noc przeczytać Kubusia, lecz może spokojnie zaznaczyć nią miejsce, w którym się zatrzymał w czasie jego podróży (wszak to i powieść drogi) i pozostawić go na czas jakiś ze swoimi opowieściami i myślami. By, wtedy, gdy będziemy za nim tęsknić, ponownie się z nim spotkać, a może i nawet podjąć z nim rozmowę.

A jeśli wyobraźnia czytającego umieści Fatalistę i jego pana na teatralnej scenie, to jest to dobry pomysł. Bo obaj z pewnością skupialiby na sobie uwagę widzów.

 

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny
7 listopada 2018
Portrety
Denis Diderot

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...