Gdzie diabeł nie może, tam Trelę pośle

Już na samym początku w atmosferę spektaklu wprowadza nas bardzo sugestywne światło, przypominające promienie słońca, przebijające się przez kościelne witraże, zasnuwająca scenę mgła i piękna, stonowana muzyka. Tylko kilka chwil potrzebujemy, by zanurzyć się w tym wykreowanym przez reżysera Krzysztofa Jasińskiego świecie, opartym na filozoficznym traktacie Leszka Kołakowskiego. W głównej i jedynej roli, Jerzy Trela wciela się w księdza Bernarda, i przez kolejne kilkadziesiąt minut swojego kazania prowokuje nas do poszukiwania odpowiedzi na pytania najprostsze i najbardziej skomplikowane zarazem. A gdy wszystko się skończy, aż dziwne wydaje się, że to pierwszy monodram w dorobku tego charyzmatycznego aktora.
Jak w każdym monodramie kluczową rolę pełnią tutaj aktor i tekst. O ogromie umiejętności i wielkim talencie Jerzego Treli nie trzeba nikogo przekonywać. Możliwość skupienia się na szczegółach jego aktorskiego kunsztu cieszy, w tym typie spektaklu jest bowiem znacznie ułatwione. Jego bliskość, przenikliwe spojrzenie i kierowane ku nam słowa sprawiają, że przestajemy czuć się anonimowi. Zawiązuje się pomiędzy aktorem a widzami nić. W skupieniu i ciszy, z większą niż zwykle siłą, odczuwamy każde wypowiadane słowo. Jak w najlepszym kazaniu Jerzy Trela, sięga po zabiegi retoryczne, moduluje tembr głosu, mówiąc raz to nieśpiesznie i powoli, innym razem z wielką siłą wyrzucając z siebie kolejne kierowane ku nam bolesne, ale i prawdziwe oskarżenia. Lituje się nad nami tylko przez chwilę, by niedługo potem z tym większą pasją oskarżyć nas o największe grzechy, śmiejąc się jednocześnie prosto w twarz.. Wijąc się w swoich wypowiedziach, gubi myśli, by na nowo je poskładać raz to sprawiając wrażenie wszechwiedzącego i mającego nad nami władzę, innym razem udręczonego ludzkimi słabościami poczciwego starca. Jego narastające z każdą chwilą zmęczenie i przygniatający go ciężar, są wręcz namacalne. Całość uzupełnia sporadyczna gestykulacja sprawiająca, że każdy ruch staje się istotniejszy. Na bazie znakomitego tekstu Jerzy Trela zadaje nam pytania fundamentalne, ale też ponadczasowe, na które nigdy nie znajdziemy satysfakcjonującej odpowiedzi. Pytania o źródła zła i grzechu. Ukazuje nam, iż w rękach diabła jesteśmy jedynie bezbronnymi kukiełkami, które nie mają siły, by móc mu się przeciwstawić. Rady, jakie nam daje, każą zastanawiać się nad jego prawdziwymi intencjami - czy rzeczywiście chce nam pomóc, czy też może popycha nas ku jeszcze większemu złu? Do ogólnego poziomu spektaklu znakomicie wpasowują się także inne jego części: światło, muzyka, elementy scenografii. Wszystkie są używane bardzo subtelnie i tylko tam, gdzie jest to naprawdę potrzebne: monumentalny, precyzyjnie wyrzeźbiony, wykonany z nieprzyjemnej i zimnej stali fotel; delikatne światło, lekko tylko rozświetlające mroki; pięknie wykonany przez Elżbietę Towarnicką "Psalm 120". Te i inne elementy nie przysłaniają tego, co w "Kazaniach Księdza Bernarda" najistotniejsze, pomagają jedynie wydobyć i wzmocnić efekt wypowiadanych przez Jerzego Trelę słów. Stosowane z, tak rzadko dziś spotykanym, umiarem i o znakomitej jakości, dają pożądany rezultat. To wszystko sprawia, że jest to monodram szczególny i niepowtarzalny. Zachowuje czystą i doskonałą formę. Ukazuje, jak teoretycznie ubogimi środkami można stworzyć teatr, zapadający w pamięci i głęboko poruszający. Poszczególne, surowe jego części, w całości tworzą wyjątkową sztukę. Pozostaje mieć nadzieję, że takich wartościowych kazań, nie tylko w teatrze, będziemy mieli okazję usłyszeć znacznie więcej. Krakowski Teatr Scena STU Leszek Kołakowski "Rozmowy z diabłem. Wielkie kazanie księdza Bernarda" reżyseria: Krzysztof Jasiński scenografia: Jan Polewka muzyka: Jan Kanty Pawluśkiewicz Obsada: Jerzy Trela Premiera: 19.02.2006r.
Michał Myrek
Dziennik Teatralny Kraków
16 kwietnia 2008

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia