Gdzie świat rządzi się innymi prawami

"Rosyjski kontrakt" - reż. Krzysztof Rekowski - Teatr Dramatyczny w Warszawie - Scena Przodownik

Polityka po cichu wkrada się do twórczości dramaturgów. Zagląda również do samego teatru. Nie jest przypadkiem, że reżyser Krzysztof Rekowski sięgnął właśnie w tym momencie po opowiadanie rosyjskiego pisarza Andrieja Płatonowa.

„Epifańskie śluzy" to utwór, który ukazuje Rosję XVIII wieku, kiedy władał nią car Piotr Wielki. Miał on ambicje stworzenia państwa imperialistycznego. Chciał, aby Rosja nie była gorsza pod jakimkolwiek względem od innych państw. Piotr Wielki marzył o wyprowadzeniu Rosji ponad poziom państw zachodnich. W spektaklu „Rosyjski kontrakt" zagrał go Marcin Sztabiński, który świetnie ukazał niebezpieczną obsesję i obłęd rosyjskiego władcy. Jego car to człowiek owładnięty szaleństwem widocznym w mowie i ciele. Niestety Sztabińskiemu nie udało się ukazać Piotra Wielkiego jako silnej osoby z autorytetem. Był on po prostu bez charyzmy, jaką wydawałoby się miał ten oświeceniowy władca.

Car Rosji sprowadził z zagranicy inżynierów, którym zlecił nieproste zadanie wybudowania gigantycznego, sztucznego kanału, którym mogłyby przez Rosję przepływać jego statki. Angielski inżynier Bertrand Perry (Oskar Hamerski) za obietnicę niemałego wynagrodzenia miał nadzorować wszelkie prace na budowie. Skuszony pieniędzmi, prestiżem, a także chęcią poznania tej pięknej, dzikiej i nieskażonej cywilizacją Rosji, zostawił w Anglii swoją narzeczoną oraz wygodne życie. Nic w tym dalekim kraju nie okazało się jednak takie, jakie miało być. Perry zderza się z realiami panującymi w kraju Piotra Wielkiego. Powoli zmienia się on i jego moralność... Hamerski ukazał ciekawą przemianę swojego bohatera, jego udrękę z życiem, wspomnieniami i samym sobą. Zabrał widzów w podróż niby melancholijną, ale jednak mocno angażującą. Z napięciem obserwowało się jego cierpienia po rozstaniu z ukochaną oraz zmagania przeciw rosyjskiej mentalności, nieugiętości cara, a nawet przeciw przyrodzie.

Hamerskiemu na scenie towarzyszyli Krzysztof Ogłoza i Krzysztof Brzazgoń. Stworzyli oni ciekawe postaci o mocno zarysowanych charakterach. Kinga Suchan jako narzeczona była przekonująca niestety tylko do momentu, gdy jej bohaterka była figlarną, egoistyczną i rozpuszczoną młodą kobietą. Kiedy doszło w niej do przemiany w kobietę po bardzo trudnych doświadczeniach życiowych, już traciła swą wiarygodność. Na scenie na chwilę pojawili się także trochę bezbarwny Tomasz Budyta oraz Magdalena Smalara z bardzo dobrym monologiem o świętej postaci cara.

Ruch sceniczny i scenografia „Rosyjskiego kontraktu" to szereg bardzo przemyślanych zabiegów i rozwiązań. Specyficzna przestrzeń Sceny Przodownik została wykorzystana na korzyść przedstawienia. Bardzo ciekawie ukazano w spektaklu motyw podróży bohaterów, gdy aktorzy krętymi trasami, żwawym krokiem, miało się wrażenie dosłownie, przemierzali scenę. Surowy wygląd scenografii okazał się być funkcjonalny, a zarazem wyrazisty. Biały materiał ułożony na kształt żagli statku, na którym były wyświetlane wizualizacje (czasem zagubionej głównej postaci, czasem przyrody) akcentował jeszcze mocniej przemianę i wewnętrzną walkę bohatera. Scenografię, która była dopracowana w najdrobniejszym szczególe, stworzył Jan Kozikowski, którzy także zajął się kostiumami przedstawienia. W strojach postaci można doszukać się sporo niespójności. Część z nich była zgodna z duchem epoki, w której rozgrywała się historia angielskiego inżyniera w Rosji, inne niestety nie. T-shirtów raczej wtedy nie noszono. Włosów w kucyk też raczej nie upinano. Najwyraźniej coś musiało się odbyć kosztem innego. Na szczęście nie zakłóca to szczególnie odbioru przedstawienia.

Kornelia Grzelecka
Dziennik Teatralny Warszawa
26 marca 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...