Gra o ludzkie życie

"Awantura Warszawska" - reż: Michał Zadara - Muzeum Powstania Warszawskiego

Spektakl Michała Zadry "Awantura warszawska" zotał zaprezentowany m.in. na tegorocznym Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy. Wyreżyserował go Michał Zadara z okazji 67. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Swoją premierę miał 1 sierpnia 2011 roku. To inne niż dotychczasowe spojrzenie na Powstanie. Przede wszystkim spojrzenie to pozbawione zostało oceny

Zadra wprowadził widza nie na pole walki, a zaprosił go do gabinetów politycznych gigantów oraz do siedzib polskich władz i ich opozycjonistów. Tutaj wojna wygląda zupełnie inaczej - praktycznie pozbawiona została swojej militarnej twarzy. To świat, w którym istotna jest korespondencja – depesze wojenne wysyłane między Londynem, Moskwą a Waszyngtonem.

Spektakl nie tylko ze względu na oryginalne potraktowanie tematu był wyjątkowy. Wkraczając do foyer, tak jak każdy z widzów, otrzymałam kartkę – „AWANTURA WARSZAWSKA INSTRUKCJA OBSŁUGI”. Autorzy ze szczegółami opisali zasady oglądania przedstawienia. Mimo to spektakl nie przestał być zagadką. Zostało zapowiedziane, że widzowie mają możliwość wielowymiarowego, chociaż nigdy pełnego oglądania dzieła. Z perspektywy tradycyjnej, czyli widowni bądź też mogą stać się częścią przedstawienia, wkraczając na scenę.

Po wejściu zajęłam swoje miejsce na widowni, w przeciwieństwie do większości zaciekawionych przybyłych, którzy od razu wkroczyli wewnątrz sceny. Przywitał mnie film – fragmenty przemówień Winstona Churchilla, Franklina D. Roosvelta i Józefa Stalina w wykonaniu Juliusza Chrząstkowskiego, Edwarda Linde Lubaszenko i Seana Palmera. Narastająca z minuty na minutę ciekawość tego, co dzieje się poza obszarem mojej percepcji , skłoniła mnie, abym podążyła za resztą. A tam nerwowe, pulsujące stukanie w klawisze maszyn do pisania. Harmider, okrzyki, bieg aktorów i porozrzucane na wszędzie czerwone konfetti. Pięć podestów - scen, symbolizujących Waszyngton, Londyn, polski rząd na uchodźctwie, opozycję komunistyczną oraz Moskwę. To, co wcześniej wydawało być się filmem, okazało się relacją na żywo, wprost z gabinetów osób decydujących o losach świata.

Tego niezwykle dynamicznego przedstawienia nie dało się obejrzeć w całości. Na wszystkich pięciu scenach jednocześnie rozgrywały się wydarzenia historyczne. W momencie czytania istotnych depeszy wojennych do Stanisława Mikołajczyka (Tomasz Cymerman), Bolesław Bierut (Krzysztof Boczkowski) rozpoczynał swój komunistyczny wiec w akompaniamencie polskiego hymnu. Rozentuzjazmowany rozrzucał, nie bez znaczenia czerwone, konfetti wygłaszając jednocześnie utopijne wizje szczęśliwego kraju po zakończeniu się wojny.

„Awantura warszawska” to przedstawienie pełne zamierzonego chaosu. Postaci przekrzykują się wzajemnie, biegają po całej scenie – mają misję i świadomość tego, że od nich zależą losy nowego świata. Wśród męskich okrzyków, co chwila wybija się delikatny, aczkolwiek zdecydowany ton Barbary Wysockiej, która jest głosem wszystkich walczących o niepodległość Rzeczpospolitej.

Najbardziej wymownym momentem przedstawienia jest podział ówczesnej Europy przez Wielką Trójkę. Pokryty zapałkami z różnokolorowymi główkami podest, grający dotychczas plażowy piasek, zmienia swoją symbolikę. Spod małych, porozrzucanych losowo drewienek, Stalin, Churchill i Roosvelt łopatami odkrywają mapę polityczną odradzającej się po wojnie Europy. Uzyskany kompromis toczy się poza milionami ludzi różnych narodowości, którzy muszą dostosować się do nowej sytuacji. Zostali pozostawieni sami sobie.

W spektaklu Michała Zadry zostało połączone kino z teatrem. Przedstawienie stało się prawdziwą awanturą – pełną wrzasku, chaosu i potu na skroniach. W tym miejscu niezbędne są pokłony dla wybitnych ról aktorskich. Stworzona przez trupę atmosfera wprowadzała widza w lata 40. ubiegłego wieku. Przesadą nie będzie skojarzenie „Awantury...” z samym Muzeum Powstania Warszawskiego. Wchodząc w głąb sceny, widzowie mogli poczuć się jak w interaktywnym muzeum, w którym eksponaty nieustannie toczą wojnę. Panująca atmosfera ciągle była napięta. Klimat przypominał pracę na giełdzie papierów wartościowych, chociaż poruszane kwestie były o wiele ważniejsze niż jakiekolwiek pieniądze. Gra toczyła się o ludzkie życie.

Sylwia Rybacka
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
17 października 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...