Gra w odkrywanie

relacja z koncertu Marii Peszek "Maria Awaria" - 20. GST

Nocna scena muzyczna Gliwickich Spotkań Teatralnych zapewniła w tym roku prawdziwą gratkę dla koneserów inspirujących i pobudzających dźwięków. Koncert Marii Peszek rozpoczynający ten nocny maraton wprowadził w atmosferę onirycznej psychodeli, niepokojącego, a przy tym równie urzekającego dźwięku.

Przekroczenie progu Ruin Teatru Miejskiego równało się ze stanięciem oko w oko z niezwykłą osobowością, nagą prawdą dotyczących nas wszystkich, bo przecież songi, które w większości pochodziły z ostatniej płyty „Maria – Awaria” nie tyczą się tylko kobiet. 

Prawda jest jedna i bije z tej dziewczęcej twarzy z irokezem bez cienia makijażu. Pozornie śmieszne rymowanki–wycinanki zadają pytanie o miłość, ale w taki sposób, że nie trzeba opuszczać oczu z zażenowaniem. Daleko tu od pseudolirycznego śpiewu do rytmu, ale nie są to też protestsongi zdesperowanej feministki oskarżającej mężczyzn o „niedzielny biust”, „kurkę domową” i „odessanie z samej siebie”. Bo przecież same o sobie decydujemy i możemy wpisać się w ten schemat, albo krzyknąć „fuck you!”. Maria-Awaria plasuje się gdzieś pośrodku tej damsko–męskiej wojny zwanej miłością. „Jestem misiem, kochać mi się chce” – to chyba nas wszystkich łączy.

To koncert pobudzający do myślenia, ale przecież i mobilizujący, taki, który niesamowitą muzyką ładuje akumulatory życiowe. Dźwięki wciąż na granicy. Na granicy jazzu, soulu, rocka. Raz drapieżne, to znów lirycznie ujmujące – jak sama Maria Peszek. Niepowtarzalny klimat akordeonu i psychodela klawiszy. Świetne zgranie zespołu, które poświadcza chociażby porozumienie basu i perkusji. Zespół, który na każdym kroku udowadnia nie tyle alternatywność, co zdystansowanie do otaczającej nas rzeczywistości. 

Trudno o lepszą oprawę do tego, co chce powiedzieć Maria Peszek. Trudno o większą wrażliwość językową i świadomość kulturowego „tu i teraz”. Przy czym, rzeczywiście, jak zauważyła Peszek ten koncert to nie teatr – „tu się skacze, tu się tańczy” – zachęcała ze sceny mistrzyni ceremonii. To prawda – koncerty Marii Peszek to wciągająca, nierzadko komiczna gra w odkrywanie z porozumiewawczym mrugnięciem oka.

Małgorzata Bryl-Sikorska
Dziennik Teatralny Katowice
19 maja 2009
Portrety
Maria Peszek

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia