Granice empatii i humanizmu

"Granice" - reż. Bartosz Frąckowiak - Teatr Polski w Bydgoszczy

Gry planszowe przeżywają dziś swój renesans. Są nawet bardziej trendy niż komputerowe; więcej, ożyły na zasadzie opozycji do tamtych. Stąd też i na scenie oglądamy rzeczywistość organizowaną przez performerów niby to na gorąco, na zasadach właśnie gry planszowej. Postaci poruszają się jak pionki sterowane przez niewidocznych graczy po wyznaczonych ścieżkach. Gra toczy się na czterech poziomach. Granice określają laserowe promienie.

Szklana kabina w głębi sceny przyjmuje funkcję Europy, do której jak do raju usiłują wedrzeć się uchodźcy z innych regionów świata. Ale tylko z pozoru jest ona hermetyczną fortecą. Bo w miarę zapotrzebowania na siłę roboczą od czasu do czasu granice są rozszczelniane. Pokazuje to choćby rozpłaszczona na szybie twarz Uciekinierki, której udało się jednak wedrzeć do środka. Z prawej strony usytuowane jest stosunkowo nieskomplikowane centrum zarządzania porządkiem scenicznych działań. Z lewej - ekran do projekcji obrazów wojen i migracji uciekinierów. W tragiczne fotografie wmontowane są zdjęcia bohatera spektaklu jako turysty podróżującego po egzotycznych stronach.

Ramę dla wydarzeń scenicznych stanowi pas rozciągniętego na ziemi białego płótna. Powoli zwijany, odmierza on drogę postaci przyjmującej w grze rolę martwego Ciała Dziecka; bohatera fotografii, która w ostatnich miesiącach obiegła wszystkie światowe media. Na końcu owo płótno jest niczym Całun Turyński dla tej wyrzuconej przez morze, małej istotki. Bohater zdjęcia stanowi symbol losu najmłodszych uchodźców, nieświadomie wplątanych w okrutną grę dorosłych. Na scenie w jego imieniu wypowiada się wybitna tancerka i choreograf, Iza Szostak. W prologu opowiada ona o "aksamitnych", można by powiedzieć, dziejach uchodźców po II wojnie światowej, by skontrastować je z dramatycznymi losami tych współczesnych. W końcowym monologu (będącym projekcją potencjalnych losów zmarłej dziewczynki) oskarża w imieniu wszystkich dzieci, którym odmówiono szansy na szczęśliwe życie. To wstrząsający epilog. Ale Iza Szostak w tym spektaklu porywa publiczność nie tylko dzięki niezwykłej interpretacji tekstu, lecz przede wszystkim tańcem. Jej ciało działa jak niezwykle czuły sejsmograf. Odbiera i przetwarza na ruch wszelkie napięcia. Ilustruje dramatyczne emocje. Krzyczy i protestuje. Żadne słowo nie byłoby w stanie lepiej oddać idei i przesłania tego performence'u.

Anna Maria Karczmarska zaprojektowała kostiumy z dużą wyobraźnią i subtelnym smakiem. T-shirt, w którym wstępuje Iza Szostak, na strzępie rybackiej sieci oplątany jest tylko z lekka wodorostami. Znak ostatniej drogi postaci. Kostium Lex Frontex, którą symuluje na scenie Izabela Warykiewicz, żółto-czarnymi pasami ostrzega przed zagrożeniem. Unijna agencja do spraw granic ma bowiem za zadanie regulowanie przepływu fali imigrantów przez granice Europy. Po części także dzięki kostiumowi ciekawą postacią sceniczną jawi się w tym spektaklu Doktor Feelgood, kreowany przez Jana Sobolewskiego. Zabawnie groteskowy, i pogodny turysta w słonecznych okularach i szortach, z przytroczonymi do pasa plażowym klapkami; na fotografiach z uchodźcami stanowi szokujący dysonans. Jest uosobieniem szczęśliwej Europy zderzonej z najtragiczniejszą częścią świata. Jego postać jest oskarżeniem o okrutny brak empatii.

Nędzę uchodźców symbolizują bose stopy Uciekinierki, w którą wciela się znakomicie Marta Malikowska. Niezwykle wiarygodnie gra matkę, która straciła córkę. Na rękach nosi Ciało Dziecka albo zastyga z nim przy piersi niczym Matka Boska z Chrystusem. Wszystkimi odcieniami cierpienia i rozpaczy poraża publiczność. Jest przy tym bardzo dobra wokalnie. Ciekawie w formie performence'u odnajduje się także Mirosław Guzowski grający Artystę.

Stany emocjonalne postaci przez cały czas podkreśla ścieżka dźwiękowa. Krzysztof Kaliski stworzył w spektaklu bardzo ciekawą przestrzeń muzyczną, jakby zagęszczającą w wielu momentach emocje, animowaną przyciskami przez aktorów. Nie przypadkiem sporo sekwencji opartych jest tu na motywach arabskich.

Bartek Frąckowiak utkał przedstawienie z mnóstwa oryginalnych scenek-symboli, inkrustujących niejako ramy szkieletu czteropoziomowej piramidy zdarzeń. Fantastyczne wrażenie wywołują np. tory stworzone laserem, światła pociągu czy ziarna rozsypane w pewnym momencie przez Uciekinierkę, przewiezione z jej rodzinnego kraju.

Te mgnienia zdarzeń czy obrazów podkreślają ulotność chwil, które decydują o losie człowieka. Wzmacniają też wymowę tekstu. A ten jest oskarżeniem ekonomicznego systemu zarządzania światem, poniewierania humanitarnymi wartościami, nawet tymi, które niesie za sobą religia.

***

(Recenzja emitowana 28 lutego 2016 na antenie Polskiego Radia PiK w "Śniadaniu z Muzami")

Anita Nowak
teatrdlawas.pl
1 marca 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia