Grotowski na styku pokoleń

15 stycznia w Warszawie został oficjalnie zamknięty Rok Grotowskiego

W jak przedziwną klamrę zbiegów okoliczności został ujęty Rok Grotowskiego 2009 dowiodły ostatnie wydarzenia na świecie. 14 stycznia 2009 roku podczas inauguracji został położony duży nacisk na zreferowanie tzw. "działalności parateatralnej" Jerzego Grotowskiego z okresu Teatru Źródeł. To wtedy profesor Leszek Kolankiewicz mówił o pieśniach afrokaraibskich, które wywarły tak duży wpływ na badania Grotowskiego, że Haiti zostało nazwane drugą ojczyzną reżysera. Tymczasem 14 stycznia 2010 roku dochodzi do zakończenia Roku Grotowskiego w zimowej aurze Warszawy zdruzgotanej doniesieniami z Haiti, głoszącymi największą katastrofę w historii ONZ.

„Bardzo proszę o pomoc dla Haitańczyków. Po konferencji będę stał przy wyjściu z kapeluszem i liczę na państwa gest.” - apeluje z mównicy przejęty profesor Leszek Kolankiewicz. W ten oto niespodziewany sposób rozpoczyna się ostatnia, podsumowująca konferencja Roku Grotowskiego 2009. Sala wykładowa w Gmachu Instytutu Kultury Polskiej UW pęka w szwach i jest to ewenement w stosunku do poprzednich debat naukowych, które odbywały się na przestrzeni jubileuszowego roku. Nie tylko ze wzgledu na fakt licznie przybyłych słuchaczy, ale też z powodu tego, iż większość audytorium stanowią ludzie młodzi. Ich milczące uczestnictwo w tylnej części sali będzie z godziny na godzinę pulsować zniecierpliwieniem, aż wreszcie podejmą głos w dyskusji. Głos, który, choć jednostkowy, stanie się również częścią tego dwudniowego dialogu „Grotowski - narracje”. 

Grotowski - tylko dla wtajemniczonych? 

Zawsze był samotny, ale nie jako szaman lub wielki reformator teatru XX wieku, ale jako człowiek. Wydaje się, że dlatego z tak dużą dozą ostrożności dobierał ludzi do współpracy, bo nie tyle powierzał w ich ręce jakąś religię lub niezwykły patent, ale powierzał im siebie. Od samego początku Teatru Laboratorium, a nawet w jego prapoczątkach z Grotowskim współpracował Ludwik Flaszen. Od zarania, ale nie w sensie praktykowań, a drogi duchowej, był przy Grotowskim profesor Zbigniew Osiński. To dlatego w pierwszej rozmowie zostają oni nazwani przez profesora Zbigniewa Majchrowskiego „ojcami założycielami”. Ich obecność na wszystkich wydarzeniach uświetniła obchody Roku Grotowskiego. Bezapelacyjnie wielość dyskusji, które podjęli, przybliżyła słuchaczom postać założyciela Teatru Laboratorium. Dzięki świadectwom, które dali, podział na wtajemniczonych i niewtajemniczonych w sztukę Grotowskiego jest dziś paradoksalnie mniejszy, niż za jego życia.

Ludwik Flaszen spokojnie, aczkolwiek ze stałą nutą ironii w wypowiedzi, tłumaczy, że przyczyn takiego stanu rzeczy było conajmniej kilka. „Graliśmy z reżimem i dlatego w okresie Teatru 13 Rzędów musieliśmy kodować język teatralny. Ta legendarna tajemniczość Grotowskiego i jego teatru była związana więc w pierwszej kolejności ze sferą polityczną. Owszem, milczenie było również podstawą fuknkcjonowania Teatru Laboratorium. W strukturze twórczej milczenie stanowiło coś na równi istotnego co gra językowa. Struktura twórcza polegała na tym, iż partner dla partnera też miał być zagadką. W rzeczywistości więc owa tajemniczość naszych działań opisywana przez krytykę była tylko higieną pracy. W przestrzeni teatralnej nie mówiło się prywatnie i odwrotnie – na zewnątrz nie mówiło się o pracy.” Flaszen nie ukrywa jednak, że owe zamknięcie i stworzenie wizerunku pracy „tylko dla wybranych” było związane z charakterem Grotowskiego – jego charyzmą i dążeniami do zbudowania wizerunku tajemniczego mistrza. Działalność teatru a później laboratorium badań, znajdowała się gdzieś na peryferiach społeczeństwa i tylko nieliczni mieli szansę poznać ją w niepełnej części przy okazji sporadycznie udzielanych przez Grotowskiego wywiadów. Wieloletni współpracownik Grotowskiego wskazuje na ostatnią, ale bodaj najważniejszą przyczynę odgrodzenia i zamknięcia tych prac – to owa życiowa samotność Grotowskiego, wycofanie, zamknięcie w sobie, które utrudniały mu relacje z innymi ludźmi. Ostatnim człowiekiem, któremu zaufał i który przejął cały dorobek jego prac jest Thomas Richards – obecny dyrektor Workcenter w Pontederze we Włoszech. 

Na drogach poszukiwań

Drugiego dnia konferencji Tomasz Plata wobec zaciekawionego tłumu studentów zadaje jedno z najważniejszych pytań tej konferencji: „Jak podtrzymać tradycję Grotowskiego w momencie, gdy zabraknie ludzi, którzy go znali?” Na pytanie próbują odpowiedzieć twórcy najnowszej publikacji w wydawnictwie Instytutu Grotowskiego: „Jerzy Grotowski” - Jairo Cuesta i James Slowiak. Ich książce przyświeca ta sama idea co przewodnikowi o Grotowskim autorstwa Dariusza Kosińskiego – ma być rodzajem akademickiego podręcznika przybliżającego studentom dzieło Jerzego Grotowskiego w syntetycznej formie.

Grotowski w niebywale świadomej pracy badawczej, choć zwanej też eksperymentalną, poszerzył granice tego, co teatralne, stając się jednym z najważniejszych teoretyków teatru XX wieku. Fenomen jego leży jednak w tym, że uczynił to bez wyartykułowania jakiejkolwiek metodologii. Wykreślił coś na kształt strategii twórczej poprzez własne praktykowanie. W miejsce spisanych zasad czy dogmatów wprowadził zasady wolnego rzemiosła, relacji między człowiekiem a przestrzenią teatru, uczniem i mistrzem. Swoją pracą odpowiedział na pytanie, w jaki sposób można zostać wiernym samemu sobie. 

Rozwijający się dialog ostatniej konferencji w jubileuszowym roku dowodzi z minuty na minutę, jak bardzo obecny jest duch Grotowskiego w poszukiwaniach i metodach pracy współczesnych reżyserów. Czy zatem brak uporządkowanych faktów o tym badaczu sprawia, że współcześni ludzie teatru sięgają do jego metod, ale nie wspominają o tym pierwotnym adresie? Czy też może jednak teatralne reflektory są skierowane dziś w zupełnie inną stronę i pomijają obszary, którymi poruszał się za życia Grotowski?

Wystąpienia wszystkich uczestników zarówno konferencji „Grotowski-narracje” jak i wszystkich pozostałych debat Roku Grotowskiego dowodzą, iż nieuniknionym jest obecnie wsłuchanie się w dialog ludzi pokolenia Grotowskiego, którzy jeszcze mieli okazję z nim współpracować. Na równi istotną drogę poznawczą stanowią wypowiedzi samego Grotowskiego sytuujące się zwykle na skrzyżowaniu oralności i piśmienności. Jak dowodzi bowiem profesor Kolankiewicz podsumowując ostatni dzień debat: „Teksty Grotowskiego są częścią jego dzieła, a nie jedynie komentarzem do tych dzieł. Obecnie coraz bardziej stają się jego dziełem i wymagają osobnych analiz. W okresie teatralnym korespondowały z pracą teatralną. Z kolei w okresie parateatralnym były wizjami, które nie zawsze w pełni zostały zrealizowane. To tam być może należy szukać inspiracji.”  

Jak zachwyca, skoro nie zachwyca!

Współczesny dwudziestoparolatek mierzy się dziś z Grotowskim na styku dwóch płaszczyzn czasowych. Z jednej strony uczestniczy jeszcze w opowieści o nim. Z drugiej, jako człowiek, który już go nie zna, znajduje się w procesie wpisywania twórcy Teatru Laboratorium w historię. Tego rodzaju rozdarcie, choć naturalne i nieuniknione w dziesięć lat po śmierci Grotowskiego, nastręcza trudności we współczesnym jego odbiorze przez pokolenie najmłodsze. Położenie między Grotowskim „opowiadanym” a Grotowskim zyskującym status „człowieka opowiedzianego” jest również nader trudne dla współczesnych badaczy. Profesor Dariusz Kosiński – od stycznia 2010 roku pełniący funkcję dyrektora programowego Instytutu Grotowskiego – stwierdza, że w pracy badawczej nad dziełem teatralnym Grotowskiego zazdrości „wiedzy ludzi, którzy widzieli ten teatr, a także komfortu historyków, którzy przyjdą w jego miejsce za 60 lat.”

Z tą oczywistą, ale jednak trudną do obejścia przeszkodą, musi zmierzyć się dziś każdy, kto pragnie zgłębić wiedzę na temat Jerzego Grotowskiego. Studenci zgromadzeni podczas spotkania z Thomasem Richardsem oczekują od niego – jako spadkobiercy i obecnego kontynuatora dzieła Grotowskiego - odpowiedzi dotyczącej sposobu poradzenia sobie z tą przeszkodą. Dają wyraz swemu zniecierpliwieniu: „O co chodzi z tym Grotowskim?”, zniesmaczeniu: „Nic mi ta konferencja nie dała”, desperacji: „A może najlepiej zrobimy, jak o nim zapomnimy?”. Wobec tych pytań i zarzutów Richards pozostaje jednak niewzruszony. 

„Konferencja >>Grotowski-narracje<< będzie okazją do zdania sobie sprawy z wielości krzyżujących się głosów na temat Grotowskiego i ich rozmaitych mediatyzacji. (...) Konferencja powinna stać się okazją do stworzenia wielogłosu narracyjnego, a jednocześnie poddać refleksji sposoby tego mówienia, opowiadania, reprezentowania.” - w ten sposób organizatorzy zapraszają do wzięcia udziału w zamykającej Rok Grotowskiego debacie naukowej. Jak sie okazało, dialog ten nie był jednak dostatecznie zrozumiały dla wszystkich. Trudno jednak winić za te szumy komunikacyjne na stykach pokoleniowych zespół organizacyjny jubileuszu.

Rok Grotowskiego jedynie ukazał, że twórca jednego z najważniejszych teatrów XX wieku wciąż cieszy się zainteresowaniem wśród ludzi młodych. „Zauważyłem, że jest spora grupa młodych, którym coś brzęczy w głowie na temat Jerzego, ale co to jest, to ja nie wiem.” - stwierdza Flaszen tuż po konferencji z ironicznym błyskiem w oku. Trudno zmienić ów stan rzeczy bez poszerzenia tego wątku na teoretycznych i artystycznych kierunkach teatralnych uczelni wyższych. Faktem jest również, że przecież cierpliwe słuchanie pokolenia Grotowskiego jest obecnie szansą na poszerzenie wiedzy, której następne pokolenia będą nam zazdrościć. Zamknięty właśnie Rok Grotowskiego 2009 udowodnił, że można dziś stworzyć podłoże do takiego dialogu.

Grotowski - narracje, Warszawa, Gmach Instytutu Kultury Polskiej UW, 14-15 stycznia 2010

Małgorzata Bryl-Sikorska
Dziennik Teatralny
21 stycznia 2010
Portrety
Jerzy Grotowski

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia