Grzyby ucztują i trują, czyli „Austeria" w białostockiej Akademii Teatralnej

"Austeria" - reż. Sebastian Majewski - Akademia Teatralna w Białymstoku

Pełen intrygujących tropów, stawiający pytania i pozostawiający szerokie pole do interpretacji. Bo przecież interpretacja to wolność. „Austeria" to mocny dyplom studentów białostockiej Akademii Teatralnej.

Za tekst i reżyserię „Austerii" odpowiada Sebastian Majewski, absolwent białostockiej Akademii Teatralnej, znany reżyser, dramaturg i aktor. Po 25 latach powrócił do Białegostoku, by zrealizować spektakl dyplomowy studentów IV roku aktorstwa. Jaki jest efekt? Nieoczekiwany, intrygujący, fascynujący. Powstało przedstawienie z nerwem, pulsujące młodzieńczą energią.

Grzyby w gospodzie, czyli między Austrią a Australią

Gdzieś między Austrią a Australią, w tajemniczej restauracji ucztują... grzyby. Grzybnia to fascynująca – czująca i myśląca jak ludzkość, sypiąca dowcipem, groźna, zabójcza. Grzyby przecież smakują, trują, grzyby odlatują i myślą. Mogą być nośnikiem smaku, można się nimi delektować, ale można po nich odlecieć, a nawet się nimi zatruć.

Do gospody trafić może każdy. Zjawił się w niej jednak Jakub Raniewski (Piotr Gadomski), który w krytycznym momencie swojego życia postanowił zdobyć ośmiotysięcznik. Urodził się w Radomsku. Ojciec zabierał go do kina na filmy o górach. W szkole podobała mu się Marlena. Może dlatego, że miała brata? A może dlatego, że brat miał siostrę? Jakub nie mógł się w tych kwestiach zdecydować. Koledzy nie przebierali w słowach, nazywając go: „Ty pedale" i śląc sms o treści: „Zabijemy cię".

Grzybnia nazywa martwego już Raniewskiego „mięsem". Bo czymże jest więcej po upadku z wysokiej góry? A menu gospody warto wzbogacić o wykwitną pozycję z ludzkiego mięsa, która stanie się specjalnością restauracji. Grzyby zarządzają poćwiartowanie martwego himalaisty. Po wstępnych oględzinach okazuje się jednak, że cierpiał na... gruźlicę jak bohaterowie „Czarodziejskiej góry". Zainfekowane mięso nie nadaje się do jedzenia. A to pech!

Interpretacja znaczy wolność

Spektakl przesycony jest nawiązaniami do historycznych faktów, sztuki, ale też kultury popularnej. „Austeria" – trop wiedzie do powieści Juliana Stryjkowskiego z 1966 roku oraz do filmu w reżyserii Jerzego Kawalerowicza z 1983 roku. Widzowie, nie dajcie się jednak zmylić! Spektakl nie ma nic wspólnego ani z jednym, ani z drugim. Jest zupełnie osobnym dziełem.

W otwierającej scenie widzowie dostają dogłębną analizę symbolu romantycznego malarstwa, czyli „Wędrowca nad morzem mgły" Caspara Davida Friedricha, a później jeszcze m.in. „Autoportretu w futrze" Albrechta Dürera. Osiąganie szczytów? Zugspitze, Matterhorn, Elbrus, Gaszerbrum, K2 – lista Raniewskiego jest długa. Może udało mu się niemożliwe? Może znalazł Graala, czyli kielich z krwią Chrystusa zebraną po ukrzyżowaniu? Grzyby wyciągają wniosek, że to Jakub Raniewski odnalazł przedmiot i ukrył go w sobie. Ma on jednak postać... małej ampułki wypełnionej uranem, który może być rozwiązaniem kryzysu klimatycznego. Przy okazji zostaje przywołany też tajemniczy oficer SS Otto Rahn przez całe życie poszukujący Graala, a nawet Indiana Jones. W czasach współczesnych osadzona jest także historia Sinnead O'Connor, która podarła zdjęcie papieża Jana Pawła II w proteście przeciwko molestowaniu dzieci w Kościele katolickim. Dostaje się też oczywiście Polsce, o której jest wprawdzie „film na Netflixie i artykuł w Nature", ale cóż poza tym? Kobiety w naszym kraju także nie mają przecież lekko. „Był Rok Kobiet, została darmowa mammografia" – stwierdza Aneta Ćmiel. „Dyplom o utraconej nadziei" – zapowiedź sprzed premiery w końcu się wizualizuje.

YMCA, czyli ruch, piosenki, inne dźwięki

Ruch jest tu integralną częścią całości. Widać, że grupa pracowała, wychodząc od improwizacji. Autorka choreografii Dorota Furmaniuk starała się dostrzec u każdego młodego aktora coś wyjątkowego. Kilkanaście osobowości ma więc możliwość skonfrontować się na scenie. Grzybnia jest pewną całością, tworzy fascynujący świat, ale jest w nim też duża różnorodność. Widać to choćby w utworze „A far l'amore comincia tu" Raffaelli Carrà, w którym każdy z artystów charakterystyczny taniec wokalistki z refrenu interpretuje na swój własny sposób. Spektakl wypełniają też inne przebojowe piosenki, m.in. „Enjoy the silence" Depeche Mode czy „YMCA" Village People.

Nie brakuje również efektów dźwiękowych, które wykonuje Szymon Szczęch, np. przesuwając mikrofon po brzuchu. Aktorzy używają też mikrofonów, również z pogłosem, przy wykonywaniu piosenek.

„Austeria" ze styropianu, grzybnia w dresach

Za wysmakowaną wizualną warstwę spektaklu odpowiada jego reżyser. Na scenie stanął ogromny napis „AUSTERIA" – pojedyncze litery („S" jest dodatkowo symbolem dolara) są wycięte ze styropianu. Ciekawy zabieg. Każdy element można dalej wykorzystać – wspiąć się na niego czy usiąść na nim. Charakterystycznym rekwizytem jest niszczarka, która najwięcej pracy ma w rozdziale „curriculum vitae". Papierowe ścinki spadają na głównego bohatera niczym śnieg w górach.

Jak przystało na sportowe odniesienia, aktorzy przywdzieli dresowe spodnie i bluzy, a także snickersy. Jest też inna odsłona – białe podkoszulki, rajstopy, bielizna. Grzyby w swojej gospodzie zwykły paradować w różnokolorowych swetrach i włóczkowych chustach, dość opresyjnie nałożonych na twarz. Himalaista może się pochwalić odzieżą wysokogórską (swoją drogą dużą część spektaklu musi przeleżeć zabandażowany na stole po znakomitym fragmencie, w którym odgrywa wspinaczkę w pozycji horyzontalnej). W scenie zaplanowanego ćwiartowania aktorzy przywdziewają robocze fartuchy, rękawice, ochronne okulary, nauszniki i wkraczają na scenę z... wiertarkami i szlifierkami. Poezja!

Ersatz, czyli namiastka

W spektaklu występuje 13 młodych aktorów: Martyna Braca, Antonina Brühl, Mirella Burcewicz, Aneta Ćmiel, Ewa Doan, Piotr Gadomski, Aleksandra Gosławska, Filip Lorent-Fijał, Marta Moś, Ewelina Oleś, Szymon Szczęch, Monika Wiech i Mateusz Zbrożek. Każdy z nich ma swoje tzw. „5 minut", by zaprezentować sceniczne umiejętności. Mimo odrębnych indywidualności potrafią stworzyć wciągającą, spójną całość, która ersatzem – nawiązując do jednej ze scen – wcale nie jest. Może „Polska jest ersatzem świata", a „ambicja ersatzem talentu", ale namiastki artystów nie interesują.

Ten spektakl jest wielowymiarową wypowiedzią, bardzo atrakcyjną formalnie, która zostawia widzom pole do rozmowy. Mimo że w progi białostockiej „Austerii" wchodzimy na własną odpowiedzialność, warto przyjąć zaproszenie do tej gospody.

Anna Dycha
Dziennik Teatralny Białystok
17 grudnia 2022

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...