Guliwer uniwersalny

"Podróże Guliwera" - reż: Ondrej Spišak - Teatr Baj Pomorski

Pierwsza tegoroczna premiera w Teatrze Baj Pomorski, "Podróże Guliwera", nie jest zwyczajnym spektaklem rodzinnym. Uważni widzowie zobaczą w niej coś więcej niż ciekawą historię o słynnym bohaterze powieści Jonathana Swifta.

Ondrej Spisak, reżyser przedstawienia, wspominał przed premierą, że chce uratować przed zaszufladkowaniem postać stworzoną przez Jonathana Swifta. Obecnie większość dzieci kojarzy Guliwera (w toruńskim spektaklu zagrał go Piotr Dąbrowski) tylko jako podróżnika, który odwiedził krainę Liliputów - dwie wyspy zamieszkałe przez 15-centymetrowych ludzi. Spisak w swoim spektaklu przypomniał, że Anglik pojawił się także w trzech innych magicznych miejscach. Dla artysty to nie nowość - na podobnych założeniach opierał się jego "Guliwer" z Białostockiego Teatru Lalek (premiera w 1996 r.). 

Najnowsza inscenizacja Baja nie porusza również tych samych problemów, jakie w swojej książce chciał omówić Swift. Jego powieść była polityczną satyrą, a historii o Liliputach nie pisał wcale dla najmłodszych, tylko dla obywateli świadomych spraw publicznych. I tak np. konflikt małych postaci z krain Liliputów i Blefuscu obrazował XVIII-wieczne zatargi między Wielką Brytanią a Francją. Polityczne problemy sprzed prawie 300 lat Spisak zastąpił uniwersalnym pytaniem o odpowiedzialność i indywidualizm w życiu człowieka. 

Konstrukcja "Podróży Guliwera" nie jest skomplikowana. Humor w spektaklu budują choćby oczywiste fizyczne różnice między bohaterami. Nie brakuje więc zagłuszanych przez dziecięcy śmiech scen, w których Liliputy niczym myszy buszują pod ubraniem podróżnika, doprowadzając jego ciało do idiotycznych skłonów i skrętów. Podczas kolejnej wyprawy do Brobdingnagu, krainy olbrzymów, w takiej samej sytuacji jest Guliwer - tym razem to on jest kilkanaście razy mniej szy od mieszkańców wyspy. Patrząc na skromną scenografię, trudno uwierzyć, że z tak nikłej teatralnej materii może powstać ciąg obrazów o tak dużej zmienności i mobilności. Swoje funkcje bardzo szybko zmieniają na przykład rekwizyty. Stół jest raz meblem, za moment przeistacza się w szalupę, apo chwili jest już stolicą państwa Liliputów. I w ten sposób w historii Spisaka najważniejsza staje się zmotywowanado działania wyobraźnia - nie bohaterów, ale widzów. W toruńskiej inscenizacji Guliwer nie jest zwyczajnym podróżnikiem. To zakochany wksiążkach indywidualista. Jego eskapady odbywają się wyłącznie dzięki rezygnacji z realności. Zamknięty w sobie bohater jest tak głodny przygód, że na nic zdaje się miłość żony (Edyta Łukaszewicz-Lisowska). Ta opiekuje się mężem, ale wspomina również, że "nigdy nie powiedział do niej, że ją lubi". Szaleńczy pęd Guliwera po wytyczonej przez wyobraźnię marszrucie spycha u niego na drugi plan myślenie o domu i świecie jako czymś wspólnym. 

Miłość jednak - jak to ma w zwyczaju w spektaklach dla najmłodszych - zwycięża, choć w przeciwieństwie do jej innych wygranych, w nowej premierze Baja są ofiary. W czasie podróży do kraju Houyhnhnmów, mądrych koni, Guliwer tańczy wraz z mieszkańcami wyspy. Jako jedyny nie ma pary. Pojmuje, że w samotności, nawet tej pękającej od atrakcji, nigdy nie będzie spełniony i szczęśliwy. Postanawia wrócić do domu. Prawdopodobnie na stale. 

Na szczęśliwą parę małżonków w miłosnym uścisku spoglądają postaci, które Guliwer spotkał w magicznych krainach. Sąjuż przeszłością. Poświęcenie i rezygnacja z własnych marzeń okazały się być drogą do uszczęśliwienia drugiej osoby.

Marceli Sulecki
Gazeta Wyborcza - Toruń
19 września 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...