Gwoździe post-karnawałowe

II Katowicki Karnawał Komedii

Ilekroć wspinam się na szczyt schodów Górnośląskiego Centrum Kultury, tylekroć obfity pot z czoła ocieram. Ocieram nostalgicznie, gdyż tęsknota głęboka mnie ogarnia za wspólną reperacją sceny z Bronisławem Wrocławskim, który w pełni poświecenia wbijał gwoździe własnym czołem w podłogę teatru Korez.

Niestety, był on osamotniony w tym działaniu, ponieważ koleżanki z Warszawy (wśród nich Katarzyna Figura) nie zdążyły mu pomóc, przyjechały dwa dni za późno. Ale gdy już dotarły swoje gwoździe wbiły pierwszorzędnie, ale nie w tę scenę. Sponsorem gwoździ był Bank Franka V, który nadał właściwej powagi wydarzeniu, jakim był Karnawał Komedii, nie tylko swymi ciemnymi strojami. Gdy koleżanki wyjechały znów powstał problem, któż zajmie się gwoździ wbijaniem? Szczęśliwie teatrowi z Legnicy sprzykrzyło się już życie na wsi i postanowił odwiedzić wielką stolicę Śląska. Później zrozumieli, że był to dla nich wyjątkowo szczęśliwy dzień, gdyż dawno nie widzieli na scenie Andrzeja Grabarczyka i Marka Siudyma. Spektakl był to niezwykle ciekawy, nowatorski, bo połączony z wernisażem prac Anioła Michała. Niestety, debiut Grabarczyka nie odbił się śmiechem na sali. Katarzyna Dworak i Paweł Wolak pomyśleli pewnie, że sami zagraliby to lepiej. I trzeba przyznać, że drudzy debiutanci zaprezentowali katowickiej publiczności bardzo energetyczne przedstawienie. Wbrew tytułowi przez scenę przewinął się tłum aktorów doskonale wcielonych w swe role. Szkoda, że grali w Teatrze Śląskim, bo z tak zgraną ekipą praca rozpoczęta przez Wrocławskiego poszłaby sprawniej. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że na długo przed przybyciem gwoździa festiwalu, w przybijaniu desek pomagał Rudolf Zioło. Podobno wbijał trzy po trzy gwoździe na raz. Serdecznie gratulujemy reżyserowi sprawności manualnej. Warto byłoby jednak popracować nad okiełznaniem żywiołu aktorskiego na scenie. Być może innego rodzaju spotkania, poza próbami, np. takie z młotkami w ręku, pomogłyby w integracji zespołu. Spektakl na podstawie tekstu Aleksandra Fredry wzbudził wśród widzów odczucia co najmniej ambiwalentne.

Patrząc na Jana Peszka przypuszczać można było, że ma za sobą doświadczenia z podobnej dziedziny, o czym świadczyło twórcze wykorzystanie przedmiotów pozornie prostych, a posiadających wielką potencję teatralną. Żal tylko, że mogliśmy podziwiać wirtuozerstwo aktorskie przez połowę monodramu. Podejrzewamy, że Mistrz, nie chcąc narażać organizatorów na to, by musieli powtórnie prosić o przybycie Wrocławskiego, który najlepiej radzi sobie z gwoździami, swoją brawurową grę zakończył „za wcześnie”. Po spektaklu Peszka i tak coś tu i tam się w scenie załamało i znów młotki poszły w ruch. Odgłosy reperacji niosły się echem, tak, że wywabiły kobietę jaskiniową z jej groty. Mężczyzna, który towarzyszył tej pani był porażająco małomówny i raczej mało uczynny (nie chciał przynosić gwoździ). Jednym słowem tańczył tak, jak Hanna Śleszyńska mu zagrała. Nie jedna kobieta marzy, by poznać sekret ujarzmienia mężczyzny. Aktorka postanowiła nam go wyjawić, otóż sedno tkwiło w zwróceniu się do Pana X w tajemny sposób - pół żartem pół sercem. Jeśli i to dla szanownych dam brzmi nadal enigmatycznie, postaram się jaśniej. Należy zatem przebrać się za płeć przeciwną, by zdobyć serce wybranka. Po pomysły na kostium, kurs chodzenia i wymowy odsyłam do specjalisty Włodzimierza Nurkowskiego, u którego na pewno terminowała kobieta jaskiniowa. Wnioskuję to po śmiałości, z jaką konwersowała z mężczyznami na widowni o „problemach z ptaszkami”. Gdyby panowie jednak mieli takowe problemy, zachęcam do przywdziania damskich szpilek, gdyż jak udowodnił Tomasz Schimscheiner, właśnie tymi obcasami najłatwiej wkupić się w łaski ukochanej. Nawet gdyby rzeczonymi czółenkami, a nie czołem gwoździe w podłogę miało się wbijać, nikt inny, jak wybranka serca obetrze później pot spływający po obliczu.

W następnym Karnawale życzmy sobie, Drodzy Widzowie więcej słońca, by słoneczni chłopcy wydostali się zza chmury, by nie zabrakło gwoździ festiwalowych i by teatr Korez znalazł siedzibę na parterze. Trudno pogodzić się z końcem Karnawału, ale może, i tu ukłon w stronę organizatorów, uda się niebawem zainicjować Katowicki Post Tragiczny.

II Katowicki Karnawał Komedii

Małgorzata Warzycha
Dla Dziennika Teatralnego
30 stycznia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia