"Hamlet" do 50-lecia STU i zmiany dyrektorskiej warty
Krzysztof JasińskiPo latach Krzysztof Jasiński powrócił w Teatrze Scena STU do "Hamleta". Reżyser chciałby, aby Szekspirowskie dzieło pozostało na scenie STU przez najbliższe cztery lata - do półwiecza tej sceny. Półwiecza, z którego minięciem - jak zapowiada - opuści fotel dyrektora. Wskazując zarazem, jak dodał wczoraj, następcę
Pytany przez nas o zbieżność obu inscenizacji twórca STU i spektaklu odpowiedział enigmatycznie: - Ten "Hamlet" nie ma nic wspólnego z tamtym i ma wszystko.
Na pewno zmieniła się obsada. W nowej, wszak minęło 12 lat, niewielu tych samych aktorów. Zachwycający wówczas jako Hamlet Radosław Krzyżowski, za którą to rolę odebrał statuetkę Ludwika, teraz już jest Klaudiuszem. Przypomnijmy, że w tymże spektaklu wznosiły się do swych karier Dominika Figurska i Urszula Grabowska, ówczesne Ofelie. Teraz w czołowe postaci wcielają się wymiennie: Krzysztof Kwiatkowski i Michał Mikołajczak oraz Monika Kępka, Agata Klimczak, Dorota Kuduk i Agata Myśliwiec. Czy ich kariery potoczą się podobnie?
"Hamlet" wraca na scenę, co mocno podkreślał wczoraj dyrektor STU i zarazem twórca przedstawienia Krzysztof Jasiński, dzięki mecenatowi, jaki sprawuje nad spektaklem Tauron Polska Energia. Przygotowana wszak z wielkim rozmachem, wymagająca wielkiej maszynerii, wieloobsadowa inscenizacja nie jest w stanie zarobić na siebie (podobnie jak "Biesy").
Krzysztof Jasiński chciałby, aby Szekspirowskie dzieło pozostało na scenie STU przez najbliższe cztery lata - do półwiecza tej sceny. Półwiecza, z którego minięciem jego twórca - jak zapowiada - opuści fotel dyrektora. Wskazując zarazem, jak dodał wczoraj, następcę.
Wcześniej jeszcze przygotuje tryptyk Wyspiańskiego: "Wyzwolenie", "Wesele" i "Akropolis". Pierwszy z dramatów wystawi już w tym roku, by na koniec - po raz pierwszy w dziejach teatru polskiego - pokazać owe dzieła scalone jednego wieczoru w jedno widowisko.
