Hej, mieszczuchu! Gdzie twoja gęba?

"Ferdydurke" - reż. Maciej Wojtyszko - Teatr Telewizji

Pupa, pupa, pupa!
A gdzie gęba, tam też pupa.

O Witoldzie Gombrowiczu większość z nas słyszała, a jego powieść Ferdydurke widnieje w kanonie lektur szkolnych. W 1986 roku pojawiła się ekranizacja Teatru Telewizji, w reżyserii Macieja Wojtyszki. Plejada genialnych polskich aktorów, prezentuje swoje role, niczym wybitnie wpojone im gęby.

Głównym bohaterem utworu jest 30-letni, dorosły, lecz niedojrzały Józio (w tej roli Jan Peszek). Motywem przewodnim jest upupianie młodzieży, nadawanie im tzw. gęb, inaczej masek czy też konkretnych, zaplanowanych odgórnie ról.

Kiedy tak bardzo dążymy do nieupupienia, ktoś inny nakłada nam ciągle nową maskę.
Dla mnie Ferdydurke stało się symbolem, właściwie odzwierciedleniem problemów egzystencjonalnych młodzieży nasto- i dwudziestoparoletniej. Myślę, że dotyczy to przedstawicieli każdego pokolenia. Czy nie każdy z nas czuje się każdego dnia upupiany przez uznane, niekoniecznie przez nas samych, autorytety? Przez ojca, matkę, starszą siostrę, nauczyciela historii czy matematyki? Prezydenta, premiera, szefa, przełożonego? Nawet kandydata na prezydenta (jesteśmy aktualnie przed wyborami). Natłok informacji, które płyną z telewizji, profili na mediach społecznościowych, poglądów prezentowanych przez naszych bliskich. Na kogo głosujesz, za kim jesteś, jakiej muzyki słuchasz, komu kibicujesz? Czy którykolwiek z twoich wyborów będzie w pełni zaakceptowany przez „tych ponad tobą". Przytakną, poklepią po główce, ale czy poczujesz, że akceptują?

Przeprowadziłam ostatnio wiele "psychologicznych" rozmów z nowo poznaną przyjaciółką, której sytuacja w domu jest niezdrowo podobna do mojej. Wszystkie schematy tak wiernie powielane. ICH zachowania, a co za tym idzie - nasze odbite uczucia. Kiedy czytałam ową powieść w liceum, nie zrobiła na mnie tak piorunującego wrażenia. Byłam jak chłopcy i chłopaki na lekcji polskiego, kiedy to dowiedzieli się, że Słowacki wielkim poetą był! Mogłam oczywiście mechanicznie odgadnąć czym jest owa pupa, ale żeby naprawdę zrozumieć treść, musiałam, właśnie teraz, obejrzeć spektakl (co zwyczajnie przypomniało mi zawartą w utworze treść) i na nowo zagłębić się w historii 30-letniego Józia, który tak łudząco przypomina mi moje pokolenie młodych dorosłych, których nikt nie nauczył życia. To życie nauczyło nas jak egzystować i pozornie nie zwariować, bo naszych rodziców też nikt tego nie nauczył, a z życia korzystać nie mogli, bo ich autorytety były poza zasięgiem klasy średniej.

Chłopaki i chłopcy.
Ferdydurke niesie za sobą także wciąż aktualną i ponadczasową walkę pomiędzy dwoma światopoglądami. Postęp, w parze, z czasem dość naiwną, tolerancją kontra konserwatywny upór trwania przy tradycyjnych (właściwie wpojonych) wartościach oraz niechęć do własnego, jak i społecznego rozwoju.

W mieście można wszystko, każdy może nałożyć gębę SIEBIE.
Jako że dorastałam w Warszawie, mieście przeludnionym, obecnie zamieszkałym głównie przez osoby spoza jego granic, często pochodzących z mniejszych miasteczek, zauważam pewną zależność, swoistą tendencję do usztywniania samych siebie. Młodzież przyjezdna nakłada sobie gębę ludzi z miasta. Są bardziej miejscy ode mnie, choć moja rodzina od pokoleń wywodzi się właśnie z Warszawy. Może też wciąż nie dojrzałam, bo nie potrafię zrozumieć SAMOupupiania. Ich własne, małomiasteczkowe kompleksy nadają im gębę luzaków-imprezowiczów. Przekleństwo rzucane co drugie słowo to przecież klasa, to takie miejskie, a przede wszystkim dojrzałe.
Role się odwróciły, osoby przez Gombrowicza uznane za czyste, bez gęby, tak bardzo dążą do jej otrzymania. Chcą być białolice, wychodzi na to, że nie-czyste, ale za to nieskazitelne piękne.

Pozory, pozory, pozory.
Chciałabym napisać, że nie lubię fałszu i odgrywania w życiu ról, lecz czyż moja osądzająca postawa nie jest gębą najgorszego sortu?

Zakończę mało oryginalnie, ale chyba adekwatnie:
Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba!

Aleksandra Karpińska
Dziennik Teatralny Warszawa
30 czerwca 2020
Portrety
Maciej Wojtyszko

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia