Historia lekka, zabawna i... aktualna

"Kariera Nikodema Dyzmy" - reż. Gabriel Gietzky - Teatr im. A. Mickiewicza w Częstochowie

Jacy jesteśmy naprawdę? A jakimi stwarzają nas inni? Jak postrzegamy samych siebie? A co odczytuje otoczenie?

Jest to nie lada zagadka. Fakt, iż otaczające nas osoby mają zgoła odmienne zdanie na nasz temat niż my sami, jest wiadome nie od dziś. Dlaczego tak się dzieje? Każdy człowiek na swój sposób odbiera pewne sygnały, które świadomie (bądź nie) wysyłamy. Po chwili układa się w głowie konkretny obraz napotkanej osoby. Często okazuje się to tylko mylnym wrażeniem. Widzimy w drugim to, co chcemy zobaczyć. Zachowania i słowa często padają ofiarą czyjejś nadinterpretacji. Gdy coraz więcej osób zaczyna odbierać nas inaczej (częściej lepiej niż my sami) staramy się podporządkować tej wizji i stać się (przynajmniej z pozoru) tym, za kogo nas uważają.

Tak uniwersalny temat jest również obecny w spektaklu „Kariera Nikodema Dyzmy". Dzieło wyreżyserowane przez Gabriela Gietzky'ego odnosi się nie tylko do oczywistego politycznego kontekstu, lecz można przypisać mu o wiele szerszy przekaz – dotyczący każdego z nas.

O czym więc jest ta opowieść?

O przewrotnym losie i przedziwnym tworze przypadku. Nikodem Dyzma – nic nie znaczący, były pracownik poczty - znajduje zgubioną przez „jakiegoś elegancika" kopertę. Wiedziony ciekawością zapoznaje się z jej zawartością - „w końcu za to do kryminału nie zamkną". Oczom bohatera ukazuje się zaproszenie na polityczny bankiet. Niewiele myśląc, ubiera swój jedyny frak i spieszy na spotkanie z zamiarem napełnienia swojego (wiecznie pustego) brzucha. Postanawia ulotnić się, nim ktokolwiek zdąży się zorientować. Plan spala jednak na panewce, gdy w trakcie pospiesznej konsumpcji, Nikodem zostaje potrącony. W ramach odwetu ruga sprawcę w dość niewybredny sposób. Jego nieszablonowe zachowanie przyciąga uwagę zebranej śmietanki politycznej, która z miejsca zaczyna zabiegać o jego względy. Dyzma z początku niezainteresowany odbywanymi rozmowami, szybko dopasowuje się do nowej sytuacji. Wystarczyło tylko podać wysokość wynagrodzenia na proponowanym mu stanowisku. O tego zdarzenia rozpoczyna się zawrotna, jak i przewrotna „Kariera Nikodema Dyzmy", która doprowadzi do okrzyknięcia szarego człowieka... tym, kim został okrzyknięty. Lecz to, jak i resztę misternie wplecionych „smaczków", widz musi odkryć na własną rękę.

Spektakl powstał na podstawie powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, z której reżyser usunął wszelkie wątki poboczne, niesłużące przedstawieniu kolejnych wątków fabularnych. Jego celem było „przedstawić historię człowieka, który jest kompletnie nieprzysposobiony – w sensie mentalnym, merytorycznym i intelektualnym – do zarządzania krajem, a różne okoliczności powodują, że z prowincjonalnego urzędnika pocztowego staje się politykiem".

Spektakl odznacza się grą aktorską na wysokim poziomie. Grający główną rolę - Adam Hutyra swoją ekspresją, mocnym głosem i sposobem mówienia (wybijającym się na tle reszty), buduje niezmiernie wyrazistego bohatera. Wyróżnia się on, a jednocześnie jest stworzony przez otoczenie, co nadaje mu intrygującego charakteru.

Na docenienie zasługą wszyscy bez wyjątku. Postacie, które choćby wypowiadały się okazjonalnie – bezustannie tworzą ten spektakl, kreując swą grupę na swoiste żywe tło. Każdy z nich ma indywidualne, niemal mechaniczne ruchy, które wyrobił na własny użytek. Niczym maska ukrywają one wewnętrzną pustkę i nieodpowiadające stanowisku cechy. Razem na drugim planie stwarzają „[...] błędne koło, taki szalony wir życia, który zagarnia go [Nikodema Dyzmę] i ściąga do siebie, mieli go i przepycha w różne przestrzenie".

Adaptacja Radosława Paczochy okazuje się boleśnie aktualna, zawieszona między epokami. Podkreślające niuanse oświetlenie, które obnaża bohaterów – jest zasługą Filipa Niżyńskiego. Za scenografię (minimalistyczną, a jednak dającą do myślenia) oraz kostiumy (definiujące charakter bohaterów) odpowiedzialny jest Adrian Lewandowski. Natomiast muzykę, tworzącą nastrój, a także określającą swoisty rytm zarówno wiru życia Nikodema, jak i całego spektaklu – skomponował Marcin Nenko.

Inscenizacja ta jest w sposób oczywisty nastawiona na polityczny wydźwięk. Pełna aluzji do dzisiejszych realiów, rozśmiesza i jednocześnie martwi. Miejscami nawet przeraża. Zrozumiała zarówno dla znawcy polityki, jak i laika w tej dziedzinie. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Wyznacznikiem tej tezy niech będzie bardzo żywa reakcja premierowej widowni, która braw nie szczędziła podczas ukłonów, jak również w czasie trwania spektaklu, a salwy śmiechu rozbrzmiewały często na sali teatru. Zachęcam zatem do zapoznania się z tą boleśnie świadomą aktualności, a jednocześnie lekką i zabawną historią, każdego potencjalnego odbiorcę, niezależnie od zainteresowań.

Być może wizyta w teatrze, będzie dla niego niczym wyjście na bankiet dla Nikodema Dyzmy – momentem, który odmienia życie.

Oktawia Janowska
Dziennik Teatralny Katowice
5 kwietnia 2023
Portrety
Gabriel Gietzky

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia