Historia przemocy

"Poskromienie złośnicy" - reż. Krzysztof Warlikowski - Teatr Dramatyczny w Warszawie

Teatr Dramatyczny zrobił świąteczny prezent wszystkim miłośnikom teatru: od 18 grudnia do 18 stycznia, na platformie Mój Dramatyczny dostępne będzie nagranie Poskromienia złośnicy w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego.

A to nie koniec dobrych wiadomości: udostępniony film jest inauguracją uruchomionego przez teatr archiwum multimedialnego, w którym sukcesywnie pojawiać się będą kolejne spektakle. Możemy spodziewać się klasyków.

Fabuły szekspirowskiego Poskromienia złośnicy nie trzeba przypominać; inscenizacje i adaptacje można mnożyć, od zupełnie szablonowych, po wariacje znacząco odbiegające od oryginału; od strojów z epoki, po przeniesienie akcji do amerykańskiego liceum. Czy w takim razie warto po raz kolejny sięgnąć do tekstu, o którym (z lepszym lub gorszym skutkiem) powiedziano już tak wiele, i spędzić wieczór z propozycją Dramatycznego? Zdecydowanie tak.

Poskromienie złośnicy w perspektywie Warlikowskiego nie jest komedią, ale okrutną historią rodzącej się przemocy. Chociaż to studium fatalnego małżeństwa między Petruchiem i Katarzyną (w których role wcielili się Adam Ferency i Danuta Stenka- duet doskonały, który sam w sobie jest już wystarczającą zachętą i gwarancją w jednym) stanowi główną oś historii, twórcy nie zdecydowali się nie wycięcie pobocznych wątków związanych z perypetiami młodszej z sióstr, Bianki, i starających się o jej rękę mężczyzn. Na pierwszy rzut oka wydawać się może, że połączenie niepoważnej i nieprawdopodobnej historyjki z brutalnym przedstawieniem przemocy psychicznej osłabi sens przekazu, jednak właśnie dysonans pomiędzy dwoma światami nadaje dziełu ostatecznego wydźwięku. Opowieść o ukrytym w domu piekle, postępującym w ciszy i przy ogólnym przyzwoleniu, dotyka jeszcze głębiej, gdy niepokojące znaki mieszają się z niegroźnymi komplikacjami. Wyjęcie z tekstu jedynie "mocnych" fragmentów, skutkować by mogło powstaniem abstrakcyjnej baśni o potworze i jego ofierze; baśni smutnej, ale odległej. Zachowanie całości linii fabularnej przy zmianie kontekstu dopełnia grozy. Na scenie widzimy stopniową, ale nieubłaganą dekonstrukcję kobiety; obserwujemy mechanizmy terroru, które początkowo subtelne, ostatecznie przeradzają się w zupełne posiadanie i odarcie bohaterki z jej autonomii i godności. Opresja przenika Katarzynę na wskroś; gdy wygłasza ostatni monolog, nie ma już jej; jest tylko cień stworzony przez Petruchia.

Mogłoby się wydawać, że XVI-wieczny dramat będzie wymagał albo ortodoksyjnego podejścia do teatru elżbietańskiego, albo wielu zmian dramaturgicznych. Tymczasem ujęcie Krzysztofa Warlikowskiego odsłania uniwersalność dzieła Szekspira, nie nadając światu przedstawionemu ram historycznych, bo żadne ramy nie są mu konieczne. Karykaturalnie wielki panier i wysoka biała peruka nie gryzą się z wjeżdżającym na scenę skuterem. Archaiczne zaloty nie odwracają uwagi od współczesnych problemów w relacjach międzyludzkich. Ozdobny język nie zabija wymowy. Reżyserowi udało się stworzyć coś prawdziwie ponadczasowego; to, że po ponad dwudziestu latach od premiery, spektakl nadal brzmi aktualnie (miejscami boleśnie wręcz aktualnie), jest tego kolejnym dowodem.

Na koniec chciałabym wspomnieć o bardzo ważnej rzeczy: Poskromienie złośnicy rozgrywa się na dwóch poziomach. Historia rodziny Minola to sztuka odgrywana dla złośliwego żartu na miejscowym pijaku; teatr w teatrze. Dziś historia tyranii i nadużyć oglądanych z perspektywy widza teatralnego, nabiera nowego wymiaru. Cieszę się, że Teatr Dramatyczny tym właśnie spektaklem otworzył swoją nową inicjatywę; przemoc i nasza reakcja na nią to tematy, o których trzeba mówić głośno. A o Poskromieniu złośnicy chce się mówić jak najwięcej.

Zofia Lorek
Dziennik Teatralny Kraków
2 stycznia 2021

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...