Historia w hotelu

"Hotel Nowy Świat" - reż: M. Piekorz - Teatr Polski w Bielsku-Białej

Magdalena Piekorz po "Oliverze" w chorzowskim Teatrze Rozrywki postawiła sobie kolejne niełatwe zadanie. "Hotel Nowy Świat" pokazuje trudy zdobywania wolności w Polsce od lat 20-tych do współczesności, a to wszystko tylko i aż za pomocą ruchu, tańca i muzyki.

O przedstawieniach tego gatunku czasami grzechem jest pisać, bo je po prostu trzeba zobaczyć. Dowodem na to, że słowa nie muszą być nośnikiem zrozumiałego dla wszystkich komunikatu jest właśnie „Hotel Nowy Świat”. Reżyserka przemijalność czasu i charakterystykę konkretnego okresu prezentuje na kilku płaszczyznach – ruch, zachowanie bohaterów, muzyka, kostiumy i rekwizyty. Można by rzec, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Na przykład historycy z pewnością zauważą zmieniające się portrety przedstawicieli władz państwowych, a fani sprzętu RTV nie przeoczą rozwoju technicznego radia. 

Niepozorny, zabawny początek spektaklu intryguje widza, jednak w momencie podpalenia ręki jednego z bohaterów, akcja zaczyna nabierać rumieńców. Słowem, widać, że jest to sprawka „ręki filmowca”. I tak, z momentami lekkim przymrużeniem oka, przechodzimy przez okresy naszego kraju charakteryzujące się na przykład: czerwonymi goździkami i pończochami na Dzień Kobiet.

Po przedstawieniu widz jest tak nasycony ciekawymi pomysłami, iż nie sposób przypomnieć sobie każdego po kolei. Z pewnością jedną z najbardziej zapadających w pamięć scen jest ta z obrad Okrągłego Stołu, przezabawnie zagrany pod wokalne wykonanie walca As-dur Chopina. Na taki pozytywny całokształt spektaklu niewątpliwie przyczynił się również, a może przede wszystkim doskonale zgrany zespół. Artyści niejednokrotnie dali popis swoich tanecznych umiejętności. Partnerowanie z założenia powinno być interakcją pomiędzy ludźmi, tutaj mamy do czynienia z czymś więcej. Świetna technika większości aktorów pozwoliła na ucieszenie oka również tych, którzy rzeczywiście wolą ruch od słowa. Warto tu wspomnieć o „hipisowskiej” scenie, podczas której w efekcie slowmotion przez szerokość sceny dosłownie „przelał” się tłum szarpiących się ze sobą ludzi, nie było chwili zawahania czy też przyspieszenia, cały zespół poruszał się w sobie ustalonym i utrzymanym tempie.

Bywalcy „Hotelu Nowy Świat” nieraz puszczają oko do widza. Jednak nie pozwalają również zapomnieć o tym, że publiczność obserwuje zmagania ludzi w walce o wolność. I choć może to zabrzmieć nieco patetycznie, to nasi dziadkowie walczyli o czasy, w których dziś żyjemy. A to, jak bardzo tego niedoceniamy jest udowodnione w ostatniej ze scen, kiedy każdy aktor wchodzi do hotelu rozmawiając przez telefon komórkowy po to, by za chwilę oddać się szaleńczemu i bezmyślnemu tańcu, ale nie pod piękną muzykę, lecz „techno-rąbankę”, która z muzyką ma niewiele wspólnego. W końcu pisk, charakteryzujący zatrzymanie akcji serca jest bardzo znaczący, zawiesza akcję, skłania do chwili przemyślenia Podobnie, jak artyści przeglądający się w odbiciu widowni. Smutne wnioski nasuwają się same.

Anna Broniszewska
Dziennik Teatralny Katowice
5 lipca 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...