Historia w skali mikro

Nowa Huta to miasto bez historii. A jednocześnie samo całe jest historią. Tak wielu wydarzeń było świadkiem, tylu bohaterów wydało. Historią Nowej Huty są jej mieszkańcy. Ci, którzy budowali Kombinat; Ci, którzy pracowali w nim całe swoje życie; Ci, którzy walczyli o Arkę; Ci, którzy tworzyli Solidarność. I także Ci, którzy stali z boku tłumu, wyciągali z niego ludzi, bili pałkami i zawozili na komisariat.
Gdy w sercu Nowej Huty powstaje spektakl (autorstwa i reżyserii Pawła Kamzy) o jednym z jej bohaterów - Bogdanie Włosiku, młodym robotniku, który został zastrzelony w czasie demonstracji na ulicy, pojawia się pytanie: do jakiej publiczność skierowane są zaproszenia? Czy to dla tych mieszkańców, którzy dobrze pamiętają tamten czas; czy dla ich dzieci, które z lat osiemdziesiątych pamiętają tylko kilka drobnych zdarzeń: długą kolejkę do sklepu, opakowanie zastępcze po wyrobie czekoladopodobnym? A może dla tych, którzy nie chcą pamiętać, tych z drugiej strony? "Kochałam Bogdana W.", to historia znajomości Marzeny i Bogdana zawartej na przystanku tramwajowym. Ona studiuje na Uniwersytecie Jagiellońskim, on pracuje w Kombinacie i uczy się w technikum. Oboje chcą czegoś innego niż to, co oferuje im rzeczywistość i wierzą, że potrafią ją zmienić. Na przykład w drugą Japonię. Działają w Solidarności: rozrzucają bibułę, wieszają flagi, uczestniczą w demonstracjach, uciekają przed SB, są przesłuchiwani. Jaki finał czeka ich - wiemy. Ale spektakl, to coś więcej niż historia dwójki zakochanych osób. To obraz z życia ludzi w PRL-u. Wszechobecne kolejki, jedzenie i środki higieniczne z darów, obecność milicji i strach. Silną stroną spektaklu jest przedstawienie głównej postaci nie jako pomnika z brązu, a jako zwykłego chłopaka. Kim jest Bogdan W.? Jakiego chcielibyśmy go zobaczyć? Nasze stereotypowe wyobrażenia o bohaterach na nic się nie przydadzą. W wykonaniu Mateusza Janickiego to młody, uśmiechnięty chłopak w koszuli flanelowej i dżinsach. Uczeń technikum bez wielkich ambicji. Nie chce zmieniać porządku świata, chce skończyć szkołę i pracować w hucie. Ukazany jest bez heroizmu, który tak często przypisujemy bohaterom Solidarności. Przybliża świat, który dla młodszej części widowni mógłby być ich codziennością, a dla starszej rzeczywiście był. Podobnie zagrała swoją postać Magdalena Biegańska. Marzena jest jak mała dziewczynka w złym świecie pełnym przemocy. Jej heroizm jest ukryty, w jej zachowaniu widać za to strach. Im większe jej upokorzenie w kolejnych przesłuchaniach, tym większe poruszenie sprawiają jej słowa sprzeciwu. Biegańska jest przekonująca i wywołuje empatię, gdy zastraszona siedzi na krześle, zmuszana do picia herbaty, pozbawiana możliwości pójścia do toalety, gdy oficer SB stoi nad nią i wrzeszczy: "pij, kurwa!". Marzena i Bogdan to ludzie ze świata, chociaż spychanego na margines, jednak ciągle walczącego o ideały. Wiemy, że zwyciężą. Tymczasem górą są "oni": w spektaklu "ubekistan" jest reprezentowany przez dwójkę oficerów (Tomasz Sobczak i Tomasz Radawiec). I choć zło zawsze fascynuje bardziej niż dobro, w przedstawieniu esbeków zachowano kontrast pomiędzy pokazaniem ich pracy, gdzie mogli wznosić się na wyżyny sadyzmu, a prywatnym życiem, w którym zachowywali się jak zwyczajny ludzie. Scenografia autorstwa Małgorzaty Szydłowskiej działa intensywnie na wyobraźnię widza. Jest taka, jak wyobrażenie o socjalizmie: szara i siermiężna. Przestrzeń została umownie podzielona na halę huty, przystanek tramwajowy, pokój przesłuchań i mieszkanie w bloku. Otoczenie zdaje się potwierdzać to, co czują bohaterowie w spektaklu: potrzebę zmian. Albowiem nie można żyć świecie, który przypomina więzienie. Nikt nie rodzi się bohaterem. Tak jak Bogdan W. Chociaż w niczym nie przypominał człowieka ani z marmuru ani z żelaza, któremu można postawić pomnik, czy nazwać jego imieniem ulicę, to jednak nim był, jednocześnie pozostając młodym, uśmiechniętym chłopakiem, czekającym na przystanku na tramwaj nr 4. Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie Paweł Kamza "Kochałam Bogdana W." reżyseria: Paweł Kamza scenografia: Małgorzata Szydłowska reżyseria ruchu: Witold Jurewicz muzyka: Paweł Moszumański Obsada: Magdalena Biegańska, Tomek Sobczak, Tomasz Radawiec, Paulina Napora/Edyta Torhan, Michał Czachor/Wojciech Czarny, Mateusz Janicki Premiera: 16.11. 2006r.
Izabela Oleksik
Dziennik Teatralny Kraków
23 stycznia 2008

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia