Homo Polonicus

"Roszada" - Maciej Wojtyszko / Paweł Aigner - Teatr Powszechny w Łodzi

Na deskach Teatru Powszechnego w Łodzi została zaprezentowana "Roszada" w reżyserii Macieja Wojtyszki i Pawła Aignera. To lekka, łatwa i przyjemna farsa, która śmieszy, bawi, a zarazem żenuje.

„Roszada” powstała na podstawie tekstu Pawła Mossakowskiego, który zdobył trzecią nagrodę w konkursie na polską komedię współczesną „Komediopisanie”, zorganizowanym w ubiegłym roku przez łódzki Teatr Powszechny. W ramach konkursu, na deskach teatru mieliśmy okazję zobaczyć już „Psychoterapolitykę” Dominika W. Rettingera w reżyserii Marcina Sławińskiego oraz „Next-ex” Juliusza Machulskiego w reżyserii Justyny Celedy.

„Roszada” wskrzesza odwieczny temat mezaliansu, przenosząc go w XXI wiek. Na scenie zostają zaprezentowane perypetie dwóch skrajnie odmiennych rodzin: nowobogackiej i inteligenckiej. Są one uosobieniem odmiennych światopoglądów, mają inne priorytety, różnią ich również (a może przede wszystkim) pomysły dotyczący przyszłości swoich dzieci. Ich losy splata związek dorastających pociech - Agnieszki (Magdalena Dratkiewicz) oraz Adama (Maciej Więckowski).

Widownia zostaje przeniesiona na scenę, a przy tym może obserwować rodzinne perypetie z dwóch stron. Scena zaś staje się przestrzenią, na której w sposób umowny zostają przedstawione dwa mieszkania, w których rozgrywa się akcja. Dzięki temu wyraźnie zaznaczona jest odmienność obydwu rodzin, od urządzenia mieszkania, sposobu życia, aż po poglądy i wyznawane wartości. Z jednej strony mamy kult pieniądza, sławy, z drugiej zaś stawianie na religijność i wartości intelektualne, osnute warstwą fałszu i hipokryzji. Ta dwoistość, prowokująca zderzenie dwóch odmienności, stwarza spięcia, które miejscami naprawdę śmieszą.

Spektakl rozczarowuje jednak przede wszystkim na poziomie tekstu. Jest on wręcz hipernowoczesny, z youtubem i słuchawką bluetooth przy uchu. Wiele słów żenuje zamiast śmieszyć. Z farsy wynika niewiele więcej niż widzimy na scenie. Z całości można wysnuć oczywiste wnioski, że pozory mylą i nigdy nie należy mówić „nigdy”. Nie niesie ona nic prócz gorzkiej refleksji nad polskością, która zostaje hiperbolizowana na potęgę. Na scenie spotykają się ze sobą wszystkie narodowe słabostki i przywary. Polak zostaje zbanalizowany, sprowadzony do poziomu kulturowego i obyczajowego zacofania.

Sztuce nie można jednak odmówić naprawdę dobrych momentów. Należy do nich chociażby scena kolacji wigilijnej, która wchodzi na pewien poziom abstrakcji i niedopowiedzenia. Resztą rządzi słowna nachalność, bezpośredniość i dosłowność, które są w stanie sprowadzić naprawdę dobre przedstawienie do formy banału.

„Roszada” to udany popis aktorstwa. Obsada Teatru Powszechnego (Masza Bogucka, Magdalena Dratkiewicz, Beata Ziejka, Piotr Lauks, Marek Ślosarski, Maciej Więckowski) stanowi naprawdę zgrany zespół. Każdy z aktorów kreuje odmienny typ postaci, obdarza swojego bohatera wyrazistością i barwną osobowością.

Jest to spektakl świetnie wyreżyserowany, z udanymi kreacjami aktorskimi i dopracowaną scenografią (Krzysztof Kelm, Dorota Zalewska). Śmieszy, bawi i niesie rozrywkę, szkoda tylko, że jednocześnie wprowadza w niemałe zakłopotanie.

Monika Macur
Dziennik Teatralny Łódź
30 maja 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...