Horror na scenie

13. Międzynarodowe Spotkania Teatralne Okno

Gdy czytałam na ulotce opis przedstawienia, stwierdziłam, że zapowiada się dosyć ciekawie. Widzowie mieli zostać przeniesieni do świata wampirów, upiornych klaunów, poczuć dreszcz na plecach. Jednak po piętnastu minutach oglądania spektaklu żałowałam, że spędzę wieczór w ten sposób.

Przed wejściem do sali otrzymaliśmy od organizatorów kartkę, na której miał być opisany sens przedstawienia. Można było przeczytać m.in.: „Naszym celem jest tworzenie dobrego teatru, to jest to, co badamy. Eksperyment który składa się z ratowania świata, duszy i zabawy w egzystencji. Nie ma nic lepszego ponadto, nie możemy starać się być lepszymi od kogokolwiek, możemy tylko pokazać nasze złe przykłady. Najlepszym darem jaki można dać ludziom jest złapanie ich za ramiona w męski sposób i potrząśniecie nimi mocno przez moment. (…) Oczywiście nazywamy siebie Panem Bogiem i Panem Jezusem, lecz każdy może to zrobić.”

Artyści również zapewniali nas, że będą badać mity podziemnego świata, nieba, morza oraz piekła i że będą odtwarzać je od punktu kulminacyjnego do punktu kulminacyjnego jak w bajce. Zarówno dla mnie jak i reszty widowni, wiele elementów nie miało sensu, było pustym echem bez żadnej treści, byliśmy głęboko rozczarowani.

Spektakl trwał około osiemdziesięciu minut, a już po dwudziestu widz był znudzony. Aktorki stale powtarzały ten sam schemat: pluły na siebie jedzeniem, wymiotowały i umierały. Istny horror.

Na początku zapowiadało się ciekawie, artystki były ubrane w suknie i mówiły po francusku (później po angielsku). Jednak oprócz ciągłych zmian strojów i pewnych nowych rekwizytów nic się nie zmieniało. Cały czas pluły jedzeniem, oblewały się nim, wymiotowały i umierały. Oczywiście nie można odmówić aktorkom warsztatu, bo grały dobrze, jednak cały sens przestawienia znikł w tym wszystkim. To było jedną wielką parodią naszego sennego koszmaru. Aktorki na scenie czuły się jak boginie, które mogą wszystko. Gdy z widowni było słychać głosy niezadowolenia z widowiska, jedna z artystek zeszła ze sceny i wyrzuciła intruzów z sali.

To już drugi teatr norweski, który nie popisał się w tym roku. Intencje może mieli dobre jednak w praktyce wyszło inaczej, a szkoda, ponieważ momentami było zabawnie. Nie ukrywam rozczarowania, ponieważ w tamtym roku Norwegia wypadła bardzo dobrze.

Maria Paulina Piorkowska
Dziennik Teatralny Szczecin
6 listopada 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia