Idźcie na plac Konstytucji

felieton teatralny Romana Pawłowskiego

Felieton teatralny Romana Pawłowskiego.

Sztuka ulicy kojarzyła sie do tej pory głównie z chodzeniem na szczudłach, żonglowaniem płonącymi pochodniami i czerwonymi nosami klaunów. Od zeszłotygodniowej premiery "Lamentu na placu Konstytucji" musimy inaczej spojrzeć na to zjawisko. Krystyna Janda z aktorkami Teatru Polonia wystawiła na jednym z centralnym placów Warszawy sztukę uliczną, która nie ma nic wspólnego z popisami żonglerów i szczudlarzy, jest za to poważną próbą analizy sytuacji polskich kobiet. 

Spektakl oparty jest na dramacie szczecińskiego dramatopisarza Krzysztofa Bizio, składa się z monologów kobiet z trzech pokoleń: córki, matki i babki. Kolejno wchodzą na niewielką estradę i mówią do tłumu ludzi, przebijając się przez hałas samochodów i dzwonki tramwajów. Nie są to rzeczy, o których zwykło się mówić publicznie. Córka (Olga Sarzyńska) opowiada o tym, jak prostytuując się, zdobyła pieniądze na upragnione dżinsy. Matka (Maria Seweryn) mówi o tym, co czuje bezrobotna, zdradzana przez męża kobieta. Babka (Bogusława Schubert) nie chce przyjąć do wiadomości śmierci swego męża. Wszystkie trzy są tak zwyczajne i banalne, że mogłyby nierozpoznane wmieszać się w tłum. Ale ich dramat - osamotnionych, niekochanych kobiet - jest bolesny i dotykający. 

Z tej trójki najbardziej porusza monolog Marii Seweryn. Aktorka w ostatniej chwili weszła w rolę, zastępując Agnieszkę Krukównę. Na premierze w czwartek co chwila machała ręką na suflerkę. Jednak ani stres, ani problemy z tekstem, ani hałas nie przeszkodziły w stworzeniu genialnej roli zrozpaczonej, odtrąconej kobiety, która walczy o godność. W rękach Marii Seweryn mikrodramat Bizia stał się wielką tragedią ludzką na miarę Gogolowskiego "Płaszcza". Podobnie jak w historii trzeciorzędnego urzędnika z Petersburga także tutaj marzenie o innym, lepszym życiu symbolizuje elegancki płaszcz, na który bohaterki nie stać. Kiedy Seweryn o nim opowiada, ma się wrażenie, jakby trzymała go w rękach. Gdy na premierze skończyła monolog, popłakała się nawet suflerka. 

Niedawno Joanna i Krzysztof Krauze pokazali w głośnym filmie "Plac Zbawiciela" dramat odrzuconej kobiety. Dzięki Krystynie Jandzie i jej aktorkom swoją historię opowiada dzisiaj plac Konstytucji. Idźcie jej posłuchać, bo takiego teatru gdzie indziej nie znajdziecie.

Roman Pawłowski
Gazeta Wyborcza Stołeczna
25 czerwca 2007

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia