II wojna światowa oczami zwykłego człowieka

13. Międzynarodowe Spotkania Teatralne Okno

"Erft" Ludomira Franczaka jest połączeniem performansu, spektaklu i swego rodzaju instalacji przestrzennej. Jest synestezją elementów wizualnych, dźwiękowych i teatralnych, co czyni go prawdziwie oryginalnym. Tym bardziej, że łączy się w nim tematykę wojenną ze współczesnymi formami sztuki video, performansu i grafiki.

Autor dokonuje w nim procesu „odpominania” przeszłości własnej rodziny. Skupia się na doświadczeniach wojennych, jakie były udziałem jego babci - Józefy Wandy Kraus. Odcisnęły piętno na życiu tej aktywnej i pełnej pasji kobiety, która przerodziła się w osobę zamkniętą i małomówną. To przeobrażenie, przemijanie, historia stanowią przedmiot zainteresowania twórcy.  

Fotografia, podobnie jak dla Tadeusza Kantora, staje się tu bardzo ważnym przedmiotem. To taki znak unieruchomienia, utraty dynamiki, śmierci. Poprzez dynamizowanie fotografii, dokonuje się rekonstrukcja zdarzeń z przeszłości. Dla autora ma to wymiar bardzo osobisty, pozwala lepiej zrozumieć własną historię, jej przekształcenia i rodzinne tajemnice. W toku trwania spektaklu przewijają się naprzemiennie fotografie najbliższych, fragmenty filmów archiwalnych z okresu wojny, które wyświetlane są na dużym rzutniku umiejscowionym pośrodku sceny. Są także wypowiedzi naocznych świadków zdarzeń w postaci nagrań głosowych, które towarzyszą części wizualnej. Sam twórca czuwa nad przebiegiem sztuki, przekłada zdjęcia, włącza dźwięki, a w pewnym momencie także sam odgrywa krótką scenkę. Rozbija z impetem jedną z cegieł leżących na podłodze. W geście tym odczytać możemy jego stan emocjonalny - złość i żal. W całość wkomponowana jest muzyka- raz jest to głośny warkot silnika samolotu, odgłosy bombardowania oraz miarowego pochodu wojska, zaś innym razem przyjemny dźwięk pozytywki znad dziecięcego łóżeczka. Zsynchronizowanie elementów dźwiękowych z obrazem pozwala na włączenie do odbioru wielu zmysłów.  

Obcujemy tu z bolesną prawdą historyczną czasu wojny, która wielu ludziom odebrała to, co najcenniejsze- radość życia, wiarę, wolność. Siłą rzeczy przeszukujemy pamięć, by przypomnieć sobie zasłyszane opowieści wojenne, doświadczenia rodzinne, wspomnienia dziadków. Oczyma wyobraźni widzimy ich ból, cierpienie, lęk i rozpacz. W pewnym sensie doświadczamy współuczestnictwa w historii, która przecież wpływa na nasze życiowe koleje losu. Ważna staje się pamięć przeszłości, która pomimo luk i braku ciągłości przyczynowo-skutkowej, pozwala potwierdzić swoją tożsamość. 

„Erft” zaprezentowano nam w Muzeum Narodowym- w mrocznej, małej sali o czarnych ścianach, pozbawionej okien. Można kojarzyć ją z więzienną salą obozową, która przytłacza, przygnębia, zniewala. Dodatkowym elementem, budzącym podobne skojarzenia był duży reflektor, którego ostre światło skierowane na widzów przeszkadzało, denerwowało, niepokoiło. Myślę, że takie właśnie być miało. Nie da się o wojnie zapomnieć, ta rana wciąż krwawi i plami kolejne już pokolenia. Pamięć przeszłości pozwala nam jednak ugruntować poczucie tożsamości, dzięki któremu wiemy, skąd przybywamy i z dumą potrafimy spoglądać na naszą historię.

Marta Winnicka
Dziennik Teatralny Szczecin
10 listopada 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia