Imigranci a sprawa polska

"Intro" - reż. Leszek Bzdyl i Katarzyna Chmielewska - Teatr Dada von Bzdülöw w Gdańsku

Spektakle Teatru Dada von Bzdülöw to przeważnie propozycje złożone z inspiracji artystycznej i dialogu ciał tancerzy oraz sprawnej inscenizacji. Podobnie jest i tym razem, choć najnowsza premiera Dady, "Intro", jest z pewnością nie najlepszym, ale chyba najodważniejszym spektaklem Teatru Dada von Bzdülöw, który tym razem wprost wypowiada się na temat polityczny - o ksenofobii i lękach przed innymi narodowościami w Polsce. W tym celu Dada tworzy ironiczną opowieść o cudzoziemcach, którzy pokochali nasz kraj i pragną dać mu to, co mają najlepszego.

Zaczyna się sennie. Każdy krząta się wokół własnych spraw, odwrócony od innych, skoncentrowany na sobie. Katarzyna Chmielewska wykonuje dziwaczną choreografię na leżaku, Leszek Bzdyl zajmuje się reflektorem, Katarzyna Ustowska na środku sceny zapowiada Dadę, przekręcając nazwę zespołu, a Piotr Stanek klei coś taśmą do ściany. Na ekranie starego, czarno-białego telewizora widzimy fragment próby punkrockowego zespołu Nagrobki Adama Witkowskiego i Macieja Salamona, których kolejne piosenki, prezentowane także na rzutniku za plecami tancerzy, nadają spektaklowi rytm i dynamizują go.

Specjalnie na potrzeby tej premiery Teatr Dada przemianował się na Narodowy Teatr Dada von Bzdülöw, ponieważ główną kwestią, wokół której poruszają się tancerze to narodowość, polskość i przywiązanie do naszej ojczyzny. Dada w swoim stylu miesza konwencje, doskonale rozpoznając emocje, jakie towarzyszą kwestii tożsamości narodowej w konsekwencji kryzysu imigracyjnego, z którym mierzy się Europa. Rozbraja je więc domieszką typowego dla siebie absurdu, groteski i ironii, kreując cudzoziemców, którzy pragną żyć w naszym kraju.

Każdy z tancerzy ma swój "monolog obcokrajowca": Zorana (Chmielewska), Mordechaj (Bzdyl), Nadira (Ustowska) i Ahmed (Stanek) pochodzą z różnych stron świata, ale ich losy połączone są z Polską. Pierwsza z nich kreuje się na wielką fanką naszego kraju, drugi został natchniony przez Boga do wsparcia kraju na Wisłą, gdzie rozwija się jednonarodowa wieża Babel, trzecia obiecuje, że przekaże nam to, co ma najlepszego - arabski fundamentalizm i słodkie orzechy, czwarty z miłości do Polski postanawia poświęcić się dla naszego kraju i jako pierwszy wysadzić się tu w powietrze.

Spektakl przygotowany przez Katarzynę Chmielewską i Leszka Bzdyla łączy elementy grozy, z groteską i komedią (świetna scena krojenia pączka), wykorzystuje motyw zabawy (ciekawe połączenie tańca i zabawy "Baba Jaga patrzy") i zaskakuje pomysłami (pseudokulturystyczny pokaz naprężonych mięśni tancerzy), kontrapunktując kolejne sceny zbiorowym teledyskowym tańcem do żywiołowych, oscylujących wokół tematu śmierci, piosenek Nagrobków. To, co często bywało słabością Dady - wypowiedzi do mikrofonu - tym razem jest dokładnie zaplanowane i wyreżyserowane. Zaskakująco dobrze aktorsko wypada Leszek Bzdyl w roli prostego, wulgarnego Żyda (Bzdyl ma też później świetne, oparte na pantomimie solo), podobnie jak Chmielewska, ciskająca słowa między widzów niczym strzały.

Jednak odkryciem spektaklu jest Katarzyna Ustowska - najciekawsza w tańcu, przyciągająca uwagę niemal w każdej chwili obecności na scenie. Najmniej wyrazisty na scenie, bazujący głównie na sprawności i męskiej energii, pozostaje Piotr Stanek.

"Intro" jest na swój sposób chropowate, dużo bardziej radykalne w treści niż dotychczasowe spektakle Dady, przy mimo wszystko łagodnej, zgrabnej formie. Niemal cykliczna naprzemienność typowego dla Dady teatru ciała i działań performatywnych oraz teledyskowych, bardzo asynchronicznie wykonywanych układów wspólnych, porządkuje spektakl.

Jednak całość wydaje się propozycją dość hermetyczną i dla części osób pewnie bardzo kontrowersyjną, bo podszytą zdecydowaną krytyką polskiej ksenofobii związanej z kwestią imigrantów, co widać choćby w groteskowym biało-czerwonym kostiumie Ustowskiej w ostatniej scenie. Wielki ukłon za odwagę by podjąć tak trudny i potrzebny w teatrze temat. Tyle, że poza sporą dawką charakterystycznego dla Teatru Dada von Bzdülöw humoru i odważną, ironiczną odpowiedzią na postawę wielu rodaków, spektakl nie wnosi w kwestię imigrantów za wiele - przypomina raczej wyjście przed czołgi ze śrutem na kaczki.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
9 października 2015

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia