Inny świat?

„Burza" - reż. Szymon Kaczmarek - Gdański Teatr Szekspirowski (Polska)

Szymon Kaczmarek w swojej „Burzy" nie podąża utartym tropem wcześniejszych interpretacji, ale próbuje odczytać ten wielki dramat na sposób bardziej osobisty i niejednoznaczny.

Reżyser w „Burzy", która zainaugurowała 25. Festiwal Szekspirowski w Gdańsku, pozostaje wierny oryginalnemu tekstowi dramatu, chociaż wprowadza do swojej inscenizacji kilka nowatorskich zabiegów. Pierwszym z takich nieoczywistych rozwiązań jest osadzenie w roli Prospera młodego aktora – Pawła Smagałę.

W pierwszym momencie może to dziwić, ponieważ „Burza", jedno z ostatnich dzieł stratfordczyka, jest najczęściej interpretowana jako pożegnanie dojrzałego i doświadczonego twórcy z teatrem. Epilog Prospera bywa wręcz postrzegany jako swoisty testament wielkiego dramaturga, co nie jest rzecz jasna bezpodstawne. Kaczmarek jednak, jak sam przyznawał w wywiadach, odszedł od takiego sposobu odczytywania tego tekstu. Postać prawowitego władcy Mediolanu w gdańskim spektaklu przestaje być de facto głównym bohaterem dramatu. Reżyser skraca w dużym stopniu dzieło Szekspira, przez co w tej niespełna dwugodzinnej inscenizacji żaden z aktorów nie dominuje w przebiegu akcji.

Innym ciekawym zabiegiem zastosowanym przez Kaczmarka jest osadzenie w roli Sebastiana (brata króla Neapolu) kobiety – Sylwii Goli. Jednak ta ingerencja reżyserska nie wydaje się szczególnie przemyślana czy istotna, co najwyżej wnosi ona niezbyt jasne napięcie pomiędzy niektórymi postaciami. Zdecydowanie ważniejsze są za to inne elementy gdańskiej „Burzy" (którym często w teatrze nie poświęca się należytej uwagi): scenografia autorstwa Kai Migdałek-Kaczmarek oraz kostiumy zaprojektowane przez Martę Śniosek-Masacz. Dzięki prostym środkom: pokryciu powierzchni sceny ciemną, suchą ziemią oraz ustawienie w jej głębi dwóch kontenerów, spektakl zyskuje intrygującą atmosferę. Widać, że jest to przestrzeń po katastrofie, nie ma tu żadnego elementu żywej przyrody, to nie rajska oaza, a raczej ugór zaspany cywilizacyjnymi śmieciami. Tę wizję uzupełniają kostiumy. Mieszkańcy wyspy ubrani są w zabrudzone łachmany. Istotna wydaje się w tym kontekście scena, gdy Ariel (Maciej Pesta) przynosi Prosperowi czarny worek z odzieżą. Prawowity władca Mediolanu wysypuje jego zawartość i przymierza kolejne ubrania. Przypomina wówczas osobę w kryzysie bezdomności przeszukującą śmietniki.

Ustawione w głębi kontenery są domem dla wygnańców na wyspie. W pewnym momencie do jednego z nich idzie spać Kaliban (Marcin Gaweł). Scena ta przywodzić może na myśl tragiczną sytuację ludzi, którzy imigrują nielegalnymi szlakami, aby dostać się do lepszego, innego świata; podążają do cywilizacji, do swojego Mediolanu.

Kaczmarek w swoim spektaklu wydobywa, a raczej uwydatnia to, co w Szekspirowskiej „Burzy" jest podskórnie obecne. Pewną przewrotność, którą w oryginale przysłaniać może zamykający sztukę happy end. Gdańskiej inscenizacji nie kończy epilog Prospera oraz przywrócenie właściwej i sprawiedliwej hierarchii – ten zabieg zdaje się szczególnie ważny i interesujący. Jako epilog wybrzmiewa natomiast kwestia Mirandy (Wiktoria Dudek), w której padają słowa wykorzystane przez Aldousa Huxleya w tytule jego antyutopijnej powieści. Gdy córka Prospera mówi naiwnie o „nowym, wspaniałym świecie" widzimy na scenie porozrzucane, nieruchome ciała aktorów. To emisariusze świata uporządkowanego, opanowanego już przez człowieka: świata, który może zachwycić swoją fasadą kogoś, kto nie zna wnętrza i ciemnych intryg rozgrywanych za bogatymi zdobieniami tynków. Prospera przecież na wyspę zesłali ludzie wyrośnięci w tej kulturze okrucieństwa skrytego za pięknymi szatami. Szekspir niejednokrotnie i boleśnie demaskował ją w swoich dramatach, szczególnie zaś w kronikach. Kaczmarek odziera „Burzę" z pozytywnego zakończenia. Bracia nie godzą się, statek nie odpływa do Mediolanu, nie ma wesela Mirandy. Pozostaje ból i rozczarowanie.

Gdańska inscenizacja przedstawia historię Prospera w sposób nieoczywisty, głównie poprzez szczególne skrócenie tekstu i elementy scenograficzne. Szkoda jedynie, że reżyser nie rozwinął wielu wątków i nie zaakcentował z większą siłą niektórych problemów, których dotyka i tekst Szekspira, i spektakl Kaczmarka.

__

Recenzja dla Shakespeare Daily

Michał Cierzniak
Dziennik Teatralny Trójmiasto
2 sierpnia 2021
Portrety
Szymon Kaczmarek

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia