Inscenizacja w sensie ścisłym

"Prawiek i inne czasy" - reż. Jacek Bała - Teatr Miejski w Gdyni

Reżyser Jacek Bała przeniósł sprawnie treść „Prawieku i innych czasów" na scenę. Eliminując niektóre wątki, wystawił książkę Olgi Tokarczuk w formie, która nie zaskakuje, ale daje świetnej literaturze życie na teatralnych deskach. Czy to jednak dość, aby stworzyć dobre dzieło sceniczne?

Scenografia spektaklu, autorstwa Hanny Szymczak, jest prosta i surowa. Drewniany podest biegnie przez środek sceny i wyciąga się prawie do końca widowni. Poza tym dwa stoły, krzesła, w głębi oświetlana jedynie momentami kapliczka z Matką Boską Jeszkotlowską, którą gra zza szyby Agnieszka Bała. Całość spowija klimat podobny do tego, jaki został zawarty w oryginalnym tekście Olgi Tokarczuk; akcja „Prawieku..." dzieje się w biednej, leżącej na uboczu polskiej wsi.

Kostiumy (również autorstwa Hanny Szymczak) także odpowiadają realiom określonymi jednoznacznie w powieści. I tak gdy na scenie pojawia się carski żołnierz (Grzegorz Wolf) nie mamy wątpliwości kim jest; dziedzic Popielski (Piotr Michalski) ubrany jest w szykowny garnitur, a jego żona (Beata Buczek-Żarnecka) nosi szykowne suknie. Kolejny element tej inscenizacji, który został odrobiony przez twórców solidnie, ale też przewidywalnie.

Jednym z niewielu elementów, który wprowadza świeżość do reżyserskiej wizji Bały jest bogata warstwa muzyczna. Wiele kwestii jest śpiewanych – aktorzy Teatru Miejskiego w Gdyni świetnie radzą sobie z partiami wokalnymi, gdy śpiewają solo czy w grupach. Również muzyka Sambora Dudzińskiego inspirowana między innymi melodiami ludowymi poprawia rytm i atrakcyjność gdyńskiej inscenizacji. Reżyser ciekawie wplótł do „Prawieku..." wiele wyrazistych elementów muzycznych, zwłaszcza momenty, gdy śpiewają wszyscy aktorzy znajdujący się na scenie są przejmujące. Kojarzyć się mogą one z kołysaniem kantyczki wypełniającej prowincjonalny kościół, ze śpiewem zmęczonych kobiet i spracowanych mężczyzn złączonych w przestrzeni świątyni. Nadaje to spektaklowi coś z charakteru obrzędu, a postaci z Prawieku łączy w pewną wspólnotę; wspólnotę zaklętą brzegami małej miejscowości, której nie mogą opuścić, co podkreślane jest na w czasie przedstawiania wielokrotnie i jednoznacznie. Granic Prawieku pilnują bowiem anioły, w które na scenie wciela się sam reżyser Jacek Bała, a także Elżbieta Mrozińska (Archanioł Rafał) i Bogdan Smagacki (Archanioł Michał). To ta trójka opowiada, najczęściej śpiewem to, co w oryginale mówi narrator. Zabieg ten pokazuje, że spektakl bardzo blisko trzyma się literackiego oryginału, także w kwestiach formalnych.

Jest Prawiek, ten powieściowy, jak i ten z teatralny, miejscem albo przestrzenią, której sposób istnienia trudno określić. Sam tytułowy toponim zdaje się odnosić do źródeł czasu, do czegoś, co było na początku, in illo temporis. Czasy kolejnych postaci plączą się między sobą, tak jak plączą się ludzkie losy i historie. Dziejowe zawirowania przetaczają się przez miejscowość zabierając ze sobą ludzi albo przynosząc nowych, nieznanych. Ale jest też w powieści Tokarczuk wymiar ahistoryczny lub metafizyczny. Można nazwać go mitycznym, bo przecież wiele z postaci skojarzonych zostało z postaciami znanymi z antycznych podań (Kłoska-Demeter, która seksualnie łączy się z rośliną, pars pro toto natury czy chtonicznym bóstwem?). Spektakl zachowuje wielopoziomową symbolikę, reżyser bowiem wiernie inscenizuje, przenosi całe dialogi z książki, zachowuje oryginalne realia, epizodyczny podział książki, a także wprowadza na scenę swoistego narratora (postacie aniołów). Sprawia to jednak, że dla kogoś, kto zna książkę Tokarczuk spektakl jest przewidywalny i nie wnosi właściwe żadnej świeżej myśli. Oczywiście trudno odmówić scenicznej sprawności aktorom, którzy grają świetnie, również adaptacja tekstu przez reżysera jest solidna, zbiera najważniejsze wątki w zgrabną, trzygodzinną całość. Jednak mam duże wątpliwości, czy aby zbudować wybitny spektakl wystarczy przenieść powieść na scenę w kształcie jak najbardziej zbliżonym do oryginału. Jednak teatr i literatura to żywioły różne, oddziałujące innymi środkami, chociaż pokrewne.

„Prawiek i inne czasy" z teatru Miejskiego w Gdyni to spektakl wyreżyserowany sprawnie, a zagrany i zaśpiewany znakomicie. To dobra inscenizacja, brakuje jej jednak pomysłu, który z powieści uczyniłby pełnokrwiste dzieło teatralne.

Michał Cierzniak
Dziennik Teatralny Trójmiasto
12 czerwca 2021
Portrety
Jacek Bała

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...