Inteligentny teatr Bei von Malchus

14. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

Udany monodram z Szekspirem w tle

Bea von Malchus, z wykształcenia filolog i historyk zaprezentowała zdyscyplinowany formalnie, inteligentnie poprowadzony i zabawny monodram, z głównymi postaciami - Elżbietą I, spadkobierczynią (głównie śmieszności i upokorzeń) po Henryku VIII i Williamem Szekspirem pisarzem nadwornym. Otrzymaliśmy chronologiczną opowieść o życiu rozpustnika i oprawcy przerywaną kulturalnymi pogwarkami córki Henryka VIII z pisarzem ze Stradfordu. Kto miał wątpliwości czy wytrzyma ponad dwugodzinny teatr jednego aktora (który nie przemieszczał się po scenie, trwając wymownie na stołku), tego niemiecka aktorka rozczarowała. Dała popis nie tylko umiejętności mimicznych, ale także językowych zainteresowań i pomysłów. Bawiła widzów przemyślnie, wypowiadając na scenie kwestie, które otrzymywały różne tłumaczenia wyświetlane nad sceną - pozwoliła sobie na mieszanie tłumaczenia polskiego z niemieckim, angielskim i kaszubskim! Mieszała styl wysoki z potocznym, stosowała wulgaryzmy. Za cel postawiła sobie rozbawienie widza, dlatego parodiowała postaci, grając je grubą kreską, nadając każdej z nich stosowny charakter, adekwatny historycznie i po ludzku komunikatywny (charczała, grając starca, skomlała i łasiła się, ilustrując psa, wypinała się i mlaskała grając zachłannego obżartucha, krzyczała rodząc). Jak wytrawna showmanka i komediantka budowała rolę, wykorzystując także części garderoby, przypinanej rzepami, z kolorową podszewką, wielofunkcyjnymi kołnierzem i połami sukni. Nie musiała przy tym krzyczeć i zapełniać przestrzeni bieganiem czy angażowaniem publiczności, którą potraktowała jako godnego staranności uczestnika monodramu.

Teatr jednego aktora ulegał różnym modom i podszeptom, wywodzącym się zarówno z zapotrzebowania politycznego (na panelowe dyskusje, ale także agitowanie), z potrzeby społecznej oceny wydarzeń historycznych czy pokusy artystycznego promowania siebie (nie wspominając również o zwykłym zarobkowaniu czy znalezieniu własnego miejsca w świecie). Pokazany przez Bea von Malchus monodram zasługuje na uwagę, ponieważ nie prowadzi widza na manowce absurdu i prostactwa, jakie zdarzają się showmanom nagminnie. Aktorka stara się, by przekaz był wielowarstwowy, nośny dzięki skojarzeniom sytuacyjnym, leksykalnym, a wszystko razem traktuje z dystansem godnym specjalisty językowego i historyka stroniącego od nudy czy grzebania w starych księgach. Czy można szydzić i obśmiewać okrucieństwo i głupotę? Okazuje się, że tak, skoro pomimo częstego rechotania widza w trakcie spektaklu, zostaje on zmuszony do refleksji nad opowiedzianą historią. Miło było również popatrzeć na dojrzałą aktorkę (rocznik 59), która ma tak wiele do opowiedzenia jeszcze na scenie.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świetojanska1
9 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia