Intryga w społeczeństwie z jedną kobietą

„Kryminał Improwizowany" – Teatr Komedii Impro w Łodzi

Grupa składająca się z pięciu aktorów, jednej aktorki, wiolonczelisty i oświetleniowca zagrała w Teatrze Impro "Kryminał Improwizowany". Spektakl bez reżysera i ze scenariuszem powstającym w trakcie przedstawienia należy do specyficznej formy teatralnej. Aktorzy nie muszą uczyć się swoich kwestii, ale za to są zobowiązani zachować niezwykłą trzeźwość umysłu, uważnie obserwować co dzieje się na scenie i w razie potrzeby – pomóc innemu aktorowi, gdy temu nie przyjdzie do głowy żaden pomysł.

Świadomość, że każde przedstawienie improwizowane jest jedyne w swoim rodzaju i jest odgrywane tylko tu i teraz powoduje, że widz silniej skupia się na zdarzeniach odgrywanych na scenie i chłonie każdą kwestię. Na sali można było usłyszeć dużo śmiechu, nie pochodzącego bynajmniej ze sceny lecz ze strony widowni. Zaangażowanie aktorów i niespodziewane (nawet dla nich) zwroty akcji pobudzały widownie i powodowały żywsze reakcje niż ma to miejsce na zwykłym przedstawieniu, podczas którego często trudno uzyskać odzew od osób oglądających spektakl.

Podczas przedstawienia improwizowanego nie mamy do czynienia z konkretną scenografią i kostiumami (aktorzy są zazwyczaj ubrani na czarno), więc wszystko należy do wyobraźni widza, choć w tym przypadku mieliśmy okazję pod koniec zobaczyć aktorkę w peruce i płaszczu. Na początku przedstawienia widownia wybrała czym cechuje się miejscowość, w której odgrywa się akcja, atrakcje w niej, przyrodę i okoliczności towarzyszące głównemu wątkowi, by aktorzy mogli później grać, wykorzystując te informacje. Następnie publika przydzieliła aktorom ich role – nadała im imiona i zawody. Przez to, że przebieg przedstawienia ma tylko zarys a nie jest dokładnie opracowany, grający nie mają do pomocy żadnych rekwizytów. Czasem posługują się oni pantomimicznym ukazaniem, że coś trzymają lub używają, w innym przypadku mówią coś, co nakierowuje widownie na to, co właśnie dzieje się na scenie.

Zarówno aktorzy, jak i widzowie musieli być czujni, ponieważ bardzo szybko zmieniały się sceny i okoliczności im sprzyjające. Podczas tego spektaklu panowało kilka zasad, gdy jeden z aktorów klepnął osobę akurat grającą w ramię "wskakiwał" on w jej miejsce i czasem kontynuował scenę, ale zazwyczaj zmieniał wraz z tym miejsce akcji. Gdy któryś z aktorów przebiegł przez scenę – zmieniał wszystko, miejsce, czas oraz postaci, których dotyczy wątek. Trochę brakowało mi, że za jednym razem na scenie była obecna zazwyczaj tylko dwójka aktorów, ale zdaję sobie sprawę, że w więcej osób zadanie byłoby utrudnione, bo musieli by oni dopasować się do pomysłów i działań większej grupy. Wydawało się, że niektóre sceny dopiero się rozkręcają, ale jednak pojawiał się aktor, który przebiegał i kończył dany wątek, często w połowie zdania. Było to moje pierwsze przedstawienie w tym stylu, więc nie wiem, czy takie same, czy podobne zasady są zwyczajowe dla spektakli improwizowanych.

W jednej z małych miejscowości za niedługo ma odbyć się festyn, ważne dla mieszkańców wydarzenie, ale przed samą imprezą klaruje się intryga i jedna z postaci zostaje zabita. W trakcie przedstawienia, gdy pomiędzy bohaterami zdążyły już zawrzeć się konkretne relacje, ukazała się ich natura i cechy charakterystyczne (tutaj przez to, że mieliśmy do czynienia tylko z jedną damską postacią, stała się ona obiektem nie tak dyskretnych westchnięć reszty bohaterów) został na scenie jeden aktor, który zapisał propozycję widowni kto i jak powinien zginąć. Następnie kartki zostały przekazane aktorom i zaczęła się druga część przedstawienia, czyli zabójstwo i śledztwo. Scena mordowania była bardzo widowiskowa i krwawa (chociaż bez krwi) i została nagrodzona burzą oklasków, a wymagała wielkiego zaangażowania, ponieważ na scenie była obecna sama ofiara, nie było przy niej zabójcy. Kto nim był okazywało się dopiero na sam koniec, gdy emocje na scenie, podejrzenia i wspólne zrzucanie winy na innych bohaterów urosły do naprawdę wysokiej rangi.

Dzięki aparycji aktorów wydawało się, że historia wręcz sama się tworzyła, wspólnie budowali oni wątki i relacje zachodzące miedzy postaciami, jak gdyby były one napisane i świetnie wyćwiczone, co świadczy o profesjonalizmie, koncentracji i ogromnej wyobraźni. Aktorzy najpierw „wyczuwali" publiczność i widać było, że w miarę rozwoju spektaklu pozwalali sobie na więcej i świetnie operowali zachowaniem swoich postaci. Mimo, że był to kryminał, ze sceny padało wiele żartów sytuacyjnych i słownych (także politycznych:)), które były bardzo naturalne i faktycznie bawiły widzów.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że podczas przedstawienia nie występowali wyłącznie aktorzy, ale także wiolonczelista (którego był to pierwszy występ w tej grupie) i pani oświetleniowiec, którzy także musieli uważać na to, co dzieje się na scenie i odpowiednio odpowiadać na działania aktorów. Świetnie poradzili sobie z tym trudnym zadaniem, budowali napięcie, a osoba wiolonczelisty w pewnym momencie została nawet czynnie włączona w akcję przedstawienia. „Kryminał Improwizowany" został bardzo dobrze odebrany przez publiczność, miło było oglądać naprawdę żywe reakcje na słowa padające ze sceny.

Katarzyna Mikuła
Dziennik Teatralny Dolny Śląsk
31 maja 2023

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...