Izadora Weiss nie musi już czekać

"Czekając na..." - reż. Izadora Weiss - Bałtycki Teatr Tańca

Gdańska premiera kolejnego spektaklu Bałtyckiego Teatru Tańca "Czekając na.." odbyła się podczas drugiego wieczoru Bałtyckich Spotkań Teatru Tańca w Operze Bałtyckiej. Spektakl stanowił preludium do "Święta wiosny"(premiera 23.03.2011), razem tworząc koncepcyjną całość. W obu założenia są klarowne co do wizji świata uwikłanego odwieczną walką jing&jang. Energia konfliktu, którą można odbierać również jako poszukiwanie własnego miejsca w świecie, definiuje wszystkie postaci, nadając im określone piętno

Na scenie pojawia się sześcioro tancerzy, którzy rozpoczynają penetrować rzeczywistość, w jakiej się znaleźli, poszukując zapachów, gestów, rozpoznając i badając "nowe". Wszyscy wydają się być pochłonięci oczekiwaniem na coś, co musi nastąpić dalej. Każdy z nich próbuje pokazać siebie innym, powoli ulegając sile spotkania i uwalniając swoje emocje. Taniec zaczyna spełniać już nie tylko rolę prezentacji, ale wyznaczania własnego terytorium, co staje się niezbędne, aby zaistnieć i w dalszej perspektywie przetrwać. Wybór partnerów odbywa się drogą powtarzalnej selekcji, choć złudzenia co do wyjątkowości drugiej osoby wynikają przede wszystkim z niedojrzałości. Na scenie nie rozgrywa się dramat, jednak silne napięcia między tancerzami są zapowiedzią nadchodzącego "Święta wiosny", czyli bolesnej inicjacji. Młodość rządzi się swoimi prawami: przypadkowością, hormonami i rywalizacją. Ta mieszanka najczęściej powoduje eksplozje, co niewiarygodnie pięknie rozpisał Igor Strawiński i z pełną determinacją przedstawiła gdańska inscenizatorka w "Święcie wiosny".

Trzy pary tancerzy, każdy z osobna wyróżniający się indywidualną techniką ekspresji. Najciekawiej i najpełniej (grając mimiką) zaprezentowała się Beata Giza. Jej lekkość i płynność ruchu przykuwała uwagę tak silnie, że na chwilę można było znaleźć się w nierzeczywistym świecie teatru. Giza pokazała najwyższy kunszt taneczny, zarówno tańcząc indywidualnie, jak z partnerami. Dynamiczna Iuliia Lavrenova wprowadziła dodatkową energię swoją witalnością, umiejętnie zagrała dziewczynę podejrzliwą wobec intencji mężczyzn. Franciszka Kierc po raz kolejny perfekcyjnie podeszła do materii tańca, jednak nie było w jej pracy świeżości i kreatywności. Wśród tancerzy najciekawiej zaprezentowali się Michał Łabuś i Filip Michalak obaj ekspresyjni, wpisujący się mocno w estetyczną poetykę spektaklu.

Wybrana muzyka, będąca radosną kompilacją Philipa Glassa, Antonio Vivaldiego, Marrina Maraisa czy Janis Joplin, to niepotrzebna próba prowadzenia napięcia i różnorodności emocjonalnej. Zbyt oczywiste uproszczenia są drażniące i pozbawiają widza przyjemności badawczej. Może warto zastanowić się, czy muzyka powinna towarzyszyć historii, czy ją tworzyć.

"Czekając na.." zostało pokazane po niedzielnym panelu dyskusyjnym "Od Kyliána do Piny Bausch", gdzie Izadora Weiss wyrażała swój podziw dla uznanego w tanecznym świecie choreografa Jiříego Kiliana, sama pozostając w jego cieniu. Zupełnie niesłusznie. Jestem przekonana, po oglądnięciu dyptyku "Czekając na../Święto wiosny", że twórczyni Bałtyckiego Teatru Tańca nie musi już sytuować się w kolejce do mistrza, ponieważ sama wykreowała swój taneczny styl, określający tyleż jej temperament, co kierunek drogi, którą sobie wyznaczyła. Gdzie ta droga ją zawiedzie, zobaczymy, jednak mając przy sobie tak ciekawych i zdolnych ludzi oraz narzędzia, jakie udostępnia Opera Bałtycka, wydaje się, że może znaleźć się po tej samej stronie, co w niedzielę Jiří Kilian.

Katarzyna Wysocka
Port Kultury
15 września 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia