Jak nie z Mrożka

Projekt "Mrożek" w Łaźni Nowej wypełnia sezon 2010-2011. Reżyserzy wybierają jeden z utworów Mrożka, ale ten prosty pomysł zawiera ciekawe zastrzeżenie - tekstu nie wolno w żaden sposób naruszać. Żadnego łączenia tekstów, dopisywania własnych fragmentów, uzupełniania o nowe konteksty. Zamknięta i w pewien sposób doskonała forma tekstów Mrożka jest więc wyzwaniem dla reżyserów, których wcześniejsze spektakle dalekie były od inscenizowania gotowego dramatu. Weronika Szczawińska wybrała najkrótsze, bo półstronicowe, opowiadanie Mrożka, Wiktor Rubin zaś najsłynniejszy obok Tanga dramat - Emigranci

Wybór Szczawińskiej jest już prowokacją wobec samego projektu. Streszczanie opowiadania, składającego się z trzydziestu sześciu zdań, zajmie mniej więcej tyle samo miejsca, co zacytowanie go w całości. Mężczyznę budzi światło pożaru, który ogarnął przybudówkę w pobliżu jego domu. Idzie więc do pokoju kobiet, które razem z nim zamieszkują dom, by zaalarmować o pożarze. Po drodze ukazuje mu się zjawa, którą pragnął ujrzeć całe życie. Z relacji mężczyzny wynika, że zjawą była pozbawiona głowy kobieta o wydatnym biuście. Mrożek stawia na końcu pytanie, dlaczego zjawa objawiła mu się w momencie, w którym nie mógł poświęcić jej wystarczającej uwagi.

Punktem wyjścia dla spektaklu jest pozycja kobiet w opowiadaniu. Rozbijając opowiadanie na dwie postaci – Zjawę (Milena Gauer) i Narratora Męskoosobowego (Piotr Wawer jr) – Szczawińska przygląda się zapisanemu w tekście konfliktowi narracji męskiej i żeńskiej (kobieta u Mrożka nie mówi, można o niej opowiedzieć). Strategia czytania tekstu przez Szczawińską opiera się na pełnej dowolności – żonglowanie konwencjami, wypowiadanie tekstu w różnych intonacjach, ignorowanie interpunkcji, przestawianie wyrazów w zdaniu, nagłe urwanie go w połowie lub czytanie wspak. Niespełna godzinny spektakl to bardziej przyglądanie się tekstowi niż wchodzenie z nim w dialog. Szczawińska szuka sposobów, dzięki którym opowiadanie Mrożka nabierze nowego znaczenia, samo ujawni treści, które zostały w nim przemycone. Działania, które wykonują aktorzy, doprowadzone są do absurdu – Wawer z przesadną uwagą liczy kroki, które dzieliły go od okna do drzwi, zapisuje wyniki w formie matematycznych wzorów na szklanej tablicy, powtarza pomiar z każdego rogu sceny, aby wyznaczyć na scenie miejsce spotkania ze Zjawą. Opowiadając o momencie, w którym ujrzał płomienie i postanowił zaalarmować domowników, Wawer wypróbowuje różne konwencjonalne gesty męskości, przerysowuje stany emocjonalne. Zjawa parodiuje jego powagę, sprawia wrażenie nieporadnego dziecka, przedrzeźnia go, sepleni, za chwilę kokietuje, aby w końcu przejąć opowieść męskoosobową i na nowo wyrecytować opowiadanie jako sytuację, która przytrafiła się mężczyźnie. Na koniec opowiadanie wyświetlane jest na ścianie, a aktorzy czytają je naprzemiennie, bawią się jego rytmem albo śpiewają zdania na melodię polskich przebojów. Przejęcie od Narratora opowieści pozwala Zjawie przemówić, a przede wszystkim pokazać radykalną zmianę sensu w zależności od płci mówiącego. Władza przejawia się w prawie do głosu i gramatyce.

W tym kameralnym spektaklu zachwycają aktorzy – Wawer i Gauer doskonale się rozumieją, błyskawicznie przechodzą z jednej konwencji aktorskiej w drugą. Z prostego opowiadania powstał spektakl bezpretensjonalny, odsłaniający w perspektywie feministycznej mechanizmy narracji.

Wiktor Rubin nie próbował diagnozować sytuacji społecznej czy politycznej poprzez Emigrantów. Różnicę statusu społecznego inteligenta AA i prostego robotnika XX przełożył na doświadczenie aktorskie. W roli AA wystąpił Krzysztof Zarzecki, w roli XX – Mariusz Cichoński, amator wybrany w castingu. Zamiast analizowania konfliktu między inteligentem i robotnikiem, emigrantami, których w jednej suterenie trzyma wzajemne uzależnienie (finansowe i intelektualne), Rubin kładzie akcent na relacje między aktorami. Zanim rozpocznie się spektakl, Zarzecki przechadza się między widzami w pomiętej papierowej czapce z napisem „inteligent AA”. Sygnalizuje tym samym zawodowy dystans, kreację, „bycie w postaci”. Po wejściu na salę widzowie siadają na workach w kole, za nimi - białe ściany z dykty. Zarzecki koordynuje usadzanie, przynosi worki, pomaga znaleźć miejsce. Taki układ widowni z jednej strony wywołuje poczucie wspólnoty, bliskości, z drugiej zaś wydaje się opresyjny wobec aktorów, wystawionych na oglądanie z każdej strony, na pokaz. Jednocześnie ta bliskość widzów ma służyć wspólnemu byciu, uczestnictwu.

Amator jest z założenia dużo bardziej nieprzewidywalny, Zarzecki musi być wciąż gotowy do opanowania nowej sytuacji. Jawność zawodowej różnicy nie jest nachalna, nie wprowadza protekcjonalnej narracji, aktorzy są dla siebie partnerami, ich status nie podlega wartościowaniu. Rubin od początku podkreśla niegotowość Cichońskiego do „grania”: wśród widzów siedzi suflerka, która głośno podrzuca kwestie lub nakazuje powrót do początku sceny z powodu opuszczenia sporego fragmentu, co zaburza sens dialogu. Urzeka gotowość Cichońskiego do powtórzeń, jego nieustający uśmiech, chęć uczestnictwa. Uwagi suflerki nie są dla niego reprymendą. Zarzecki zarówno gra swoją rolę, jak i wspomaga amatora, aby jego postać wybrzmiała w pełni. Nawet jeśli parodiuje Cichońskiego, przedrzeźnia go, wygłupia się, rozśmiesza, to nie ustawia się w pozycji silniejszego. Jego prowokacje nie zawsze funkcjonują w obrębie tekstu, ale rozładowują napięcie, wprowadzają sytuację rozmowy, spotkania.

Po pierwszej scenie wyświetlany jest film z castingu, na którym Cichoński jest nieśmiały, spięty, introwertyczny, nerwowy. Kontrastuje to z jego swobodą na scenie, poczuciem bezpieczeństwa i wolności. Cichoński przygląda się z ironicznym uśmiechem sobie filmowemu i próbuje zagłuszyć swoje wypowiedzi, kontynuując wraz z Zarzeckim dialog z dramatu, jakby chciał zwrócić uwagę widza na „siebie innego”, tu i teraz.

Gestem unieważniającym podział ról w dramacie Mrożka jest zamiana ubrań między AA i XX, a także kwestii, które wypowiadają. Tym samym Rubin, podobnie jak Szczawińska, stawia pytanie o język, jego moc sprawczą, która zależy od mówiącego. Monolog AA o filozoficznych aspektach niewolnictwa XX wydaje się desperacką walką Zarzeckiego o swoją pozycję w ramach realności, którą narzuca Cichoński. Jedyne, czego nie da się podmienić, to realność amatora i zawodowca. Rubin jednak konsekwentnie unika analogii, nie sugeruje, że aktor to inteligent, a amator to robotnik. Zależy mu bardziej na czerpaniu satysfakcji z samego spotkania i przyglądaniu się zmaganiom aktorów z tekstem Mrożka.

W finale aktorzy wspólnie demontują ściany otaczające widzów. Ten gest na chwilę wzbudza niepokój, wytrąca widza z bezpiecznej pozycji oglądającego, otwierając przed nim ukrywaną przestrzeń. Cichoński stawia na scenie kamerę, do której Zarzecki próbuje wypowiedzieć słowa listu do żony. Głos odbiera mu suflerka i mówi za niego. Usuwając Zarzeckiego ze sceny, Rubin rozbija dramatyczny wydźwięk finałowego monologu AA. Władzę ma ten, kto ma głos.

Zarówno Szczawińską, jak i Rubina interesuje kondycja aktora, przyglądanie się mechanizmom, które decydują o odbiorze, oraz dyskusja z Mrożkiem, a nie próba analizy naszej rzeczywistości poprzez jego teksty. Nieprzypadkowo obie inscenizacje tak silnie odnoszą się do kwestii języka i konsekwencji narzucania dyskursu. Wprowadzając regułę graniu tekstów w całości, Łaźnia poniekąd sprowokowała taki temat, stawiając reżysera w opozycji do utworów Mrożka. Wyrażenie „jak z Mrożka”, które funkcjonuje potocznie jako określenie absurdalnych sytuacji, można odczytać jako ironiczny komentarz do obu spektakli, ponieważ ten trop jest w nich porzucany na rzecz poszukiwania miejsc niejednoznacznych, nieoczywistych, wymagających od widza konfrontacji z własnymi wyobrażeniami. Powszechnie używany slogan może być punktem wyjścia do teatralnej gry, stracił natomiast potencjał opisywania rzeczywistości.

Marta Bryś
Didaskalia
18 lipca 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...