Jak pępek

"Utwór o Matce i Ojczyźnie" - reż. Jan Klata - Teatr Polski we Wrocławiu

Nowa premiera Klaty więcej obiecuje, niż daje. Obraz Polki rozmywa się w fałszywie luzackich tonach.Gdyby Jan Klata nie miał wyrafinowanego gustu muzycznego, zacząłby swój spektakl nieśmiertelną frazą piosenki Big Cyc: "Makumba, Mukumba-ska, Afryka - Polska!". W tych kilku słowach zawiera się jego interpretacja "Utworu o matce i ojczyźnie" Bożeny Keff. A także propozycja kostiumowo-scenograficzna spektaklu

Makumba u Klaty nie byłby afrykańskim studentem dorabiającym u nas na czarno, ale kobietą. Córko-Matko-Polką. Żydówką-antysemitką. Czarną Madonną i Czarną Mambą w tej samej chwili.

Poemat Bożeny Keff - poetycka odpowiedź na "Pianistkę" Jelinek - jest sadystyczną rozprawą Córki z Matką. Urodzona po wojnie nar-ratorka wykrzykuje swojej ocalonej z Zagłady rodzicielce żale i pretensje za zmarnowane życie. Konflikt pokoleń, toksyczna relacja dwóch kobiet wybrzmiewa pośród złorzeczeń na ojczyznę i społeczeństwo.

Polska żydowska zagryza tu sama siebie, odbiera sobie sens i tożsamość. Co fascynujące, Keff zamiast uderzać w patos i skamleć w roli "ofiary ofiary", rozpisuje starcie z matką w świecie mitycznych i popkulturowych pojęć. Narratorka staje się Korą, która ucieka do Hadesu przed zaborczą Deme-ter, jak Ripley zmaga się z Alienem.

Nic dziwnego, że Klata, dla którego Polska i popkultura mają pierwsze miejsce w teatralnym pacierzu, rzucił się na utwór Keff z przeczuciem oczywistego i głębokiego triumfu. Dostrzegł, że jest w nim zapisane kobiecym językiem jego własne piekło: tak jak córka u Keff walczy ze swoją matczyzną, tak i on, syn, krwawi swoją Ojczyzną.

Kocha ją, a jednocześnie postrzega jak dziki kraj, jak afrykańską republikę, w której jedne czarne plemiona wyrzynają inne.

Oto na scenę pośród oparów smoleńskiej mgły wchodzi dziwny chór złożony z pięciu kobiet i jednego mężczyzny, przebranego za kobietę. Czarne żałobne sukienki, blond włosy, afrykańskie maski wymalowane na twarzach. Wszystkie będą córko-matkami, złączonymi słowiańskimi warkoczo-kołtunami. Klata dzieli tekst na sceny dwójkowe i zbiorowe. W czterech metalowych szafach z wyskrobanymi na nich prymitywnymi rytami tworzy żywe obrazy, odsyłające tyleż do historii polskiego teatru, ile do narodowej ikonografii.

Jego aktorki śpiewają przearanżowane na mandygał "Rivers of Babilon" grup The Melodians i Boney M, brną w solowe popisy, gimnastykę ze strzępami monologów. Zderzenie generacji zmienia się w puste gderanie, wyliczanie rzeczywistych i urojonych win.

Ze spektaklem dzieje się coś dziwnego. Po jakimś czasie czuć, że reżyser nie schodzi głębiej w tekst, nie ma tu desperacji, wściekłości i psychologicznego splątania z poetyckiego oryginału. Klata zdeper-sonalizował wpisany w poemat Keff dramat i to nie konkretna córka drze pyska na konkretną matkę, tylko wszystkie polskie córki na wszystkie matki. A wtedy osobisty stempel "Utworu" rozmywa się w zbiorowej odpowiedzialności.

Widać, że Klata szuka nowej formy teatralnej - to spektakl inaczej montowany niż dotychczasowe, z innych elementów. Jednak trudno ukryć, że obok scen dowcipnych - masturbacja afrykańskimi instrumentami, jednoosobowa parada z biało-czerwona chorągiewką - pojawiają się sekwencje puste, ciężkie, z pozacieranym sensem.

Uwielbiam czytać wywiady z Klatą. Potrafi pięknie opowiadać o Polsce, muzyce. Monodram z jego gadania, złośliwości i trosk byłby hitem Festiwalu Jednego Aktora. Jednocześnie coraz nachalniej projektuje sensy na swoje spektakle jeszcze przed ich powstaniem.

Jeśli ktoś nie da się na to nabrać i nie potrafi założyć, że w przedstawieniu jest to, o czym Klata mówi, że w nim jest, czuje rozczarowanie. Obcuje wyłącznie z obietnicą i paradą możliwości. Dlatego "Utwór o matce i ojczyźnie" uznałbym jednak za porażkę Klaty. Bo ten spektakl jest jak pępek, blizna po matce. O czymś przypomina, ale za cholerę nie jest do niczego potrzebny.

Łukasz Drewniak
Dziennik Gazeta Prawna - dodatek Kultura
17 stycznia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...