Jak smakują pizza i dietetyczna sałatka?
Kiedy poznaje nowych ludzi, są dla niej uprzejmi. Ale i tak wie, że kiedy tylko się pożegna i odjedzie na tyle daleko, że nie będzie ich słyszeć, wszyscy parskną śmiechem. Nie ma znaczenia, co powie, jak się zachowa. We współczesnym świecie ma tylko jedną osobowość: jest gruba."Gruba Świnia" to opowieść o dwojgu nieznajomych, którzy przypadkiem spotykają się w restauracji. Od samego początku widać, że wiele ich różni: Helen wydaje się nie przejmować swoją tuszą i spojrzeniem obcych, kiedy pochłania kolejne porcje pizzy, Tom je tylko dietetyczną sałatkę i z pewnym obrzydzeniem patrzy na górę jedzenia przed Helen. Ale kiedy zaczynają rozmawiać, okazuje się, że jest w niej coś, co wydaje mu się interesujące w kobietach. Co to takiego? Tego się nie dowiemy, ale możemy się domyślać. Może są to jej zainteresowania - całkowicie nieambitne, ale również bliskie jemu, może fakt, że jest tak inna od dobrze znanych mu kobiet w jego firmie: ciepła i szczera. Zaczynają się spotykać. Helen i Tom żyją w dwóch światach. Ona jest bibliotekarką, kobietą zaniedbaną, która nie potrafi wyglądać atrakcyjnie. On jest znaczącym managerem w dużej korporacji. Dla niego niezręczne jest nawet mówienie znajomym o wykonywanym przez nią zawodzie. Świat Helen widzimy tylko przez chwilę, w pierwszej scenie: to bar szybkiej obsługi, plastikowe tacki, kubki z coca-colą. Estetykę przestrzeni, w której obraca się Tom, świetnie oddają postacie Jenny i Cartera - wyraziste i autentycznie zagrane role Aleksandry Cwen i Krzysztofa Wrony - znajomych czy nawet przyjaciół z biura. Oni są perfekcyjni, szczupli, dobrze ubrani i estetyczni w każdym calu. Oni nienawidzą jakichkolwiek przejawów brzydoty w otoczeniu. Sam fakt, że matka Cartera była grubą kobietą sprawia, że chwile z nią spędzane, stają się dla niego najgorszym wspomnieniem z dzieciństwa i właśnie jej tuszą usprawiedliwia on swoje obraźliwe słowa kierowane do niej. Sam fakt, że jego kolega z pracy spotyka się z grubą kobietą, uważa za wystarczająco obraźliwy dla niego samego. A jaki jest Tom w wykonaniu Leszka Malca? To człowiek mający o sobie dobre zdanie, akceptujący reguły gry, ale próbujący pokazać, że dystansuje się wobec nich. Lubi swoją pracę, która jest dla niego dużą częścią jego życia, ale sam czuje się lepszy i szlachetniejszy od kolegów. Nawet jego niedoskonałości nie przeszkadzają mu - przecież potrafi się do nich przyznać i dzięki temu nie jest już tak zakłamany jak cała reszta. Natomiast Helen, w tej roli Elżbieta Piwek, to kobieta ciepła, pełna oddania, ale chyba poza tym nie posiadająca żadnych cech, które mogłyby wyróżniać ją z tłumu innych kobiet. Chce kochać i być kochaną, zgadza się na ostre uwagi i komentarze, prawie w ogóle o niego nie walczy. Dobrze wie, że nie ma szans wygrać, a kiedy składa wreszcie deklarację, jest już za późno. Chociaż, gdyby zrobiła to wcześniej, czy cokolwiek by to zmieniło? Temat w zasadzie znany każdemu i przez to banalny, jakby wyciągnięty ze szkolnego korytarza. Ona mu się podoba, widzi w niej to, czego brakuje mu u innych, ale boi się, co koledzy powiedzą. Że może nie potrafi znaleźć sobie lepszej? Ładniejszej? Szczuplejszej? Przyjęta przez reżysera konwencja spektaklu, zdaje się potwierdzać, że to, co dzieje się na scenie, to nie wielki dramat - ot, taka historyjka. Na ścianie obok sceny pojawiają się tytuły kolejnych aktów - kojarzą się z popularnymi współcześnie serialami - sitcomami. Nieświadomie widownia wchodzi w ten układ i śmieje się w "odpowiednich momentach". W tle słychać wesołą, prostą muzykę. Aktorzy przyjmują swoje maski i noszą je prawie cały czas aż do końca spektaklu. Jednak "Gruba Świnia" to nie banalna historia z happy endem. Nie znajdziemy tam sceny, którą kończy się każdy odcinek oglądanego w telewizji sitcomu - tej chwili, gdzie Tom i Helen razem pokonują problemy i szczęśliwi siadają na kanapie w pokoju przed telewizorem. A widz, choć łatwo może się domyślić, jak będzie wyglądał kolejny odcinek - następny dzień Helen, Toma, Cartera i Jenny - wie, że oglądanie tego, nie będzie już czystą rozrywką. Bogdan Tosza reżyserując "Grubą Świnię", nie miał łatwego zadania. Musiał przekonać publiczność, że to, co widzi to nie farsa, to nie tylko banalny temat, przewidywalne reakcje ludzi przejętych swoim wizerunek, że to nie tylko wykorzystywany wielokrotnie motyw "Pięknej i Bestii", ubrany w dwudziestowieczną estetykę. Ten spektakl to jego opinia na temat prawa do bycia samym sobą i bycia dla siebie. Nie ma ludzi grubych - są tylko ci z nadwagą. Poprawność to cenzura i prawo naszych czasów. Czy jednak, gdy jesteśmy wśród znajomych, ludzi tak samo idealnych jak my, czy nie pozwalamy sobie na szczerość i właśnie o takiej Helen mówimy: Gruba Świnia? Teatr im. J. Kochanowskiego w Opolu Neil Labute "Gruba Świnia" przekład: Małgorzata Semil reżyseria: Bogdan Tosza scenografia: Marek Braun Obsada: Elżbieta Piwek, Aleksandra Cwen, Leszek Malec, Krzysztof Wrona Premiera: 18 listopada 2007r.