Jak to między nami (nie) jest

"Między nami..." - reż. H. Rozen - Teatr Polskiego Radia

Dorota Masłowska uchodzi za jedną z najbardziej utalentowanych, a zarazem kontrowersyjnych, by nie rzec: obrazoburczych, pisarek młodego pokolenia. Jakkolwiek nie wartościować jej tekstów (przytoczona wyżej opinia nie jest wszak jednogłośna), znajdują się one zwykle w centrum zainteresowania krytyków oraz, być może w mniejszym stopniu, czytelników. Nie inaczej jest w przypadku jej najnowszego dramatu - "Między nami dobrze jest", którego realizacji podjął się Teatr Polskiego Radia

W dużym uproszczeniu, autorka rozlicza się tu z trzema sprawami: konfliktem pokoleń, szeroko rozumianą polskością oraz wszechobecną popkulturą wlewającą się w szare życie  mieszkańców blokowisk. O dziwo, najlepiej wychodzi jej to trzecie.

Akcja spektaklu rozgrywa się w przestrzeni ciasnego mieszkanka. Rozmowom jego lokatorek towarzyszy nieustannie włączony telewizor. Świat zewnętrzny dociera do nich jedynie za pośrednictwem mass mediów i prasy dla kobiet „zakupionej” w koszu z makulaturą. Horoskopy, porady, psychotesty i schematyczne wywiady składają się na udany pastisz rzeczywistości. To w tej warstwie znajdziemy najwięcej gry, zabawy słowem. Wątki dotyczące polskości, historii, problemów rodzinnych są ukazane natomiast w sposób nieco przyciężkawy i odrobinę zbyt dosadny. Pozwalają one jednak uwypuklić problem absolutnej niemożności osiągnięcia jakiegokolwiek porozumienia, tak istotny dla polskiej literatury i nieobcy również prozie Doroty Masłowskiej.

Mimo tych drobnych zastrzeżeń, mamy do czynienia ze słuchowiskiem bardzo dynamicznym, płynnym i, co może ważniejsze, realizującym własną, odrębną poetykę. Udaje się to w dużej mierze dzięki rewelacyjnej grze Edyty Jungowskiej. Z niespotykaną energią wciela się w postać Małej metalowej dziewczynki – nastolatki, która, jak to bywa w jej wieku, może niewiele rozumie, ale z pewnością mnóstwo ma do powiedzenia. Choć jej kreacja wybija się (także siłą rzeczy, gdyż jest to rola główna) na plan pierwszy, nie sposób zapomnieć o świetnej Antoninie Girycz, Małgorzacie Rożniatowskiej czy Ewie Ziętek. Każda z postaci stanowi odrębny, całkowicie zamknięty świat, który nijak nie przystaje nie tylko do wizji kreowanej w mediach, lecz również do wyobrażeń tworzonych przez pozostałe bohaterki.

Kim zatem są ci wszyscy „my”, między którymi tak świetnie się układa? W najprostszym ujęciu to trzy pokolenia kobiet, które muszą żyć pod jednym, zbyt ciasnym dachem. Przestrzeń domu to obszar  bezwzględnej walki i nieustannych uszczypliwości. Nikogo nie traktuje się tu serio, nikt również nie usiłuje zrozumieć, o co toczy się gra. Podobnie sarkastyczny wymiar zyskuje tytuł sztuki w odniesieniu do polskiej rzeczywistości. Demaskowanie naszych narodowych wad i przywar to wszak punkt obowiązkowy (i mocno już ograny) w niemal wszelkiego typu utworach wydawanych po 1989 roku.

Całemu dramatowi Masłowskiej patronuje dość ciekawy pomysł fabularny. Więcej rzeczy się tu bowiem nie-wydarza niż wydarza, a pewne fakty rozgrywają się tylko w sferze potencjalnej. Znamienny jest tu choćby „brak pokoju”, do którego odsyłana jest niegrzeczna dziewczynka. I choć młoda pisarka najczęściej chwalona jest za ostrość obserwacji i pewien „zmysł demaskatorski”, to jednak za największą zaletę „Między nami dobrze jest” należałoby uznać właśnie ten pierwszy zabieg. I, gdy mowa o realizacji dokonanej przez Teatr Polskiego Radia, świetna grę wszystkich występujących tu aktorów.

Barbara Englender
Dziennik Teatralny
13 listopada 2010

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...