Jaki jest teatr dla młodzieży?

Przegląd teatru dla dzieci i młodzieży „Co nowego?”

Problematyzowanie teatru dla młodzieży i szukanie nowych trendów, które warto wprowadzić na scenę Miejskiego Teatru Miniatura - to główne zadania nowego przeglądu teatru dla dzieci i młodzieży "Co nowego?". Imprezę w dniach 10-16 grudnia przede wszystkim w Teatrze Szekspirowskim zorganizował Teatr Miniatura. Formuła wydaje się słuszna, warto jednak rozbudować program teatralny - pisze Łukasz Rudziński w portalu Trójmiasto.pl.

Sześciodniowy przegląd wypełniły pokazy spektakli teatralnych i dyskusje na temat teatru dla dzieci i młodzieży. Jednak proporcje pokazywanych spektakli (trzy spektakle organizatora przeglądu, w tym jeden z tytułów prezentowany dwukrotnie oraz trzy pokazy gościnne) zdecydowanie należałoby zmienić na korzyść spektakli gościnnych. W praktyce przedstawienia gościnne zamknęły się w niewielkim, lalkowym "Na Warmii... dawno, dawno temu" Olsztyńskiego Teatru Lalek, mającym silny ładunek edukacyjny "Über die Grenze ist es nur ein Schritt" z Hamburga oraz zdecydowanie najciekawszym pokazie festiwalu - przedstawieniu "Męczennicy" [na zdjęciu], przygotowanym w koprodukcji przez Teatr Współczesny w Szczecinie oraz Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu.

Pierwszy ze spektakli "Na Warmii... dawno, dawno temu" stanowi tak naprawdę połączenie trzech baśni Marii Zientary-Malewskiej opowiadających o warmińskich jeziorach - Łansik, Skanda i Karaśnik. Opowieść ta odbywa się na miniaturowej scenie, w planie lalkowym. Wykorzystano misternie wykonane lalki z drewna, przypominające ludowe figurki. Pierwsza z baśni to nic innego jak lokalna wersja "Jasia i Małgosi" ze złą, niedowidzącą czarownicą, która uwięziła chłopca i chciała go zjeść na obiad, ale ciągle była niezadowolona, bo zamiast własnych palców podsuwał jej chude patyczki. Tak jak we wspomnianej bajce, czarownica sama kończy w piecu. Druga opowieść wspomina o rozbójnikach i tu bez trudu odnajdziemy inspiracje choćby przygodami Ali Baby i czterdziestu rozbójników. Najciekawsza i najbardziej efektowna (dzięki ptasim trelom) jest ostatnia baśń - o pustelniku, który pokutował za swoje grzeszne życie w pobliżu wspomnianego jeziora Karaśnik.

Aktorzy Hanna Banasiak, Jagna Polakowska i Roman Wołosik grają poprawnie, nie wpadają w ekscytację wypowiadanymi kwestiami, umiejętnie animują postaci (przeważnie to laleczki trzymane w rękach, z różnymi ruchomymi częściami ciała). Ta miniaturowa opowieść niewątpliwie ma wiele uroku, jednak sporo traciła w wielkim, jak na skalę spektaklu, Teatrze Szekspirowskim. Choć oglądało ją niewielu widzów i aż się prosiło o bardziej kameralną przestrzeń przedstawienia.

Zupełnie innego typu spektakl i aktorstwo zaprezentowali aktorzy Deutsches SchauSpielHaus w Hamburgu, którzy wystąpili w "Über die Grenze ist es nur ein Schritt" (czyli "Przez granicę już tylko jeden krok") w reżyserii Johana Heßa. To powoli rozkręcająca się opowieść o "obcym", w tym przypadku pochodzącym z Ghany Dede Affulu, który trafił do Hamburga razem z matką i siostrą Benedictą. Granice przekroczyli legalnie, z wizą turystyczną i z zamiarem nie wracania już do ojczyzny. Przez pomyłkę Dede myśli, że jest ścigany przez policję i ukrywa się przed nią, bo pojmanie przez policjantów groziłoby mu i jego rodzinie deportacją do Ghany. Jego niemiecka dziewczyna pomaga mu jak tylko może. Rodzina czeka na ojca Dede i Benedicty, który pozostał w kraju. Miesiące rozłąki przekonują ojca Dede do desperackiego kroku i za ostatnie uzbierane pieniądze wchodzi on na maleńką łódeczkę, którą wraz z kilkudziesięcioma innymi uchodźcami stara się przepłynąć Morze Śródziemne by dostać się do Europy, upragnionego lepszego świata, skąd do rodziny będzie już ojcowi Dede całkiem blisko. Jednak - jak w wielu podobnych przypadkach - do połączenia rodziny nigdy nie dojdzie. Przepełniona łódka zatonęła, grzebiąc nadzieje na wspólną przyszłość.

Tekst napisał niemiecki dramaturg i pedagog Michael Müller. Pokazuje on sytuację "obcego" w europejskim mieście jego oczami. Aktorzy (urodzona w Polsce Karolina Fijas i ciemnoskóry Aljoscha Zinflou) grają bardzo blisko widzów, a cała scenografia nieprzypadkowo przypomina salę lekcyjną. Spektakl w Niemczech grany jest właśnie w szkołach - w salach lekcyjnych i na aulach, gdzie po spektaklu odbywa się pogadanka na temat przedstawienia. Aktorzy grają z emfazą, są przerysowani, krzykliwi. W dość jaskrawy sposób oddają emocje, z czasem jednak, gdy akcja nabiera dramatyzmu, umiejętnie je tonują. Przedstawienie zyskało spory rozgłos u naszych zachodnich sąsiadów. U nas takiej kariery by nie zrobiło, jednak trzeba przyznać, że tematyka spektaklu jest w Polsce (coraz bardziej multikulturowej) mimo wszystko jeszcze bardzo egzotyczna.

Ostatni z gościnnych pokazów pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Sztuka Mariusa von Mayenburga "Męczennicy" w reżyserii Anny Augustynowicz w przenikliwy sposób kontrapunktuje postępującą laicyzację, przeciwstawiając jej drugą, niebezpieczną skrajność - fanatyzm religijny. Benjamin odmawia uczestnictwa w lekcjach pływania, twierdząc, że religia mu na to nie pozwala. Początkowo traktowana jako fanaberia zbuntowanego nastolatka fascynacja Biblią staje się rękojmią Beniamina. Chłopak zaczyna terroryzować uczniów (wyegzekwowanie jednoczęściowych strojów kąpielowych dla dziewcząt) i nauczycieli, z którymi prowadzi regularne wojny cytując wybrane fragmenty Pisma Świętego. Jego matka Irene kompletnie nie rozumie własnego syna, ale ślepo go broni, oskarżając winą za jego nietypowe zachowanie nauczycieli, szczególnie nauczycielkę biologii panią Roth, mającej z fanatycznym uczniem najwięcej problemów.

Pani Roth jako jedyna zafascynowana jest przemianą Benjamina i usiłuje wejść z nim w polemikę. Chłopiec jest jednak głuchy na argumenty, co więcej, uznając ją za Żydówkę, postanawia ją zlikwidować, wykorzystując do tego niepełnosprawnego Georga. Postępująca fascynacja religijna Benjamina, czującego się powołanym do wielkich czynów (usiłuje m.in. dokonać cudu na wzór Jezusa Chrystusa) zaczyna coraz bardziej zagrażać otoczeniu.

Spektakl Anny Augustynowicz ukazuje bezradność dorosłych (szczególnie pedagogów szkolnych), gdy utracą kontakt z dzieckiem wymykającym się standardom wychowawczym. Obnaża fasadowość prób podejmowanych w celu nawiązania z nim kontaktu i skłonność do poszukiwań łatwej recepty na problemy wychowawcze (matka Benjamina wierzy, że jej syn zażywa narkotyki, bo to tłumaczyłoby jego drażliwość i oderwanie od rzeczywistości). Spektakl bezlitośnie atakuje skrępowanych procedurami nauczycieli, pozbawionych często jakiegokolwiek realnego wpływu na młodzież oraz księży, niezdolnych do poprowadzenia poszukujących młodych ludzi w stronę Boga, co pchać ich może w stronę ślepego fanatyzmu.

Zarówno spektakl niemiecki, jak i propozycja szczecińsko-wałbrzyska bardzo dobrze wpisywały się w główny temat przeglądu "Co nowego?" - dyskusję o teatrze dla młodzieży. To różne, odmienne formalnie i estetycznie propozycje, ukazujące różne możliwe formy "dialogu" z niepełnoletnim widzem. Przeglądu dopełniły debaty w gronie praktyków i teoretyków teatru dokumentalnego, teatru poświęconego społeczności lokalnej i teatru dla młodzieży.

Formuła przeglądu wydaje się trafiona - spektakle i debaty (których pełen zapis dostępny jest na stronie internetowej Teatru Miniatura) pozwalają na nieco warsztatowy tryb uczestnictwa i problematyzowanie poruszanych tematów. Przegląd "Co nowego?" symbolicznie przeprowadził też publiczność z Europejskiego Centrum Solidarności, przez Gdański Teatr Szekspirowski, do nowo otwartego po remoncie Teatru Miniatura. Szkoda, że propozycje gościnne miały dużo słabszą frekwencję niż spektakle gospodarza przeglądu. Bez wątpienia warto jednak trzymać rękę na pulsie teatru dla dzieci i młodzieży i sprawdzać co jakiś czas, co nowego dzieje się poza Trójmiastem.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
18 grudnia 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...