Jakie życie po życiu?

"Wiśniowy sad" - reż. Paweł Łysak - Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy

Nie trzeba pisać klasycznych dramatów od nowa, żeby powiedzieć coś ważnego o współczesności. Dowodzi tego "Wiśniowy sad" w reżyserii Pawła Łysaka, najnowsza propozycja bydgoskiego teatru.

Gdy Anton Czechow pisał "Wiśniowy sad", w Rosji kończyła się epoka klasy ziemiańskiej i do głosu zaczęli dochodzić chłopi i robotnicy, których dotąd "nie wpuszczano na nawet do kuchni". Jednocześnie sam pisarz był już człowiekiem śmiertelnie chorym i tym tekstem właściwie żegnał się ze światem. Dlatego "Wiśniowego sadu" nie można odczytywać wyłącznie przez jeden pryzmat: przemian dziejowych albo przemijania jednostkowego życia. Obie te perspektywy spotykają się. Ponadto dramat Czechowa, mimo klarownej konstrukcji i czytelnej chronologicznej narracji jest utworem dziwnym, dalekim od tego, co nazwać można "dramatem realistycznym". Wszystko to wziął pod uwagę Paweł Łysak inscenizując w Teatrze Polskim w Bydgoszczy "Wiśniowy sad".

Tu i teraz

Jego ujęcie ponadstuletniego dramatu jest klasyczne i na wskroś współczesne. Zachowany został niemal cały tekst (w przekładzie Artura Sandauera), a zmiany służyły jedynie uwspółcześnieniu pewnych sytuacji. Dlatego stary sługa Firs "nieszczęściem" nazywa nie "zniesienie pańszczyzny", jak w oryginale, ale "wolność", co od razu odsyła nas do "tu i teraz".

W istocie bowiem bydgoska inscenizacja "Wiśniowego sadu" stawia kluczowe pytanie, co chcemy zrobić z wolnością, którą mamy? Dawna właścicielka wiśniowego sadu Raniewska (grana przez Anitę Sokołowską) wraca po nieudanej eskapadzie paryskiej do zastawionego majątku. Chłopski syn, kupiec Łopachin (Piotr Stramowski) namawia ją, by wydzierżawiła sad letnikom, co przyniesie godziwy dochód.

Ona i jej safandulowaty brat Gajew (Michał Jarmicki) nie chcą o tym słyszeć. Chcą jedynie, by trwał ich sen o przeszłości, wolą widzieć duchy niż realne sprawy. Przybrana córka Raniewskiej - Waria (w tej roli gościnnie Joanna Drozda) kurczowo trzyma się starego domostwa marząc o miłości. Ale Łopachin odrzuca jej zaloty, instynktownie wyczuwając, że ma do czynienia z wymierającym gatunkiem. Wygłaszający pozytywistyczne tyrady o świetlanej przyszłości wieczny student Trofi-mow (Michał Czachor) chyba nie wierzy w to, co mówi. Chce raczej zagadać dławiący go strach przed tym, co będzie, gdy już wyrąbią sad. Grana przez Julię Wyszyńską Ania, małoletnia córka Raniewskiej, odbija się ze swoim uczuciem od Trofi-mowa. "Dublet do środka!" - powtarza nałogowy bilardzista Gajew.

I tak jak bilardowe kule toczą się te ludzkie losy ku nieuchronnemu finałowi, bo dom został już sprzedany i trzeba wyjechać, i mimo wszystko zacząć życie od nowa. Ile z nas stanęło już przed takim wyborem: zostać? wyjechać? Wielu wyjechało. Bydgoski "Wiśniowy sad" idealnie... trafia w czas gwałtownych przemian społecznych. Tak jak sad zostaje rozparcelowany, tak nasze losy tracą wymiar wspólnotowy. Rozrzuceni po świecie próbujemy coś zrobić ze swoim życiem. Ale nie jest to wcale ani happy end, ani finis Poloniae, jak by chcieli niektórzy. To jakiś stan pośredni, z którego jeszcze nie wiadomo, co się wykluje. Tylko zapomniani Firsowie (w tej roli Marian Jaskulski), których zostawiliśmy w ojcowiznach, nie darują nam takiej zdrady. Czy wrócimy chociaż po to, żeby ich pogrzebać, czy też na dobre staniemy się jak te "łzy w deszczu"?

Paweł Łysak zbudował spektakl na kontrastach. Podczas gdy pierwsza część operuje na ogół ciszą, po przerwie następuje wzmocnienie akcentów. Brawa dla całego bez wyjątku zespołu aktorskiego, choć propozycje Julii Wyszyńskiej czy Piotra Stramowskiego mogą zadziwić widzów przyzwyczajonych do klasycznych ról Czechowowskich. "Czarodziejka" Szarlota w wykonaniu Magdy Łaskiej z małej rólki wyrasta (także dosłownie) na ważną personę. Raniewska to z kolei chyba najdojrzalsza z dotychczasowych kreacji Anity Sokołowskiej. Scenografia Barbary Hanickiej, oparta na długich zastawkach, tworzących skrzywioną perspektywę domu z wieloma drzwiami, potęguje "schyłkową" atmosferę. Plus muzyka Stefana Węgłowskiego. "Wiśniowy sad" w Bydgoszczy? Koniecznie.

Jarosław Jakubowski
Express Bydgoski
5 lutego 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia