Jakim językiem mówi pamięć

Instytut" - reż. Amit Lahav - Geco (Wielka Brytania)

„Instytut" wyreżyserowany przez Amita Lahava, zaprezentowany polskiej publiczności przez brytyjski teatr fizyczny Gecko, podobnie jak widowisko Théâtre du Corps Pietragalla-Derouault czy „Requiem pour L. wyreżyserowane przez Fabrizio Cassola i Alaina Platela, postawiło sobie za cel zwizualizowanie ludzkich obaw i emocji, ale też pokazania, w jaki sposób radzić sobie z nimi. Jak bronić się przez destrukcyjną siłą wspomnień i oswoić własną pamięć.

W widowisku, wzięło udział zaledwie czterech mężczyzn poruszających się w tej samej przestrzeni, ale przyjmujących w niej różne role. Każdy z nich na pewien czas staje się potrzebującym wsparcia i pomocy innych, bez których jest tylko bezradną ofiarą własnych leków, pragnień i obsesji, z których wyzwolenie samotnej jednostki okazuje się niemożliwe. Każdy też przyjmuje rolę wspierającego i udzielającego pomocy, choć nie zawsze jest ona oczekiwana i przyjmowana z wdzięcznością. A jednak nie odchodzą, pozostają tak długo, aż ich obecność i jej działania zostaną zaakceptowane i przyjęte przez potrzebującego.

Reżyser widowiska Amit Lahav, wraz ze swoim zespołem, zadbał o to, by scenografia budująca przestrzeń, w której dzieje się ilustrowana przemyślanymi, starannymi układami choreograficznymi, przypominającymi nieco taniec o zmiennej dynamice i ekspresji ilustrującymi stan emocjonalny i podejście do problemu postaci w danym momencie. Aktorzy wykorzystują też wysokie metalowe szafy nie tylko otwierając i zamykając szuflady skrywające tajemnice, ale też fizycznie się po nich wspinając i wykorzystując je w choreograficznych układach jak rodzaj mentalnej przestrzeni, którą trzeba oswoić, by nad nią zapanować.

Tytuł widowiska odsyła wprawdzie do przestrzeni współczesnej, naukowej placówki, w której bada się różne tajemnicze zjawiska, niemniej jednak, zachowanie postaci, zupełnie odmienne, gdy sięgają one w miejsca neutralne dla siebie, a zupełnie inne, pełne niepokoju, wzmagające ich stany lękowe, a u ich towarzyszy budzące potrzebę pomocy i otoczenia pobudzonego emocjonalnie opieką, gdy sięgają do miejsc, w których kryją się zjawiska dla nich ważne, budzące silne emocje, z którymi zupełnie nie potrafią sobie poradzić. Jakby owe tajemnicze miejsca, których naruszenie sygnowane jest czerwonym, ostrzegawczym błyskiem i dźwiękiem wyraźnie sugerującym złamanie zakazu, były raczej tajemniczą przestrzenią ludzkiej psychiki i zachodzących w niej procesów, z którymi samotna jednostka nie jest w stanie sobie poradzić niż neutralną przestrzenią instytutu badawczego.

Z odgrywanymi przez aktorów emocjami doskonale współgra muzyka i choreografia. Światło raczej stonowane i lekko przyciemnione dobrze komponuje się z ciemnymi barwami scenografii i kostiumami mężczyzn. Z kolei pojawiające się kilkakrotnie silne, oślepiające światło jest sygnałem nadmiaru emocji wzbierających w człowieku, zmagań, jakie jego psychika z nimi toczy i zagrożenia wewnętrznej spójności przeżywającego je podmiotu. Cała walka o stabilność ludzkiej psychiki rozgrywa się w zasadzie poza językiem. Mężczyźni wprawdzie mówią do siebie, ale z ich ust wypływają frazy w kilku różnych językach etnicznych. Mowa nie ma tu więc funkcji porozumienia, wskazuje raczej na niemożność znalezienia wspólnego języka, swego rodzaju ironię, że istota, której udało się stworzyć tyle systemów komunikacyjnych, nie potrafi znaleźć języka, w którym dogada się sama z sobą. Paradoksalnie, swoisty dialog budowany jest na planie tego, co rozgrywa się między postaciami na scenie, starannie odgrywanym przez nie, przemyślanym układem choreograficznym, ilustrującym nie tylko ich emocje, ale też sposób ich przeżywania i reakcji ludzi na siebie nawzajem, elementami scenografii odsłaniającymi głęboko ukryte i mocno przeżywane przeżycia i wyzwalanymi na granicy zetknięcia tych czynników, bardzo silnymi emocjami. Jedną stroną komunikacji okazuje się być jednostka, która je przeżywa i sobie z nimi nie radzi, czego ilustracją są losy jednego z mężczyzn tak pochłoniętego walką, że zamknięty za szklaną szybą, jest też odizolowany od innych członków społeczności i nie chce przyjąć ich pomocy, reagując agresją na naruszającego przestrzeń jego samotności człowieka. Drugą zaś, jest właśnie ten symboliczny człowiek prawie na pewno nie do końca rozumiejący stan, z którym się zetknął lub nie rozumiejący go wcale, ale odczuwający nie tylko chęć społecznej solidarności z potrzebującym, ale też zwyczajną ludzką chęć pomocy, dania oparcia, nawet wówczas, gdy obdarowany ją odrzuca, często nie mając świadomości, że właśnie wtedy najbardziej jej potrzebuje.

Żaden z mężczyzn na scenie radzi sobie sam. Nie jest w stanie. Potrzebuje, choć nie zawsze to sobie uświadamia, wsparcia, pomocy, czasem tylko bycia obok, bycia razem. Taki sposób kreacji przekazu przez Amita Lahava wskazuje, że człowiek jest organizmem społecznym, potrzebującym innych do prawidłowej egzystencji. Że bez nich jest zagubiony w generowanych przez własną psychikę emocjach i tych pozytywnych, jak przeżywana niegdyś miłość i tych negatywnych jak rodzaj obsesji, lęku, odsuniętych na dno pamięci zdarzeń.

Teatr Gecko w ciągu 75 minut stworzył na oczach widzów mikroświat, którego reguły i sposób funkcjonowania w nim ludzi zafascynował mnie. Jednak w przeciwieństwie do wymienionych przez mnie innych realizacji prezentowanych w ramach tegorocznej edycji festiwalu Materia Prima, wymagał znacznie intensywniejszego wejścia w przestrzeń i relacje w niej powstające podczas gry aktorów. Nie tylko dlatego, że same strony dialogu są tu specyficzne i budowane stopniowo właściwie przez cały czas trwania widowiska, ale też dlatego, że wypracowana przez aktorów metoda ruchu jest specyficzna i nieoczywista, a pozostałe elementy scenicznego warsztatu z prowadzoną przez aktorów grą i interpretacją zawartego w niej przekazu, są bardzo ściśle związane i znaczące.

Po raz kolejny miałam okazję oglądać jedyną w swoim rodzaju i niepowtarzalną próbę zilustrowania środkami właściwie bardzo tradycyjnymi dla teatru, najbardziej ludzkiej, ale też najdelikatniejszej części naszego wnętrza, w sposób bardzo świadomy, a zarazem otwarty na szerokie spektrum interpretacji widza. Twórcy widowiska wskazali drogę, ale nie dali jednoznacznej odpowiedzi jak radzić sobie we współczesnym świecie z lękami, które ten świat generuje. Niemniej jednak, niezależnie od tego, w jakich czasach żyjemy i jaki jest nasz wewnętrzny świat, sposoby ich przeżywania i emocje jakie te przeżycia generują są podobne i potrzebujemy innych, by sobie z nimi radzić, zrozumieć je i oswoić, by móc nadal normalnie w naszej rzeczywistości egzystować.

„Instytut", Geco (Wielka Brytania), reżyseria Amit Lahav, spektakl prezentowany w ramach 5. Międzynarodowego Festiwalu Formy Materia Prima odbywającego się w Krakowie

Iwona Pięta
Dziennik Teatralny Kraków
1 marca 2019

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...