Janusz Radek śpiewający

Radek daje ponad 100 koncertów rocznie, przy pełnych salach

Kawałki Niemena to najwyższa muzyczna poprzeczka. Skaczą przez nią tylko wokalni samobójcy albo ci, których rozsadza pycha. Teraz pokonać ją postanowił Janusz Radek.

- Znam swoją wartość. Umiem śpiewać. Jestem oryginalny i ludzie słuchają moich piosenek - wyrzuca na jednym wydechu Janusz Radek, w tych trzech zdaniach odprawiając wszystkie moje wątpliwości co do jego najnowszego artystycznego projektu.

Hm. Niby wiem, że ten 41-letni facet, który wciąż wygląda jak młody chłopak, dysponuje ponadczterooktawową skalą głosu. Skoro fanki najpierw piszczą, a potem mdleją na jego koncertach, więc chyba myśli, że podoła? - Moje występy to spektakle. Staram się, żeby każdy był kompletną sceniczną opowieścią, a nie zlepkiem pojedynczych piosenek - wyciąga kolejne argumenty wokalista. Taki też, choć szczegółów nie wydusiłam, będzie jego najnowszy projekt zatytułowany "Dziwny ten świat. Opowieść Niemenem", którego premiera odbędzie się 18 marca w Filharmonii Krakowskiej.

- Mam nadzieję, że to będzie sukces, bo ruszam z tym programem w Polskę - mówi wokalista, filuternie mrużąc oczy. Ruszy bez ociągania: 23 marca opowie Niemenem w warszawskim Teatrze Polskim, a 4 kwietnia w Zabrzu, w tamtejszym Domu Muzyki i Tańca. - Ukaże się też płyta. I niech mnie pani nie posądza o koniunkturalizm. Gdybym chciał zrobić interes na Niemenie, wydałbym płytę w styczniu, tuż przed 5. rocznicą jego śmierci i na jego 70. urodziny. Różne wytwórnie fonograficzne mnie do tego namawiały, ale nie złamałem się. Czekałem na moment, w którym będę gotowy śpiewać te piosenki - tak Radek objaśnia dziwne zawiłości swojego postępowania.

Wprawdzie "Dziwny jest ten świat", flagową pieśń Niemena, przetestował już na zeszłorocznym festiwalu w Opolu, wzbudzając owacyjną reakcję publiczności (kto zapomniał, odsyłam do serwisu www.youtube.com).

- Włączałem kolejne utwory do swojego repertuaru i sprawdzałem reakcje ludzi. Za każdym razem był aplauz - mówi, mimochodem zdradzając tajniki swojej scenicznej strategii.

Może to i prosta strategia, ale całkiem niegłupia - bo trudno orzec, co będzie dla publiki lepszym wabiem: Niemen czy sam Radek. - W mediach mnie nie ma, radia mnie nie grają i pewnie dlatego pani myśli, że ja chcę na tym Niemenie wypłynąć. Ale ja jak najbardziej istnieję; gram grubo ponad 100 biletowanych koncertów rocznie i zawsze mam nabite sale, a moje płyty sprzedają się w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy - mówi chłodno wokalista.

Fakt. Już jego debiutancka "Królowa nocy"(2004) z miejsca została złotą płytą. Wydaną w tym samym roku "Serwus madonnę" poniosły nominacje do dwóch Fryderyków (w kategoriach "Wokalista" i "Płyta poetycka"), a piosenki z albumu "Dziękuję za miłość" (2007) poturlały krążek krakowskiego wokalisty pod strzechy. - Byłem już wtedy po serii koncertów z Piotrkiem Rubikiem. Każdemu, kto uważa, że praca z nim to obciach, życzę, żeby też zaśpiewał przy akompaniamencie orkiestry i z ogromnym chórem. Rubik napisał świetne piosenki, w których mogłem pokazać moje możliwości, i niech się wszyscy od niego odczepią - rzuca ze śmiechem.

Z dziennikarskiego obowiązku donoszę zarówno fanom, jak i wrogom w.w twórczości, że tuż po rozmowie ze mną Janusz Radek pomknął do jednego z ekskluzywnych warszawskich salonów mody na spotkanie ze stylistą. Przed niemenowym tournée trzeba wykombinować nowe, piękne stroje, dopasowane do coverów Niemena - bo, jak refleksyjnie zauważa Radek, "Skończyły się już czasy, kiedy był tak zwanym sweterkowym pieśniarzem z potarganą czupryną, gustującym w smutnej poezji". A tym, którzy z nostalgią wspominają tamten sartre\'owski image, polecamy archiwalny występ młodocianego artysty na Olszyńskich Spotkaniach Zamkowych "Śpiewajmy poezję", który miał miejsce równo 19 lat temu.

Magdalena Rigamonti
Polska Gazeta Opolska
9 marca 2009
Portrety
Janusz Radek

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...