Jastrząb w srokę się zamienił

"Gwałtu, co się dzieje" - reż: M.Podstawny - Teatr Bogusławskiego, Kalisz

W Osieku zapanował matriarchat, kobiety przejęły władzę, a mężczyźni pogodzili się ze swoim losem, dostrzegając pozytywy tego położenia. Ta sytuacja to tylko wyimaginowana historia z"Gwałtu co się dzieje!" Aleksandra Fredry, ale, jak nie trudno zauważyć, ma wiele wspólnego z naszymi czasami

Kobieta i mężczyzna są odwiecznym problemem naszego świata. Od momentu powstania książki Simone de Beauvoir „Druga płeć”, z której pochodzi słynny cytat: „Nikt nie rodzi się kobietą, tylko się nią staje”, kwestia płci była poddawana kolejnym reinterpretacjom. Najwięcej do tych rozważań wniosła Judith Butler w swojej książce „Uwikłani w płeć”. To ona spopularyzowała rozważania spod znaku studiów genderowych i queerowych. Streszczając jej książkę, możemy powiedzieć, że istnieją dwa kryteria podziału na płeć: biologiczna i społeczno-kulturową, czyli tzw. gender. Jak się okazuje, płeć biologiczna nie zawsze pokrywa się z genderową. Ponadto zazwyczaj człowiek ma w sobie różny układ pierwiastka męskiego i damskiego. Społeczeństwo i kultura przygotowały dla nas pewne modele zachowań przeznaczone dla kobiet i mężczyzn, a my, rodząc się, stajemy się aktorami, którzy, jak to w teatrze, lepiej lub gorzej, odtwarzają swoje społeczne role. Zastanówmy się jednak, na czym polega kobiecość a na czym męskość. Czy mężczyzna, który zakłada sukienkę, maluje się, naśladuje kobiece gesty i ruchy jest kobietą? Kobiecość to nasza wagina czy nasze postępowanie? Gdzie jest granica między człowiekiem a kobietą lub mężczyzną?

Spektakl może nie odpowiada na te pytania, ale każe zastanowić się nad naszą płciowością. Jak widać na zdjęciach z przedstawienia, aktorzy przebrani są w kostiumy przeznaczone dla przeciwnej płci. Mężczyźni chodzą w sukienkach, a kobiety w męskich strojach. Już ta zamiana ról porusza kwestie mieszczące się w obrębie rozważań genderowych i queerowych. Kobiety, jak się okazuje, zostają wysłuchane i poważnie traktowane tylko w męskim stroju, natomiast mężczyźni w kobiecych fatałaszkach są dyskryminowani.

Znaczna część dramatu uległa zmianie (przestawieniu), choć w spektaklu występują te same zdarzenia i sytuacje. Didaskalia i kostiumy całkowicie różnią się od zamysłu autora sztuki. Bohaterowie występują we współczesnych strojach, ale owa zmiana koncepcji służy odświeżeniu i uaktualnieniu sztuki Fredry, przy jednoczesnym szacunku poprzez brak ingerencji w sam tekst autora.

Rozmowa Tobiasza z Urszulą o losach Kasi została przeniesiona na sam początek, co sprawiło, że przedstawienie rozpoczyna się od starodawnego zwyczaju planowanych małżeństw, od początku kładąc nacisk na poddaństwo kobiet względem mężczyzn. Choć w Osieku zwyczaje się zmieniły i teraz kobieta sprawuje władzę to jednak, jak widać, panna o swoim losie zadecydować nie może. 

Zakończenie dramatu jest zupełnie inne niż finał przedstawienia w kaliskim teatrze. W sztuce następuje powrót do starych zwyczajów i panny znów przywdziewają spódnice, natomiast w przedstawieniu nowy ład zostaje zachowany. Nawet Kasia puentuje zdarzenia mówiąc: „czemuż mielibyśmy zmieniać to, co jest” i proponuje Dorębie, aby ją porwał. Choć Kasia zostaje porwana, to gest ten jest dobrowolny i wynika z jej inicjatywy. Ponadto bohaterka tłumaczy wybrankowi, jak ma tego dokonać. Mimo że zakończenie przedstawienia zmierza do akceptacji nowej władzy, to nasuwające się wnioski podlegają dyskusji. Reżyser daje do zrozumienia widzom, że mężczyźni potrafią bez trudu odnaleźć się w roli kobiety, natomiast kobiety mają problem z męskim strojem. Ubiór po prostu im nie pasuje, widzimy to w grze aktorskiej oraz w wypowiadanych słowach. Reżyser daje do zrozumienia, że kobiety z natury nie są stworzone do rządzenia lub też wnioskuje, że tak długo przypisywano im rolę matek, że zwyczajnie nie potrafią teraz odnaleźć się w męskim światku. Miejmy nadzieję, że przedstawienie nie ma mizoginicznego charakteru i realizuje raczej tę drugą tezę.

Ciekawe spostrzeżenia można wyciągnąć z przemówienia Doręby. Na zgromadzeniu wysuwa on wniosek, iż przyczyną zamiany ról może być nadużywanie władzy przez mężczyzn. Kobiety zatem w końcu zbuntowały się, nie zgadzając się na swoje ofiarnicze stanowisko. Interesujący jest też sposób wypowiadania słów „Witam waszeci” w ustach Tobiasza, które brzmią jak tekst pochodzący ze współczesnego slangu jednej z subkultur. 

Głównym hasłem sztuki staje się stwierdzenie Grzegotki, który mówi, iż jest wielce zadowolony ze swojego stanu, ubioru i przywilejów jakie mu przysługują z racji jego przyodzienia. Sukienka bowiem pozwala mu na jawne tchórzostwo, plotkowanie, płakanie i nawet omdlenia. Te same słowa wychodzą z ust Tobiasza. W finale spektaklu aktor ubrany jest w spodnie i gorset. Swoim strojem wysuwa komunikat do widzów zaznaczając, że zarówno kobietom i mężczyznom przysługuje takie samo prawo do płakania, plotkowania i tchórzostwa. Czy chodzimy w spodniach, czy w spódnicy traktowani powinniśmy być na równi.

Jak wygląda scenografia w tym spektaklu? Trudno to opisać, ponieważ jest ona bardzo rozbudowana i od razu wysyła nam sygnał, że odnosi się do współczesnych czasów. Przestrzeń przypomina współczesną instalację, na której dzieje się wiele a wydarzenia często toczą się symultanicznie. Scena podzielona jest na trzy części, pierwsza to garderoba z leżakami. Zazwyczaj tutaj aktorzy malują się przebierają i przechodzą tzw. metamorfozę. Część druga, centralna, to dwa nowoczesne stoliki z krzesłami, na których ułożone są różnorodne trunki. Część trzecia to chyba przestrzeń odsyłająca nas w stronę parku, bo znajduje się tam pień sosny, mamy też dwa kawiarniane krzesła oraz dwie ściany, na których pokażą się slajdy.

Wyświetlane slajdy to nagrane przez aktorów w kostiumach spacery po kaliskim lesie. Przez całość sceny przechodzi czerwony dywan, na którym ustawiono mikrofony, a z tyłu znajduje się zielony dywan. Kobiety zazwyczaj maszerują po czerwonym, a mężczyźni po zielonym, ich spacer jest specyficzny i wygląda jak nauka chodzenia przez mężczyzn i kobiet, każdy z nich uczy się innych ruchów i gestów, odpowiednich dla przeciwnej płci (wyglądają jak aktorzy uczący się swojej roli). Za sprawą mikrofonów powracamy do zamierzchłej tradycji wygłaszania monologów i dialogów, zgodnie z którą jedynie deklamujemy tekst ze sceny. Poza tym mikrofony wykorzystywane są do śpiewania lub deklamowania piosenek. Tym też rozpoczyna się spektakl - tekstem ”Grande valse brillante” Tuwima cytowanym przez Grzegotkę. Pojawiają się też piosenki: „Tylko mnie poproś do tańca”,” Mam dość”, „rozkwitały jabłonie i grusze” w wersji rosyjskiej czy Chinawomen - „party girl” Muzyka ożywia spektakl i dodaje mu wydźwięk pewnego rodzaju widowiska. 

W spektaklu pojawiają się hasła z walki o równouprawnienie, ale w kwestii gry aktorskiej stanowczo lepiej spisuje się męska część zespołu. Może to być wynik wspomnianego przeze mnie wcześniej zabiegu reżysera, ale niekoniecznie. Intensywność gry aktorek jest nikła i nijaka. Jedyne zainteresowanie wzbudza Izabela Beń. Wyróżnia się na tle kobiecej części zespołu, a kreowana przez nią postać jest naturalna, świeża i intensywnie odtworzona. To (jako Kasia) wspólnie z grającym Makarego Marcinem Trzęsowkim, wygłasza fantastyczny dialog przy sośnie. Trwa on nie dłużej niż pięć minut, ale jest rzeczywiście bardzo naturalną, błyskotliwą i świeżą sceną, którą z przyjemnością się ogląda. Widz z uśmiechem na ustach obserwuje tę szybką wymianę zdań.  To prawdziwy majstersztyk prawidłowej rozmowy.

Podsumowując - spektakl jest widowiskiem dynamicznym, bardzo intertekstualnym. Czasami ciężko jest skupić się na jednym jego elemencie, gdyż symultaniczność scen rozprasza uwagę widza, ale zabieg ten jest tautologicznym odniesieniem do codziennej sytuacji, kiedy włączamy komputer, surfujemy po sieci i, zarzucani masą informacji, próbujemy z niej coś sensownego wyłowić, zapamiętać i zrozumieć.

Daria Kubisiak
Dziennik Teatralny Kalisz
13 marca 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...