Jeden krok do nienawiści

"Szczurzysyn" - reż. Robert Jarosz - Scena Wspólna

W 2010 roku w "Nowych Sztukach dla Dzieci i Młodzieży" ukazał się tekst Roberta Jarosza "Szczurzysyn - jeden akt o nienawiści". Po kilku latach autor postanowił przenieść go na scenę, zwracając się przede wszystkim w stronę widowni młodzieżowej. Jakie są tego efekty?

Szczurzysyn to dwunastolatek. Nie ma kolegów, wychodzi z domu sam, wraca przed zmrokiem, nie mówiąc rodzicom, gdzie i z kim się bawi. Ma ciemniejszy kolor skóry, co nie spotyka się z aprobatą rówieśników. Po drugiej stronie bloku, w drewnianej chałupie, mieszka starzec, którego zwą Szczurzydziadem. On też nie jest akceptowany przez społeczeństwo - chłopcy darzą go niechęcią, zdarza się, że są wobec niego agresywni. Jest jednak ktoś jeszcze - Stary Niedźwiedź, także znienawidzony przez otoczenie, atakujący wyśmiewających się pod jego oknami jabłkami.

Napisany przez Roberta Jarosza tekst do łatwych nie należy. Opisane w nim sytuacje wrogości, agresji, nienawiści i nietolerancji wobec inności nie są dosłowne, ale opowiedziane poetyckim językiem. Z jednej strony symbolika i metafory użyte przez autora wydają się zawile poprowadzone, z drugiej - to właśnie w nich drzemie siła artystycznego przekazu, może to właśnie ukryta trywialność i schematyczność zdarzeń sprawiają, iż zatrzymujemy się i zastanawiamy nad nimi. Zarówno Szczurzysyn, jak i Szczurzydziad atakowani są przez Autochtonów, którzy wyśmiewają się z nich, urządzając zabawę w zbieranie psich kup; przywiązują też chłopca do drzewa i celowo prowokują Starego Niedźwiedzia, który w ataku złości rzuca jabłkami, trafiając kilka razy w Szczurzysyna. Jak długo jednak można wytrzymywać upokorzenia? Chłopiec o "innym kolorze skóry" ewidentnie nie radzi sobie z agresją rówieśników i starszych (ale czy dojrzalszych?) od niego, ich wrogość wzbudza w nim nienawiść - do tych, którzy go ranią, jak i do całego świata. Niepohamowany akt zemsty (czy aby do końca świadomy?) doprowadza do śmierci dwóch osób: Szczurzydziada oraz Starego Niedźwiedzia.

"Szczurzysyn - jeden akt o nienawiści" w reżyserii Jarosza jest więc przepełniony negatywnymi sytuacjami, nie wydaje się jednak historią opowiedzianą linearnie, od początku do końca. To raczej poszczególne momenty z życia bohaterów, przywoływane przez nich kolejno. Patrząc na sceniczną adaptację autora można mieć wrażenie, że nie mamy przed sobą konkretnych postaci z napisanej przez niego sztuki. Przed nami trzech dorosłych mężczyzn - kim są? czym się zajmują? Jeden z nich jest tu dominujący, wydaje się, że to właśnie Szczurzysyn (Paweł Siwiak) - aktualnie dwudziesto- lub trzydziestoletni, wracający pamięcią do wydarzeń sprzed lat. Każda scena jest przez niego sterowana, to on decyduje, w jakim momencie opowieści jesteśmy, co oglądamy, niekiedy poprawia pozostałych mężczyzn (Wojciech Kalwat i Wiesław Zanowicz). Oglądając tego typu rozwiązanie można odnieść wrażenie obserwacji pewnego rodzaju seansu terapeutycznego (przypominającego nieco ustawienia hellingerowskie, ale bez obecności przy pacjentach terapeuty), podczas którego bohater próbuje uporać się z traumą przeszłości, przywołując minione wydarzenia i obsadzając w różnych rolach pozostałych uczestników terapii (którzy niekiedy bardzo emocjonalnie wchodzą w nowe role). Nie wiemy jednak czy osiąga ona pożądane rezultaty, reżyser przedstawia nam jedynie serię zdarzeń, ukazuje problem i konsekwencje międzyludzkiej nienawiści, jak jednak potoczą się dalsze losy głównego bohatera?

Siwiak, Kalwat i Zanowicz stworzyli tu sytuacje bardzo precyzyjnie zaplanowane, a równocześnie niejednoznaczne. Każda ze scen jest tu bardzo realistyczna, zagrana emocjonalnie, z dużą dozą ekspresji (szczególnie momenty spektakularnego rzucania jabłkami przez Starego Niedźwiedzia, zabawy Autochtonów). Prosta scenografia - zbudowana gównie z kartonów, interesująco wykorzystywanych przez aktorów jako pewnego rodzaju skrytki, z których wyciągają bądź chowają do nich poszczególne rekwizyty - wygląda niczym meblościanka w pokoju zamieszkałym przez przeciętną rodzinę; jest surowa, nie przytłacza, dobrze komponuje się z innymi elementami: światłem i materiałem wizualnym. Istotne, że fragmenty wideo korespondują tu z akcją poszczególnych sekwencji: Szczurzysyn wypowiada swoje kwestie, rozmawiając z ukazującą się na ekranie telewizora (idealnie wkomponowanego między kartony) matką. W kolejnych scenach widzimy na nim twarze pozostałych mężczyzn - w zależności od sytuacji jest to Stary Niedźwiedź lub Szczurzydziad, na których kamerę kieruję główny bohater. Zabieg ten podkreśla okrucieństwo i emocjonalność zdarzeń, pozwala zastanowić się nad złożonością ludzkiej natury. Być może uwypuklanie bolesnych dla Szczurzysyna sytuacji ma pomóc mu w oswojeniu się z nimi, a także w walce z budowanym w nim przez długi czas uczuciem nienawiści.

Gdy dochodzi do śmierci Starego Niedźwiedzia, mężczyźni wychodzą, układając wcześniej rozrzucone katony, na których po chwili wyświetlony zostaje materiał wideo (stworzony przez Patryka Lichotę). Widzimy ich w nim: zbierających jabłka, spacerujących między blokami, gotujących zebrane owoce, bawiących się na huśtawkach. Pojawiają się tu także ujęcia prezentujące znaną już z wcześniejszych nagrań matkę, a także młodego chłopca (można domyślać się, że to właśnie dwunastoletni Szczurzysyn). Część sekwencji wideo wygląda niczym zarysowane uprzednio przez mężczyzn sytuacje, odegrane bardziej realistycznie, z większym dramatyzmem. Całości dopełnia ciekawie skomponowana ścieżka dźwiękowa (także autorstwa Lichoty - co nie jest bez znaczenia: muzyka oraz elementy wizualne są tu ze sobą kompatybilne, dopełniają się, podkreślają dramatyczność zdarzeń), momentami wywołująca atmosferę strachu, wzmagająca napięcie.

Spektakl w reżyserii autora kierowany jest do młodzieży powyżej czternastego roku życia. Nie jestem jednak pewna, czy osoby w tym wieku, bez wcześniejszej znajomości tekstu, będą w stanie w pełni zrozumieć jego zawiłość. Napisana przez Jarosza historia Szczurzysyna pozornie wydaje się prosta, język oraz forma tekstu wymagają jednak dużego skupienia, głębszego pochylenia się nad przebiegiem akcji sztuki (zastanawiające, jak sprawdziłaby się ona jako słuchowisko?). Adaptacja autora - złożona, podobnie jak sam tekst - nie pomaga w spójnym i klarownym wyjaśnieniu go (mimo kilku ciekawych zabiegów, które lepiej odczyta dorosły). Największe wątpliwości budzi jednak sama konstrukcja spektaklu: "wirtualno-telewizyjne" rozmowy Szczurzysyna z matką wydają się tu nietrafione, sztuczne i mało istotne (można odnieść wrażenie, że w pamięci bohatera nie odgrywają dużej roli); poszczególne sytuacje "reżyserowane" przez tytułowego bohatera - mimo pewnej dozy dramatyzmu, wzmożonych emocji, momentami są niepełne - zbyt szybkie lub urwane, niedopowiedziane; umieszczenie tak długiego materiału wideo na końcu przedstawienia także mu nie służy - jest niezrozumiałe, nie wyjaśnia poruszonych w spektaklu wątków, nie uzupełnia ich, nie rozwiązuje (może należało rozbić go na mniejsze części, umiejscowić w innym momencie scenicznej akcji?).

"Szczurzysyn - jeden akt o nienawiści" to więc przedstawienie nie do końca trafione, aczkolwiek interesująco poprowadzone, o kilku efektownych scenicznych momentach, a przede wszystkim, o dużym zaangażowaniu występujących w nim aktorów. Problem nienawiści, nietolerancji, agresji części społeczeństwa w stosunku do pojedynczych jednostek jest dziś bardzo ważny, próba zaprezentowania go młodzieży jest tu więc kluczowa. Czy spowoduje ona jednak wzrost empatii, większą akceptację wobec inności? Istotna jest tu edukacja - nie tylko poprzez oglądanie sztuki, ale i rozmowy o niej (co należy już do tych, którzy do teatru przyprowadzają młodzież), to one bowiem uzasadniają, tłumaczą niejasności, doprecyzowują je. W tym przypadku, uważam je za bardzo potrzebne - by nie zostać po obejrzeniu spektaklu Jarosza z poczuciem niezrozumienia.

Marta Seredyńska
Teatralia
22 kwietnia 2015

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...