Jeden serial, wiele wind

"Winda - pierwszy serial teatralny" - Teatr Castingowy w Poznaniu

Misyjna i komercyjna telewizja serwuje nam od rana do wieczora seriale. O serialowych bohaterach czytamy w gazecie, słyszmy w tramwaju, czasem traktujemy ich jak własnych znajomych, bo przecież seriale mają swoje strony w sieci i profile na Facebooku. Dziś życie bez telenoweli wydaje się niemożliwe. I choć będą nam wmawiać, że serial nie ma ze sztuką wiele wspólnego i tak powrócimy na fotel przed telewizorem. Serial, który stał się osobnym gatunkiem, zainspirował też twórców ze Studia Teatru MplusM w Poznaniu, ale, aby go zobaczyć, trzeba porzucić własny telewizor i wygodny fotel

Serial teatralny "Winda" trwał cały sezon 2010/2011. Raz w miesiącu na scenie Domu Trzeźwości lub Piątkowskiego Centrum Kultury Dąbrówka pokazywany był nowy odcinek tego oryginalnego serialu na żywo. Każdy wieczór stanowił zamkniętą, odrębną całość, czasem pojawiali się ci sami bohaterowie, ale właściwie jedyną wspólną cechą wszystkich dziewięciu części było miejsce akcji: winda. I nie była to ta sama winda! Była winda w bloku, w centrum handlowym, telewizji, szpitalu, korporacji. Każda z własnym klimatem i inną historią. Można było w niej spotkać znudzonego życiem gwiazdora rockowej kapeli, nauczycielkę, pannę młodą, dziewczynkę zabłąkaną w sklepie, zakochaną kobietę, lekarza, matkę pochłoniętą karierą, faceta z wytwórni płytowej, a nawet duchy. W poszczególnych częściach wystąpili aktorzy na stałe związani z teatrem MplusM oraz tacy, którzy pierwszy raz stanęli na scenie. Udział w przedsięwzięciu brali uczniowie, studenci, ludzie pracujący i ci, którzy po pracy bawią właśnie wnuki. Bo, jak zapewnia scenarzystka większości odcinków, Anna Szymczak, w windzie każdy może się znaleźć. W dziewięciu wieczorach, do których scenariusze w sumie liczyły 136 stron, w czterdziestu rolach wystąpiło trzydziestu dwóch aktorów. 

Dla teatru przygotowanie co miesiąc nowej serialowej premiery było sporym wyzwaniem. Trzeba było zmierzyć się z tym, co stanowi o specyfice seriali telewizyjnych, czyli dyktaturą czasu. Gdy aktorzy schodzi ze sceny po premierowym odcinku, było wiadomo, że kolejny jest w już obmyślany. Przygotowania zajmowały średnio około miesiąca - ekspresowe tempo jednego z odcinków to jedenaście dni i sześć prób, zaś najdłuższy czas przygotowań to siedem tygodni. W serialu telewizyjnym jakakolwiek wpadka kryje się za dublem, na scenie zakamuflowanie dziury w pamięci jest znacznie trudniejsze, toteż zdarzały się pewne problemy z tekstem – czasem zmienianym dzień przed premierą, a także te, wynikające z nieogrania przestrzeni teatralnej, która w zależności od miejsca wystawienia WINDY rozszerzała się w Dąbrówce i kurczyła w Domu Trzeźwości. Jednak te drobne wpadki i wypadki były bardzo naturalną konsekwencją połączenia ekspresowego tempa przygotowania spektaklu z żywą materią teatru. A to, ile pomyłek i potknięć zostało umiejętnie ukrytych przez refleks i skupienie aktorów, to już niewyjaśniona tajemnica windy. Serial na żywo okazał się ciekawym eksperymentem, który z odcinka na odcinek zbierał coraz liczniejszą widownię, zaintrygowaną kolejnymi przejażdżkami tym niezwykłym środkiem transportu.  

Windownia 2011, którą teatr zaprezentuje 17 i 19 czerwca na scenie Domu Trzeźwości na Marcinkowskiego w Poznaniu w ramach festiwalu "Altam off" to maraton z serialem, który z każdym odcinkiem zmienia ciężar ratunkowy i stylistykę. W piątek o 17.00 będzie można zobaczyć "Zatrzymane w czasie", o 18.00 "Dziewczynkę", w niedzielę o 15.00 "Białyje Rozy", 16.00 "Wiosna, panie doktorze" i 16.50 "Stop klatkę". Dla tych, którzy przegapili jakąś część, a nawet zagorzałym fanom seriali się to zdarza, to doskonała okazja by nadrobić zaległości. Ale równocześnie to prezent dla tych widzów, którzy nie spotkali się jeszcze bywalcami windy, to hurtowa ilość tajemnic, trosk i marzeń, które mogą urzeczywistnić się tylko tam. "Windownia" to okazja do zobaczenia serialu na żywo, bez dubli, poprawek charakteryzacji i uwag reżyser. Pomysł z serialem teatralnym okazał się na tyle trafiony, że mnożą się pytania o kolejny taki projekt... Wiadomo, że każdy dobry serial kończy się, zostawiając widza z pytaniem: co będzie dalej. Takie pytanie na pewno zagości w głowach teatromaów i wielbicieli seriali, którzy wybiorą się na przegląd.

Katarzyna Wojtaszak
Dziennik Teatralny Poznań
11 czerwca 2011

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia