Jelena i Mistrz

"Morfina" - reż. Waldemar Raźniak - Teatr Roma w Warszawie

Na rękach Jeleny Siergiejewny umierał wielki rosyjski mistrz. Wokół historii związku Michaiła Bułhakowa i jego trzeciej żony miał skupiać się spektakl Waldemara Raźniaka. W rezultacie Teatr Roma zaproponował wieczór piosenek Agnieszki Osieckiej, w które zostały wplecione fragmenty pamiętników żony słynnego pisarza

Spektakle o wielkich artystach przybierają niebezpiecznie podobną formę. Nie tak dawno w Teatrze Ateneum Olena Leonenko starała się przybliżyć teatralnej widowni postać Isadory Duncan i siłę jej uczuć do Sergiusza Jesienina. Opowieści Isadory (według scenariusza Janusza Głowackiego) przeplatały się z pieśniami w przejmującym wykonaniu aktorki, a kończyły się dokładnym kalendarium, przybliżającym śmierć rosyjskiego poety. Ten schemat dokładnie powtórzono w Morfinie.

Powiedzenie, że za każdym wielkim mężczyzną stoi wielka kobieta, wydaje się być prawdziwe w odniesieniu do Bułhakowów. Miłość do Michaiła wymagała od Jeleny wielu poświęceń. Zostawiła męża, dzieci, dom, by wieść życie u boku ukochanego pisarza. Niestety, życie tyleż piękne, co ciężkie. Bułhakow, chociaż cieszy się sympatią Stalina, nie jest publikowany. Chce wyjechać z żoną do Paryża, ale nie może zdobyć paszportu. Na domiar złego okazuje się, że jest nieuleczalnie chory. Jelena koi jego cierpienia kolejnymi dawkami morfiny i zostaje przy swoim Miszy do końca. Po jego śmierci wciąż śpiewa na deskach Teatru Roma, wierząc w zmartwychwstanie ukochanego Mistrza.

Morfina to piękny koncert. Spore wzruszenie wywołuje Anna Czartoryska śpiewająca i tańcząca do muzyki wykonywanej na żywo. W spektaklu znajduje się stosunkowo mało partii czysto aktorskich. Może to i dobrze, bo fragmenty narracji wychodzą Czartoryskiej najsłabiej. Z drugiej strony fakt ten pozostawia pewien niedosyt – życie Bułhakowej i jej miłość do męża można było podsumować w inny sposób, niż dobrze znanymi poetyckimi pieśniami. Pięknymi, to prawda. Wydaje mi się jednak, że o tragedii życia Jeleny, na rękach której umiera wielki pisarz (a dla Jeleny – po prostu Misza), dużo więcej powiedziała Czartoryska w wywiadach dla kolorowej prasy, niż w samym spektaklu. Świadczy to jedynie na korzyść aktorki, która pilnie i z zapałem przygotowuje się do roli. Szkoda, że opowieść o Bułhakowej została potraktowana na deskach teatralnych tak pobieżnie.

Ewa Uniejewska
teatrakcje.pl
18 maja 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia