Jeśli nie ja, to kto ?

rozmowa z Andrzejem Nejmanem

- W godzinę muszę uczyć się tego, czego ludzie uczą się pół roku na studiach zarządzania. Zresztą na studia zarządzania też się zapisałem, więc będę doskonalił swoje umiejętności - mówi ANDRZEJ NEJMAN, dyrektor Teatru Kwadrat w Warszawie

Andrzeju, czy teraz mamy się do ciebie zwracać panie dyrektorze?
- Jeszcze nie uderzyła mi woda sodowa do głowy. Nadal jestem tym samym człowiekiem. A że nasz teatr znalazł się w trudnej sytuacji - straciliśmy siedzibę, a zaraz potem dyrektor Karwański podał się do dymisji - staramy się go ratować. Moja kandydatura wyszła zupełnie przez przypadek. Podczas naszych rozmaitych spotkań urzędowych zazwyczaj to ja reprezentowałem zespół. Kiedy okazało się, że miasto planuje dla nas dyrektora, który naszym zdaniem nie poradziłby sobie z prowadzeniem teatru, zespół zaproponował własnego kandydata, czyli mnie.

Nie musiałeś się długo zastanawiać?
- Nie. Mam taki charakter, że jak trzeba coś zrobić, po prostu to robię.

To dla ciebie wyzwanie?
- Z pewnością! Podszedłem do niego z założeniem, że jeśli nie ja, to kto? Jeśli nie ja, to kto ? Podszedłem do niego z założeniem, że jeśli nie ja, to kto? Doskonale znam zasady funkcjonowania teatru i wiem, co trzeba zrobić, zarówno w sferze organizacyjnej, zarządzania i księgowości, jak i artystycznej. Znam ten teatr doskonale, jego repertuar, zespół... Jestem z nim związany od samego początku mojej kariery zawodowej, czyli już od kilkunastu lat.

Planujesz już jakieś zmiany?

- Na razie skupiam się na ratowaniu naszego teatru, na walce o lokalizację.

Gdzie w końcu będzie można obejrzeć przedstawienia Teatru Kwadrat?
- Docelowo prawdopodobnie w dawnym kinie Wars, a tymczasową siedzibę będziemy mieli być może w Klubie Garnizonu Warszawskiego. Ponadto planujemy występować gościnnie w teatrach Bajka i Syrena.

Przed tobą więc ogrom pracy?
- To prawda. W godzinę muszę uczyć się tego, czego ludzie uczą się pół roku na studiach zarządzania. Zresztą na studia zarządzania też się zapisałem, więc będę doskonalił swoje umiejętności. Z pewnością mi się to przyda. Zastanawiam się tylko, jak będą wyglądały moje egzaminy... (śmiech). Z pewnością wstyd będzie je oblać.

Czy w tym całym zamieszaniu znalazłeś czas na urlop?
- No właśnie jedną z moich pierwszych decyzji, jako dyrektora, było odwołanie swojego urlopu.

Żona pewnie nie była zadowolona?
- Niestety, bardzo mi przykro. Jednak dzięki uprzejmości naszych władz parlamentarnych, które wprowadziły ustawę o urlopie tacierzyń-skim i tak czeka mnie jeszcze tydzień urlopu. Muszę go wykorzystać do czasu* kiedy moja córka skończy rok, więc mam jeszcze szansę na wspólny wypoczynek z żoną i dziećmi.

Czy teraz skupisz się tylko na pełnieniu funkcji dyrektora?
- W najbliższym czasie tak, ale czekam też na rozpoczęcie zdjęć do drugiej transzy serialu "Nowa". Nie zapominam o aktorstwie, bo to mój zawód. Na dziesięć przedstawień, które są w repertuarze Teatru Kwadrat, występuję w siedmiu. I oczywiście czekam na kolejne propozycje, choć przyznaję, że zarządzanie teatrem bardzo mi się podoba. Czuję się fantastycznie, chociaż sypiam po pięć godzin dziennie. Wstaję o takich porach, o których istnieniu dotychczas nie wiedziałem i czytam ustawy o organizowaniu kultury. Dziwne...

Koledzy z teatru traktują cię z większym dystansem?
- Nie. Po mojej nominacji członkowie zespołu w żartobliwy sposób poinformowali mnie, że dają mi, niczym rządowi, sto dni spokoju. To czas na wejście w nową rolę i rozpatrzenie się we wszystkich papierach. Obiecali mi, że przez ten czas nie będą mnie nękać swoimi oczekiwaniami czy pretensjami. A po stu dniach będę rozliczony (śmiech).

Katarzyna Szymanek/AKPA
ABC
10 września 2010
Portrety
A.R.Gurney

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...