Jestem ciotą

11. Festiwal Prapremier

"Jestem ciotą, nie gejem czy dzisiejszym homoseksualistą" Tak mówili wczoraj na deskach teatru dwaj główni bohaterowie spektaklu Lubiewo.

Drugi dzień Festiwalu Prapremier rozpoczął się z wielkim impetem. A to za sprawą długo wyczekiwanego przez bydgoską publiczność spektaklu Lubiewo Teatru Nowego z Krakowa. Apetyt widzów jeszcze bardziej zaostrzyła konferencja prasowa w Radio PIK, po której już nie można było się doczekać wieczornych wrażeń podczas spektaklu. Reżyser (Piotr Sieklucki) oraz aktorzy (Janusz Marchwiński, Mikołaj Mikołajczyk, Teofil Pietroń, Paweł Sanakiewicz) bez skrępowania odpowiadali o własnych życiowych doświadczeniach i o tym, jak przebiegało życie ciot w czasach PRL-u. 

Wieczorem nikt się nie rozczarował. Spektakl Lubiewo okazał się mocny, bezpruderyjny i rzeczywisty. Para homoseksualistów zaprosiła widzów do swojego domu i pokazała własny świat, taki jakim był naprawdę. 

Pomimo trudnego tematu udało się stworzyć na pozór lekką, barwną sztukę z elementami ironii włącznie. Jej bohaterami są Patrycja i Lukrecja, dwaj starzejący się homoseksualiści, którzy z tęsknotą wspominają swoje poczynania w latach świetności w okresie PRL-u. Ich dialog to obraz tajemniczych gejowskich zakątków Wrocławia z lat 70-tych i 80-tych ubiegłego wieku, "polowań" w parkach na heteroseksualnych mężczyzn, seksualnych przygód głównych bohaterów z rosyjskimi żołnierzami stacjonującymi w komunistycznej Polsce. Patrycja i Lukrecja z nostalgią wspominają czasy seksu w toaletach i w parkach. To były czasy, kiedy wiodło im się dobrze, to były ich czasy. Z pogardą mówią natomiast o dzisiejszych eleganckich, pachnących gejach.

Rozrywkowy klimat spektaklu przełamuje pojawienie się AIDS i historia jego żniw wśród przyjaciół głównych bohaterów, kiedy wolna Polska otworzyła swe granice. W jednej chwili groteskowy obraz zmienia się w nostalgiczny i pełen zadumy nad tragedią tych ludzi. Na wielką uwagę zasługuje taniec śmierci w wykonaniu znakomitego tancerza i choreografa - Mikołaja Mikołajczyka. 

Po drugim spektaklu odbył się pierwszy Klub Festiwalowy, podczas którego widzowie osobiście mogli podzielić się z artystami swoimi odczuciami i zapytać o nurtujące kwestie. Wczoraj w Teatrze Polskim aktorzy chętnie opowiadali zabawne historie związane z tworzeniem spektaklu. Wspominali, że poprosili mieszkańców Krakowa o przyniesienie starych nieużywanych ubrań mających służyć jako scenografia w tym spektaklu. Odzew ludzi był tak duży, że mogliby otworzyć sklep z odzieżą używaną - mówili ze śmiechem. Widzów nurtowało także pytanie, czy trudno jest wcielić się w rolę "przegiętego geja" i czy wymaga to dużego warsztatu aktorskiego. Reżyser dodał, że nie było łatwo znaleźć aktorów, którzy dobrze odnaleźli by się w tym jakże wulgarnym i obscenicznym języku przeniesionej na teatralne deski powieści autorstwa Michała Witkowskiego. 

Ku zaskoczeniu, sami aktorzy dali odbiorcom kolejną lekcję. Okazało się, że wśród członków zespołu znajdują się osoby o różnej orientacji seksualnej i różnych poglądach politycznych. Mimo tych wielu różnic, zespół sprawia wrażenie mocno zgranego i dobrze czującego się w swoim towarzystwie. A co najważniejsze potrafiącego zrobić wspólną, genialną sztukę. Jak sami mówią, seksualność człowieka nie jest czymś zdefiniowanym do końca i ma wiele odcieni.

Małgorzata Głuszkowska
Portal Bydgoski.pl
5 października 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia