JoNasz, Wasz, NIEwasz

"Prawdopodobnie ciało stałe" - scen. Magdalena Siwik - reż. Katarzyna Sikorska - WFDiF

Czytając tytuł przed obejrzeniem seansu, trudno jest się domyślić, jaka będzie jego fabuła. „Prawdopodobnie ciałem stałym" jest w tym przypadku Jonasz - niechciany syn, który za wszelką cenę chce zostać zauważony i zaakceptowany. Utwór został zrealizowany w ramach programu Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych TEATROTEKA, w kontekście minionej sytuacji politycznej w Polsce, związanej z zaostrzeniem prawa aborcyjnego.

Autorka scenariusza Magdalena Siwik przyjęła bardzo oryginalną postawę wobec głośnego w całym kraju tematu i postanowiła nie przedstawiać problemu ze strony kobiet, mężczyzn, lekarzy i innych dorosłych, a skupiła się na perspektywie dziecka. Czterdziestominutowa ekranizacja w wielu momentach powoduje ukłucie w klatce piersiowej, a u niektórych nawet łzy wzruszenia. Jonasz jest obrazem wszystkich dzieci, które nie otrzymały miłości od swoich rodziców. Przez całe życie stara się zdobyć choćby odrobinę atencji, czy aprobaty.

Problem dobitnie zostaje przedstawiony w jednej z pierwszych scen. Bohater celowo parzy się żelazkiem, aby w końcu poczuć jakieś silne emocje, których od nikogo nie doświadcza. Jego ojciec, grany przez Michała Żurawskiego po nadaniu imienia dziecku wypowiada słowa: „To formalności już mamy za sobą" i od tamtej pory traktuje syna, jak powietrze. Jesteśmy świadkami wielu rozpaczliwych przemyśleń Jonasza. Odmienia przez przypadki swoje poczucie o sobie. Kogo? Czego? Nikogo. Niczego. O kim? O czym? O nikim. O niczym. Przez to, że zawsze wmawiano mu, że jego życie jest nieważne sam nie wie, czym jest miłość i stara się zrozumieć, czy jest w ogóle czymś więcej, niż tylko chodzące ciało. Wszystko sprowadza się do stwierdzenia: przepraszam, że żyję. Ostatecznie dochodzi do momentu, w którym już nie ma siły. Zamyka się w swoim wewnętrznym świecie, nie chcąc już nigdy więcej być ranionym.

Autorki sztuki nie oceniają aborcji. Nie zachęcają do niej, ani nie odradzają. Przedstawiają pewien problem i rozwiązanie pozostawiają do własnych rozważań. Matka Jonasza wypowiada bardzo dobitne słowa – „Kim byś nie był Janek i tak nie przestaniemy cię NIE kochać". W późniejszym czasie stara się jednak czynić kroki w stronę dziecka. W jednej scenie tłumaczy nawet sedno problemu. Główną przyczyną tego, dlaczego kobieta nie chce zachodzić w ciążę, jest strach. Państwo zaostrza prawo do tego stopnia, że potencjalne matki obawiają się, że nawet w przypadku zagrożenia ich życia nie otrzymają pomocy. Zostaje wypomniane rządzącym, że po porodzie zostają one pozostawione samym sobie i nie otrzymują wystarczającej pomocy. Wydaje się, że autorki chcą powiedzieć, że nie każdy nadaje się, aby być rodzicem, a nieumiejętne wychowanie i brak okazywanej miłości krzywdzi dziecko i zostawia na nim olbrzymie rany.

Film Katarzyny Sikorskiej jest nakręcony jako spektakl telewizyjny. Oznacza to, że jest teatrem przeniesionym na ekran filmowy. Z zasady nie ma być realistyczny, a bardziej artystyczny. Cała akcja dzieje się w mieszkaniu, wyglądającym jak studio. Spektakl jest nakręcony w plastycznych barwach, w których głównie dominuje kolor niebieski. Cała scenografia przedstawiona jest w klimacie morskim, gdzie w tle widać akwarium z rybkami, a okna w drzwiach wyglądają jak wyjęte ze statku. Można zauważyć wiele aluzji, nawiązujących do biblijnej historii o Jonaszu, którego pochłonął wielki wieloryb. Również w tym przypadku symbol owego zwierzęcia ma duże znaczenie.

Imię zostaje wytłumaczone na początku spektaklu, gdy ojciec pyta, czy to na pewno „nasz", a matka odpowiada – „Jo, NASZ". Później upewnia nas w tym sam bohater mówiąc „Jonasz. Inaczej też Jonasz, wasz, nie wasz". Cały spektakl przepełniony jest tego rodzaju bardzo inteligentnie ułożonymi dialogami i frazami, które łączą się w piękną i wspólną całość. Żadne zdanie nie jest wstawione bez przyczyny. Wręcz przeciwnie – odnaleźć można wiele podtekstów i ukrytych znaczeń. Bardzo ciekawym pomysłem było również zagranie roli Jonasza przez dwóch aktorów - w młodszym i starszym wieku.

Spektakl porusza nowy problem w przestrzeni publicznej, kładąc nacisk na samą perspektywę dziecka. Satyryczna forma dialogów pozwala oglądać go z lekkim oddechem, a jednocześnie wprowadza silny i ważny przekaz, z którym można się utożsamić. Musimy wiedzieć, że jakakolwiek by nie była przyczyna, dziecko potrzebuje przede wszystkim miłości. Chciałbym żyć w świecie, w którym każde dziecko słyszy – kim byś nie był i tak nie przestaniemy Cię KOCHAĆ.

Paweł Guzek
Dziennik Teatralny Warszawa
9 grudnia 2022

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia