Jubileuszowe tańce dworskie

20. Festiwal Tańców Dworskich Cracovia Danza

To miało być wydarzenie jednorazowe, z okazji nadania Krakowowi w 2000 roku tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Spodobało się wszakże tak bardzo, że w tym roku świętowaliśmy dwudziestą już edycję. Mowa, rzecz jasna, o Festiwalu Tańców Dworskich Cracovia Danza -sztandarowej imprezie jedynego w Polsce profesjonalnego zespołu tańców historycznych. Zrodził się on dzięki entuzjazmowi jego dyrektor artystycznej i naczelnej, Romany Agnel.

Balet - specjalizujący się w tańcu barokowym i staropolskim - działał początkowo przy założonej przez Romanę Agnel w 1998 roku fundacji Ardente Sole, od której wziął pierwotną nazwę. Doskonale charakteryzowała temperaturę pasji założycielki oraz członków zespołu - chyba istotnie dorównującą "płonącemu słońcu". To właśnie dzięki temu, jak mniemam, udawało się zjednywać kolejnych decydentów i współpracowników. I choć 1 września 2006 roku zespół zmienił nazwę na Balet Dworski Cracovia Danza, Fundacja nadal istnieje, a żar nie gaśnie.

Romana Agnel to tancerka, choreografka, pedagog tańca i historyk sztuki (studia na paryskiej Sorbonie). To właśnie podczas pobytu we Francji zainteresowała się tańcem historycznym - zwłaszcza barokowym - i charakterystycznym. W Madrasie z kolei zgłębiała tajniki klasycznego tańca indyjskiego Bharata Natyam, stając się z czasem jego polską propagatorką. Jest autorką bądź współautorką choreografii większości spektakli Danzy. Jako choreografka współpracowała również z teatrami Krakowa, Warszawy i Łodzi, a także poza granicami kraju - między innymi z Theatre Champs Elysees w Paryżu, Teatrem Konserwatorium w Oberlin (USA), Concertgebouw w Amsterdamie czy Operą Margrabiów w Bayreuth.

Spektakle Cracovii Danzy (a śledzę je od dobrych kilku lat) wyróżniają się przede wszystkim szacunkiem do baletowej tradycji: nierzadko dokładnie odtwarzając choreografie z traktatów tanecznych sprzed wieków. Ma to niewątpliwie ogromny walor poznawczy, choć dla laika może z czasem trącić monotonią, na szczęście ciekawie przełamywaną współczesnymi pomysłami choreograficznymi, reżyserskimi i (to z kolei domena Krzysztofa Antkowiaka) pantomimicznymi. Mocną stroną są kostiumy, najczęściej autorstwa Moniki Polak-Luścińskiej, zaprojektowane zawsze z dbałością o historyczny detal i wizualną atrakcyjność. Słabą stroną jest natomiast muzyka: prawie nigdy niewykonywana na żywo. Tym bardziej cieszą więc wyjątki: jak ten podczas premiery w 2018 roku widowiska "Paderewski. Fantazja i legenda", w której wyborny recital fortepianowy dał Adam Wodnicki.

Jednym z ważniejszych spektakli ostatnich sezonów 4 było przywrócone po kilkudziesięciu latach "Wesele w Ojcowie" z muzyką Karola Kurpińskiego i Józefa Damsego, nazywane pierwszym polskim baletem narodowym (inscenizacja i choreografia - Leszek Rembowski, kostiumy - Zofia de Ines, rekonstrukcja wersji orkiestrowej - Maciej Prochaska; premiera 2015). W życzliwej pamięci mam też parę premier obejmujących epoki od średniowiecza po romantyzm, choćby: "Szachy" według poematu heroikomicznego Jana Kochanowskiego, "Balet o kawie" na podstawie Bachowskiej kantaty, inspirowany francuskim baletem barokowym Ballet de la Musique, ilustrujący rodzimą tradycję ludową i dworską "Alla polacca", barwny niczym pogadanki Stanisława Janickiego "W starym kinie" czy niejako ożywiający drzeworyty Władysława Skoczylasa spektakl "Harnasie" Szymanowskiego.

Każda z edycji festiwalu miała natomiast temat przewodni, tegoroczna jubileuszowa odbywała się pod hasłem Bajki, baśnie, legendy, a jej program zawierał trzy premiery. Pierwszą - "Pan Twardowski. Ale bajka!" - zrealizowali gospodarze. W warstwie muzycznej wykorzystano głównie uwerturę fantastyczną "Bajka" Stanisława Moniuszki oraz inne jego utwory. Spektakl składa się z dwóch części: pierwsza (w choreografii pedagoga zespołu Aliny Towarnickiej) wprowadza widza w historię podpisania przez żądnego wiedzy, sławy i bogactwa polskiego Fausta diabelskiego cyrografu oraz ukazuje niełatwy, mocno apodyktyczny charakterek jego małżonki (Marta Baranowska). Drugą (w choreografii Dariusza Brojka) osnuto wokół Mickiewiczowskiej ballady "Pani Twardowska", do której Moniuszko skomponował przecież muzykę. W rolę znającego się na sztuczkach, ale nie kobietach, Mefistofelesa (który szybko, mimo szatańskich mocy, znalazłby się pod pantoflem tymczasowej małżonki) wcielił się kapitalnie - efektownie eksponując wijące się diabelskie ruchy -Łukasz Szkiłądź, zaś w rolę Twardowskiego - Jan Fećko. Stylowe kostiumy i scenografia Bożeny Pędziwiatr oraz charakterystyczne komiczne maski Jonathana Fróhlicha dopełniły barwnej całości. Ze szczególnym rozmachem rozegrano sceny biesiadne w karczmie pełnej ciekawych, sarmackich typów oraz pokaz magii Mefistofelesa, wyczarowującego kolejne dziwa na życzenie niepokornego szlachcica.

Trzecia baśniowa premiera - "Metamorfozy. Kot w butach" - to owoc współpracy Cracovii Danzy ze znanymi w Krakowie od lat francuskimi tancerzami i pedagogami z grupy Fantaisies Baroques, autorami choreografii do spektaklu - Irene Feste i Pierrem-Francoisem Dolle. Wystąpili w nim (pełna gracji i zwinności Feste w roli tytułowej) obok ósemki tancerzy krakowskich, wśród których wymieńmy ciekawe kreacje Jana Fećki (Młynarczyk) oraz Marty Baranowskiej i Łukasza Szkiłądzia (Księżniczka i Książę). Za inscenizację odpowiada Romana Agnel, za kostiumy i scenografię -Bożena Pędziwiatr, za maski - Jonathan Fróhlich. Dużą i rzadką zaletą spektaklu była muzyka na żywo: pełne efektów ilustracyjnych i wpadających w ucho melodii utwory Josepha Bodina de Boismortiera, wykonane' przez rodzimy kwintet (flet, skrzypce, altówka, teorba i klawesyn) - ochrzczony na potrzebę chwili jako a Bande de Chat Botte, a kierowany przez Annę Urszulę Kucharską. Znanej już w XVI wieku baśni o sprytnym kocie, dzięki któremu jego właściciel - biedny Młynarczyk - poślubia Księżniczkę, nadano atrakcyjną, inspirowaną czasami Ludwika XIV formę wizualną oraz choreograficzną, łączącą taniec barokowy z elementami komedii dell'arte i nowoczesnej pantomimy. Ciekawymi pomysłami wydają się: towarzysząca akcji postać Charlesa Perraulta jako intendenta Króla Słońce, scenografia - niejako wyłaniająca się z kolejnych, przewracanych kart wielkiej księgi oraz rozpoczynający przedstawienie współczesny wtręt - realistyczna rozgrzewka tancerzy. A na finał nutka egzotyki: Alaknanda, Hinduska specjalizująca się w tańcu kathak, oraz jej zespół Sanskriti znani są bywalcom festiwalu Danzy od 2010 roku - nie tylko z występów, lecz także prowadzonych warsztatów. Kathak - jeden z ośmiu klasycznych stylów tańca indyjskiego - wpasował się w tegoroczną tematykę imprezy wręcz idealnie: znaczy bowiem dosłownie "bajka", "opowiadanie", stanowiąc zarazem określenie północnoindyjskich ulicznych bajarzy. Ze względu na swą narracyjną rolę kathak to przede wszystkim gesty (zwłaszcza rąk) i mimika twarzy, w mniejszym stopniu taniec, przynajmniej w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Cechą charakterystyczną tańca, z którego niektórzy badacze wywodzą pokrewne mu flamenco, jest przeplatanie się sekwencji ruchów i gestów z chwilowym zatrzymaniem się, a także wybijanie stopami rytmu wzmocnionego o dźwięk przyczepionych do kostek dzwoneczków ghungroo. Obok świeckich opowieści pojawiły się też w kathak interpretacje historii sakralnych - głównie z życia Kryszny. Jedną z nich przedstawili hinduscy goście w spektaklu Znad Jamuny i Gangesu. To sympatyczna historyjka z dzieciństwa Boga, kiedy to psotny chłopiec notorycznie podkradał ubijane przez matkę masło, a przyłapany w końcu na gorącym uczynku począł snuć niestworzone historie na swą obronę i to tak długo, aż kochająca matka wszystko mu wybaczyła. W tę ostatnią, zwaną Yashadara, wcieliła się pełna dostojeństwa Alaknanda, założycielka i dyrektor Alaknanda Institute of Performing Arts (AIPA). Niezwykle barwne stroje i makijaże, wdzięczne ruchy, egzotyczna opowieść - to jednak za mało, by zrekompensować monotonię choreograficzną i narracyjną tej i tak przecież bardzo króciutkiej propozycji. Zatem rozczarowanie - no, nutka rozczarowania... Jubileuszowego programu festiwalowego dopełniły spektakle, które odbyły się na dziedzińcach Collegium Maius i Barbakanu (między innymi "Bajka o księżniczkach Capelli" Antiqua Bialostociensis - tegorocznego zespołu-rezydenta, "Kopciuszek" Szkoły Tańca Jane Austen, "Ogrody Charlotty" Capelli Nicopolensis, "Breve Regnum" Marii-Claire Bar Le Corre i tancerzy Cracovii Danzy, "Harmonia Mundi" gospodarzy), cieszące się coraz większą popularnością warsztaty taneczne (do dotychczasowej oferty dołączyły jeszcze szermierka historyczna i pantomima), pokazy uczestników, wreszcie -tradycyjny bal dla publiczności na Rynku.

Monika Partyk
Ruch Muzyczny
25 października 2019

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia