Justa redivivus!

"Skaza" - reż. Adam Sajnuk - Teatr Syrena w Warszawie

Decyzja o premierze "Skazy" zapadła w Teatrze Syrena jeszcze wtedy, gdy dyrektorem naczelnym i artystycznym był Wojciech Malajkat. Od pewnego czasu Pan Wojciech skupił się na sprawach artystycznych, a zarządzanie całością przejął Jakub Biegaj. Ponieważ panowie zgodnie współpracowali przez kilka ostatnich lat i efekty tego są bardzo udane, należy mieć nadzieję, że kierunek zmian zostanie zachowany.

Pierwszą premierą już pod nową/starą dyrekcją jest "Skaza" autorstwa Josephine Hart, w reżyserii Adama Sajnuka. I na pewno zostanie odnotowana w długiej historii Teatru Syrena, jako kamień milowy. O ile mnie pamięć nie myli, na tej scenie, jest to pierwszy (a na pewno od bardzo dawna) całkowicie "poważny" spektakl. W podtytule nazwany wręcz dramatem.

Tak radykalna decyzja repertuarowa wymagała dogłębnych przemyśleń i przypuszczam niejednej burzy mózgów. I bardzo dobrze, że została podjęta na TAK! Bo spektakl jest fascynujący.

Jednak odbiega on tak dalece od tego co przez dziesiątki lat wystawiane było w Teatrze Syrena, że tzw. stali bywalcy mogą przeżyć szok. Spektakl zaczyna się niewinnie i sielankowo, od wspólnego posiłku kochającej się rodziny: Mama, Tata, córka, syn. Jednak dosyć szybko, zaczynają pojawiać się symptomy nadciągającego kataklizmu. Aleksandra Justa ma intuicyjne przeczucia, o których mówi Jackowi Poniedziałkowi (są małżeństwem), a dotyczą one nowej dziewczyny (Anna Terpiłowska) ich syna (Maciej Radel).

Kto czytał tę słynną książkę lub oglądał nie mniej słynny film ten wie, że w całej akcji nie ma nic wesołego. Oczywiście, tak jak to bywa w życiu, zdarzają się momenty wesołe, czy wręcz humorystyczne, ale atmosfera zagęszcza się z każdą już nie minutą, ale sekundą. Widzowie słyszą o traumatycznych przeżyciach z przeszłości jednej z bohaterek, a na żywo śledzą sytuacje wykraczające daleko poza przyjęte normy obyczajowe, obowiązujące w cywilizowanym społeczeństwie.

Trzeba przyznać, że trójka aktorów (Justa, Terpiłowska i Poniedziałek) musi zmierzyć się w tym spektaklu z niebywale trudnym zadaniem. Nie wiem, czy udałoby się znaleźć na polskich scenach, przedstawienie zawierające tak śmiałe sceny erotyczne. Na pewno rozgorzeje dyskusja, czy jest to już HARD? Pewne jest, że SOFT został daleko w tyle. Jednak aktorzy wychodzą z tej próby zwycięsko i balansując na pograniczu, jednak nie ześlizgują się w obsceniczność, wulgarność, czy niesmaczność.

Należy podkreślić, że reżyser mógł sobie pozwolić na poprowadzenie akcji z tak śmiałymi scenami, ponieważ miał do dyspozycji tak dobrych aktorów!

Zacząć trzeba przede wszystkim od Aleksandry Justy, bo JUSTA REDIVIVUS!! Aktorka, która swego czasu świetnie się zapowiadała, miała wieloletnią przerwę w występach. Z różnych powodów nie mogła skupić się na swoim ulubionym zawodzie. Dopiero od bardzo niedawna zaczęła znowu pojawiać się na scenie. A jednak z tą, jakże dużą i trudną rolą, poradziła sobie wręcz znakomicie! Postać grana przez nią przeżywa pełną gamę nastrojów: od sytego zadowolenia, spokoju, radości, śmiechu, roztańczenia, poprzez wewnętrzny, intuicyjny niepokój, aż po największe tragedie jakie mogą spotkać żonę i matkę. I we wszystkich tych sytuacjach Justa jest autentyczna! Gra ciała! Głos! Dykcja - zero fałszu! Po tak długiej przerwie! Brawo!

Jacek Poniedziałek, który od wielu już lat stwarza coraz lepsze kreacje, głównie w spektaklach Jerzyny i Warlikowskiego (ale nie tylko), zupełnie niepostrzeżenie przeistoczył się z młodego gniewnego, grającego rolę synów, w targanego sprzecznymi uczuciami dojrzałego mężczyznę, ojca 25 letniego syna. I jest jak dobre wino, z upływem czasu coraz lepsze. W tym spektaklu ma podwójnie trudne zadanie. Postać, którą gra, daje możliwość pokazania właściwie wszystkich stanów duszy i umysłu (i Poniedziałek robi to bardzo dobrze i przekonująco). Ale dodatkowo musi zagrać kilka scen, których do tej pory nie pokazywano w polskich teatrach. W tym przypadku, również daje sobie radę znakomicie!

W większości TYCH scen, Poniedziałek występuje wspólnie z Anną Terpiłowską, która gra postać "femme fatale". Ale nie jest klasyczną modliszką. Jej zachowania mają źródło w historii jej życia. Jest postacią tragiczną, która generuje również tragedie spotykające jej otoczenie. Młodej aktorce, podobnie jak w przypadku jej starszego i bardziej doświadczonego kolegi, należą się również podwójne brawa, ponieważ Terpiłowska ma niebywale trudne zadanie aktorskie, polegające na odgrywaniu scen, które jedna z pań, już po spektaklu, skwitowała z wypiekami na twarzy: "ale momenty!!!". Terpiłowska wychodzi z nich obronną ręką. Po kilku początkowych scenach "Skazy", w których sprawiała wrażenie troszkę stremowanej (może tak zostało to wyreżyserowane?), w następnych zdecydowanie rozkręciła się i dalej było już bez zarzutu! Uwaga o pewnym "wchodzeniu" w spektakl, dotyczy również pozostałych aktorów - wszystkich oprócz Justy, która od pierwszej sceny "szła jak burza".

Oczywiście spektakl nie jest odzwierciedleniem na scenie filmu dla dorosłych, chociaż seks odgrywa w nim niebagatelną rolę. Oprócz mrocznych spraw, bohaterowie stają przed innymi problemami i muszą je rozwiązywać podobnie jak to czyni się w życiu.

Przestrzegałbym przed traktowaniem "Skazy", wyłącznie w kategoriach mniejszego lub większego skandalu obyczajowego. Pojawiają się w nim również wątki bardzo dobrze znane większości widzów z ich życia codziennego.

Twórcy też mieli chyba problem jak nazwać to przedstawienie. Na stronie internetowej, w podtytule umieścili dramat. To prawda! A w materiałach drukowanych (bardzo poręcznych i estetycznych pocztówkach), podtytuł brzmi: thriller erotyczny. I to też jest prawda!!

Dlaczego gorąco namawiam do obejrzenia Skazy w Teatrze Syrena? Powtórzę:

- jest to pierwszy taki spektakl w kilkudziesięcioletniej historii tego Teatru, różniący się zdecydowanie od wszystkich wcześniejszych premier,

- kto czytał książkę i / lub oglądał film, będzie mógł porównać te trzy produkcje,

- mocną stroną "Skazy" jest aktorstwo. Aleksandra Justa jest znakomita. Anna Terpiłowska i Jacek Poniedziałek bardzo dobrzy. Pozostali aktorzy mają dużo mniejsze role, od wiodącej trójki, ale również pozostawiają bardzo pozytywne wrażenie. Dorota Gorjainow wyróżnia się nie tylko kolorowym strojem i w swoim stosunkowo krótkim epizodzie staje się postacią dominującą na scenie,

- wszyscy lubimy przeżyć w sposób całkowicie dla nas bezpieczny dreszczyk emocji, albo sytuację odbiegającą od normy, a ten spektakl to gwarantuje - dotyczy to tej ciemnej strony postępowania kilku postaci, bo oprócz tych "chorych" sytuacji i układów,

- spektakl daje możliwość przypatrzenia się zachowaniom, sytuacjom, czy zdarzeniom z jakimi większość widzów spotyka się na co dzień.

I to wszystko dzieje się w Teatrze Syrena! Niesamowite! Brawa dla decydentów i brawa dla wykonawców.

Krzysztof Stopczyk
http://kulturalnie.waw.pl
17 kwietnia 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia