Kac

"Mała Apokalipsa 20XX" - aut. Tadeusz Konwicki - reż. Waldemar Raźniak - Narodowy Stary Teatr im. H. Modrzejewskiej w Krakowie

Czy widmo świata przedstawionego przez Tadeusza Konwickiego jest dziś nadal możliwe?

To pytanie można było sobie postawić przed spektaklem w reżyserii Waldemara Raźniaka, znanego z takich tytułów jak „Wassa Żeleznowa" oraz „Solaris", który przenosi nas do świata jakby z naszych snów – połączonego z cyberpunkowym stylem – gdzie każdy czeka na apokalipsę, a wszystko od początku do końca jest ściśle kontrolowane.

Towarzysząc naszemu głównemu bohaterowi, pisarzowi (Grzegorz Mielczarek), w jego ostatniej – jak się okazuje – podróży, oglądamy specyficzne społeczeństwo zdławione kacem, obojętnością i zrezygnowaniem. Odnosi się wrażenie, że nawet władza, reprezentowana przez milicjantów pilnie i skrupulatnie wykonujących swoją pracę, przywykła do swoich opozycjonistów – protestujących już bardziej z zasady niż z nadziei na osiągnięcie jakiegokolwiek celu.

Skupiając się bardziej na samej postaci pisarza, dostrzegamy ostatnią istotę jednocześnie wolną i zniewoloną, ponieważ wolność – jak sam mówi – zawiera się w jego samotności. Jego przyjaciele, Hubert (Bogdan Brzyski) i Rysio (Wiktor Loga-Skarczewski), mimo że występują przeciwko systemowi, rozmywają się w masie agentów i apatycznych członków społeczeństwa, zdając się być mocno związani z aktualnym stanem państwa.

Oglądając spektakl, można odnieść wrażenie automatyczności całej tej historii – jakby reżim świadomie pozwalał bohaterowi na każdy ruch.

Ekrany pozwalały nam śledzić pisarza i stawiały widownię w roli agentów bezpieczeństwa monitorujących każdy jego krok.

Obserwując głównego bohatera i konfrontując go z innymi postaciami, takimi jak Halina (Małgorzata Walenda) czy Tadzio (Grzegorz Grabowski), dostrzegamy, że wszyscy doskonale odgrywają swoje role, a pisarz – niczym pacynka – prowadzony jest ku ustalonemu planowi, mającemu zakończyć się samospaleniem. Nawet akt śmierci, ostatni możliwy wybór w pełni kontrolowanym systemie zwanym totalitaryzmem, zostaje mu odebrany i poddany obserwacji, co eliminuje jakąkolwiek możliwość buntu i sprowadza go do mało znaczącego gestu – jak rozebranie się na zjeździe partii, do czego władza jest znakomicie przygotowana.

Aparat represji został ukazany jako precyzyjnie zaplanowany. Spektakl doskonale oddaje ścisłą kontrolę nad życiem jednostki – od początku dnia aż po ostatnie chwile życia. Przerażające jest to, że nawet pozorne formy sprzeciwu dawno już zostały rozpracowane przez odpowiednie służby, co skłania obywateli do bierności.

Na uwagę zasługuje również sceneria (Barbara Guzik), odwzorowująca szczegóły książki, a zarazem utrzymana w futurystycznym stylu – przypominająca nie tylko przeszłość, lecz także ukazująca nieokreśloną przyszłość brzydoty, wstrętu i miernoty.

Muzyka (Karol Nepelski ), podobnie jak kostiumy, utrzymywała nas w chaotycznej przestrzeni dystopii – pełnej zaawansowanej, niebezpiecznej technologii i wszechobecnych neonów.

Wizja społeczeństwa pogodzonego z losem i żyjącego w apatii rysuje nam ponury wizerunek rosyjskiego imperializmu, przypominając – w kontekście aktualnej sytuacji za naszą wschodnią granicą – że wolność nie jest dana raz na zawsze.
__

Zdjęcia: Magda Hueckel, Barbara Guzik

Tomasz Jerzy Grycko
Dziennik Teatralny Kraków
23 maja 2025

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia