Katalog radykalnych gestów

zamiast felietonu quiz

Zamiast felietonu, zaproponuję dziś Państwu quiz, prosząc jednocześnie, byście zechcieli odpowiedzieć na jedno, jedyne pytanie. Zadanie łatwe, zważywszy, że daję Państwu aż trzy szanse na poprawną odpowiedź. Poza tym nie jestem w stanie w żaden sposób ani zweryfikować odpowiedzi, ani stwierdzić, czy przypadkiem nie oszukiwaliście - pisze Paweł Wodziński w Teatrze.

Nie brnijmy dalej przez przydługi wstęp i przejdźmy od razu do rzeczy. Pytanie, które chciałbym dziś zadać, brzmi: jaki program teatru, jakie działanie reżysera, jaki gest aktora mógłby w dzisiejszym polskim teatrze uchodzić za najbardziej radykalny? Niestety, pierwsza odpowiedź była udzielona chyba zbyt pośpiesznie. Nie chodzi o radykalizm polityczny. Ktoś, kto sądzi, że najbardziej radykalnym gestem mogłoby być wpisanie teatru w zaangażowaną działalność polityczną, podporządkowanie jego programu określonej idei, jest w błędzie. Idei politycznych nikt nie bierze poważnie, poglądy polityczne twórców nie wzbudzają niczyjego zainteresowania, a polityczny komunikat płynący ze sceny jest najczęściej rozumiany opacznie, niezgodnie z intencją autorów, bądź nierozumiany wcale.

Niestety druga szansa na poprawną odpowiedź także została zmarnowana. Ktoś, kto uważa, że najbardziej radykalnym gestem we współczesnym teatrze jest naruszenie zasady iluzji, wprowadzenie na scenę elementów realności, poczynając od dokumentalnych tematów, a kończąc na zastąpieniu aktorów prawdziwymi ludźmi, wnoszącymi na scenę własne historie, mija się z prawdą. W tak idealnie egoistycznym społeczeństwie, jakie stanowią Polacy, cudze doświadczenie wzbudza jedynie wzruszenie ramion.

Nareszcie mamy właściwą odpowiedź. Tak, najbardziej radykalnym gestem we współczesnym polskim teatrze jest odmowa zabawiania publiczności. Wypowiedzenie widowni służby to dopiero jest radykalizm.

Nie będziemy cię bawić drogi widzu, nie będziemy spełniać twoich oczekiwań, nie będzie miło, szybko i przyjemnie. Jeśli oczekujesz takiej obsługi, to lepiej wybierz się do salonu masażu, bo od nas jej nie otrzymasz. Wystarczy, że cały świat podporządkował się logice efektywności ekonomicznej, my nie musimy, my będziemy zwalniać, żeby ci nic nie umknęło, nasze spektakle będą trwały, żebyś nieco dłużej pobył razem z nami i z innymi widzami, chcemy ci stworzyć nieco więcej szans przyjrzenia się ludziom, a nie zestawowi przedmiotów stojących na biurku w twojej pracy czy w twoim domu.

Nie zależy nam na tym, by się tobie podobać, nie będziemy budować na scenie dekoracji, która ma cię olśnić, dać ci poczucie, że wysoka cena twojego biletu jest umotywowana równie wysokimi kosztami wyprodukowania całego przedsięwzięcia. Nie będziemy wydawać tysięcy złotych na kostiumy, wolimy je przeznaczyć na działania warsztatowe dla dzieci, na wykłady i debaty dla dorosłych. Bardziej od twojego zachwytu zależy nam bowiem na twojej opinii.

Aktorzy nie będą stosować żadnych sztuczek mających wzbudzić w tobie określone emocje, reżyserzy zaprzestaną podkręcać rytm spektaklu, a kompozytorzy zrezygnują z dodawania muzyki na koniec każdego przedstawienia, nie chcemy cię bowiem oszukiwać, manipulować twoimi uczuciami, wolelibyśmy, żebyś w tym czasie, zamiast przeżywać emocjonalne wzloty i upadki, myślał.

Umiemy stosować te wszystkie chwyty, działaliśmy tak przez długi czas, ale już nie chcemy. Moglibyśmy, to dużo łatwiejsze, ale wolimy cię traktować poważnie. Chcesz być naszym partnerem - zapraszamy.

Czy czujecie Państwo ten radykalizm, który rozlewa się po stronach miesięcznika "Teatr"?

Dla osób, które udzieliły poprawnej odpowiedzi, przewidziana jest nagroda. Opowieść, anegdota o wybitnym polskim aktorze, który w jednym ze swoich licznych ostatnio wywiadów opowiadał dużo o relacji teatru z widzami, o szukaniu wspólnego języka, wreszcie o konieczności podobania się publiczności. Pewien mój znajomy, niemający nic wspólnego ze światem teatru, po przeczytaniu jednego z tych wywiadów wyraził chęć przeczytania wywiadu rzeki z naszym bohaterem. Pomysł dość karkołomny, ale ponieważ mój znajomy jest osobą inteligentną, błyskotliwą i złośliwą, uznałem, że mnie prowokuje, mając zapewne coś jeszcze do dodania. Nie myliłem się. Już po chwili doczekałem się ironicznego komentarza. Wywiad rzeka mógłby się skończyć pytaniem - powiedział mój znajomy - z czego jest Pan najbardziej dumny w życiu? Nasz bohater mógłby wtedy szczerze odpowiedzieć: - Napawa mnie dumą to, że przez całe życie podobałem się publiczności.

Paweł Wodziński
Teatr Pismo
22 grudnia 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia