Każdy ma swoje mocne strony

Rozmowa z Darią Polasik-Bułką

Kocham teatr i uważam, że granie w teatrze rozwija wszechstronność aktorską – to jest wspaniałe, że mogłam od tego zacząć. Debiutowałam na deskach, kiedy byłam na czwartym roku w szkole filmowej. Przez ogromne zróżnicowanie środków, których wymagają różne spektakle, naprawdę mogłam się rozwinąć.

Z Darią Polasik-Bułką - po spektaklu Krakowskiego Teatru STU „Cnoty niewieście albo dziwki w majonezie" w reż. Krzysztofa Jasińskiego zrealizowanego na podstawie dramatu „Szewcy" Stanisława Ignacego Witkiewicza - rozmawia Weronika Labandt z Dziennika Teatralnego.

Weronika Labandt: W Waszym spektaklu pojawia się dużo symboli – matriarchat, patriarchat, władza, idealizm, rewolucja. Czy któryś z tych symboli był dla Ciebie szczególnie ważny?

Daria Polasik-Bułka - Osadzenie spektaklu w ubiegłorocznych strajkach kobiet, było dla mnie bardzo ważne. Jeśli osadzamy Witkacego w realiach walki kobiet o równe miejsce na świecie, to mam poczucie, że coś się zmienia, coś drga w świecie, który jest podporządkowany – nie tak bardzo, jak kiedyś – ale wciąż podporządkowany patriarchatowi. Choć jest to raczej tło głównej fabuły.

Weronika Labandt: Jest to spektakl niezwykle bogaty, wieloaspektowy. Moją uwagę przykuł kontekst społeczno-polityczny, zwłaszcza ten tyczący władzy i rewolucji...

Daria Polasik-Bułka - To jest fajne w tym całym chaosie Witkacego - w całym natłoku znaczeń i symboliki... Mnogość znaczeń, w której każdy może znaleźć coś dla siebie. Odznaczało się to także w popremierowych dyskusjach. Każdy wyciągnął coś innego. Taką sztukę chciałabym tworzyć, która nie jest jednoznaczna.

Weronika Labandt: Mieliście bardzo ciekawe kostiumy, rozbudowaną choreografię i scenografię – widoczne było, że serce włożyło w to wiele osób...

Daria Polasik-Bułka - Czasem jest tak, że reżyser ma tak silną wizję tego, co się powinno wydarzyć na scenie, że bardzo mocno narzuca koncepcję w kostiumach, scenografii itd. Tutaj reżyser był bardzo otwarty na innych twórców, pozwolił działać i każdy może podpisać się pod swoją działką. Oczywiście, że reżyser spinał to w całość, ale był bardzo otwarty na koncepcję innych twórców.

Weronika Labandt: Mieć takiego reżysera to móc się rozwijać.

Daria Polasik-Bułka - Tak. Każdy z nas miał trochę inny pogląd, wiedzę odnośnie kontekstu, w którym to osadziliśmy. Mieliśmy bardzo intensywne próby stolikowe przy przekształcaniu tekstu, bo jednak Witkacy pisał o walce klas. Tutaj reżyser osadził akcję w kompletnie innych realiach. Krzysztof Jasiński bardzo nas słuchał, bardzo cenił sobie dyskusje np. na temat współczesnego feminizmu.

Weronika Labandt: W spektaklu skandowałyście za całe pokolenia kobiet. Miałyście możliwość wykrzyczeć, to o czym pokolenia kobiet milczały przez dziesiątki lat... Jesteś zadeklarowaną feministką. Zapewne było to dla Ciebie bardzo cenne doświadczenie.

Daria Polasik-Bułka - Myślę, że ten głos pobrzmiewał też we wcześniejszych latach. Na niektórych poziomach feminizmu cofnęłyśmy się o parę lat w tym, co już wywalczyłyśmy. Brak możliwości stanowienia o własnym ciele to potężny krok w tył i niesamowite jest to, że wracamy do tego typu rzeczy. Ja uważam feminizm i walkę feministyczną nie jako walkę płci z płcią, ale jako walkę o równouprawnienie. To coś, co powinno być z korzyścią dla wszystkich – kobiet, mężczyzn, osób niebinarnych i chciałabym, aby to, co wybrzmi na scenie - trafiło do kogoś.

Weronika Labandt: Spektakl jest kontrowersyjny. Wyraźnie postawiliście na tło społeczne i władzę, która wpływała na kobiety. Jeśli do kogoś nie trafia wasz spektakl, a trafia to, co widzi w telewizji, to nie mamy na to wpływu.

Daria Polasik-Bułka - Myślę, że ten spektakl wcale nie jest jednoznaczny i to jest jego wielka siła. Porusza pewną problematykę, skłania do refleksji, stawia pytania: czarne protesty, strajk kobiet i co dalej... i to też kwestia, przed którą stanęły przywódczynie strajku kobiet w zeszłym roku. Zagraliśmy dopiero parę razy, ale też na każdym pokazie parę osób wyszło, wiec przekaz jest na tyle silny, że kogoś może dotknąć.

Weronika Labandt: Są osoby, które jak słyszą o kontrowersyjnym spektaklu - bardzo chętnie siadają w pierwszym rzędzie...

Daria Polasik-Bułka - Uważam, że taki powinien być teatr – nie powinien być letni. Dobrze jak są spektakle gorące albo zimne, ale letniość jest nudna.

Weronika Labandt: Robicie sztukę, stawiacie na własny sposób artystycznego wyrazu, a nie rozpieszczanie widza, albo się to komuś podoba, albo nie ...

Daria Polasik-Bułka - Myślę, że sam plakat – czerwona błyskawica na czarnym tle – już przykuwał uwagę. Nieraz wchodząc do teatru na próbę, widziałam, jak ludzie zatrzymują się i patrzą co to takiego. To bardzo silny znak kojarzony już w tym momencie ze strajkiem kobiet, a to rodzi emocje... Powiedzmy sobie szczerze, bez znaczenia czy wystawia się spektakl zaangażowany, farsę, czy klasykę – zawsze znajdzie się ktoś, komu nie będzie się to podobać i zawsze będzie się to komuś nie podobać. Sztuka jest bardzo subiektywną dziedziną.

Weronika Labandt: Twoja postać wydaje się być całkowitym przeciwieństwem Ciebie – najpierw kompletnie posłuszna, później obala własną rewolucję i robi rewolucję na własnej rewolucji. Przechodzi na krańcach pewnego kontinuum. Jest w niej bardzo dużo zagubienia, złości, protestu, który nie do końca potrafi wyrazić i nazwać – takiego niedojrzałego buntu. Macie cokolwiek wspólnego?

Daria Polasik-Bułka - Najciekawsza w tworzeniu tej roli była odpowiedź na pytanie: jak uchwycić jej transformację, bo jest ona ogromna i bardzo dynamiczna. Zmiana jest w każdym akcie. Czy mamy coś wspólnego? Jest we mnie bunt i niezgoda na wiele rzeczy, które widzę dookoła, ale niekoniecznie próbowałabym go w taki sposób kanalizować i eksponować. Wydaje mi się, że mam trochę inną osobowość. Czuję punkty styczne z tą postacią, ale ekspresję i sposób radzenia sobie ze swoimi demonami mamy inny.

Weronika Labandt: Klimat spektaklu był bardzo somnambuliczno – oniryczny, w którym widz był lunatykiem. To również swoisty symbol...

Daria Polasik-Bułka - To po prostu jest Witkacy – strasznie ciężki jest to autor, ale daje nieskończone możliwości przez to, jakie rzeczy pisał.

Weronika Labandt: Myślisz, że teraz mamy rewolucje, czy stagnację społeczną?

Daria Polasik-Bułka - Niestety uważam, że w tym momencie nie mamy rewolucji. Myślę, że mamy kryzys rewolucji, ale to tylko moja perspektywa. Mieliśmy w ostatnich latach kilka punktów zapalnikowych, gdzie ludzie wychodzili na ulice – protestowali, próbowali doprowadzić do jakiejś zmiany, ale tak powolutku, powolutku czas sprawiał, że społeczeństwo poczuło, iż nie ma do końca wpływu na to, co się dzieje. Może nie mam wystarczającej wiedzy na ten temat, ale osobiście czuję brak sprawczości i bezsilność. To jest też pytanie, o którym mówiłam, które krąży w sztuce: rewolucja i co dalej...? Ale jak wspominałam, nie jestem ekspertem – to są moje odczucia i emocje...

Weronika Labandt: Emocje i odczucia ludzi, żyjących w danym kraju są bardzo ważne. Wiedza najczęściej jest zakrojona do określonych ram czasowych, w których żyjemy, ewentualnie trochę wcześniejszych, jeśli ktoś interesuje się historią. Jest to jednak urywek geopolityki, dostępny dla nielicznych...

Daria Polasik-Bułka - To prawda poza tym w dzisiejszych czasach mamy dość mocną polaryzację światopoglądową – też nie jestem od tego wolna. Żyjemy w swoich bańkach, co mocno intensyfikuje Internet – algorytm podsuwa nam rzeczy, które chcemy widzieć, z czym ciężko nam poszerzyć swoje pole widzenia i otworzyć się na pole widzenia innych ludzi, stąd nasze myślenie jest wąskotorowe. Ciężko nam się zmusić do tego, że ja mam swoją rację i może ktoś też ma swoją rację.

Weronika Labandt: Masz bardzo szerokie spectrum działalności zawodowej: gra teatralna, kinowa, dubbing, emisja głosu, animacja, praca z ruchem. Traktujesz je jako dziedziny, które się dopełniają, czy raczej każda daje Ci coś innego – coś, czego nie dają pozostałe?

Daria Polasik-Bułka - Na pewno jest tak, że każda z tych dziedzin jest kompletnie różna, ale każda wywodzi się z jednego źródła. Ja jako osoba nie znoszę nudy. Lubię to urozmaicenie, które daje zawód aktorki i bardzo cieszę się, że mogłam popróbować różnych dziedzin sztuki: dubbingu, aktorstwa filmowego, teatralnego, serialowego. Każdy jednak ma swoje mocne strony – ja też je mam. Bardzo dobrze wspominam pracę dubbingową. Bardzo chętnie podjęłabym ją znowu, ale wiem, że jestem nieco mniej plastyczna w kontekście np. bajek niż osoby, które zajęły się konkretnie tym. Chętnie jednak popracowałabym lektorsko. Mam też swoje marzenia zawodowe – bardzo lubię pracować przed kamerą. Miałam możliwość sprawdzenia się w tej dziedzinie i czuję, że jeszcze w pełni nie rozwinęłam skrzydeł. Chciałabym, żeby moja kariera rozwinęła się również w tym kierunku. Kocham teatr i uważam, że granie w teatrze rozwija wszechstronność aktorską – to jest wspaniałe, że mogłam od tego zacząć. Debiutowałam na deskach, kiedy byłam na czwartym roku w szkole filmowej. Przez ogromne zróżnicowanie środków, których wymagają różne spektakle, naprawdę mogłam się rozwinąć. Dzięki temu mogę z dużą pewnością podchodzić do rozwoju w innych dziedzinach – dało mi to jakiś background dzięki, któremu czuję, że chętnie popracowałabym nad rzeczami lektorsko – dubbingowymi, ale podstawy do wszystkiego zdobywałam dzięki doświadczeniu teatralnemu.
__

Daria Polasik-Bułka - Urodziła się 8 czerwca 1989 r. w Szczecinie. Ukończyła Wydział Aktorski PWSFTviT w Łodzi, na zakończenie zdobywając nagrodę Studia Filmowego Opus Film za rolę w spektaklu „Z Różewicza - dyplom" w reż. Zbigniewa Brzozy. Na scenie profesjonalnej zadebiutowała Teatrze Polskim w Bielsku-Białej rolą Elwiry w spektaklu „Miłość w Königshütte" w reż. Ingmara Villqista. Od tamtej pory zagrała również w Teatrze im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie oraz w Stowarzyszeniu Teatralnym Tespis w Katowicach. Od 2014 r. na stałe związana z Teatrem Polskim w Bielsku Białej. Wystąpiła w roli Czeladniczki w spektaklu "Cnoty niewieście albo dziwki w majonezie wg Szewców Witkacego" - reż. Krzysztof Jasiński - Krakowski Teatr Scena STU. W marcu 2017 roku otrzymała Nagrodę im. Zbigniewa Grucy, przyznawaną przez redakcję „Dziennika Teatralnego".

Weronika Labandt
Dziennik Teatralny Trójmiasto
17 kwietnia 2023

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia