Każdy może mieć ein hobby

"Trzej mężczyźni w różnym wieku" - reż.J.Pawłowska - Teatr Dramatyczny w Płocku

Mogłyby to być trzy oddzielne monodramy z mężczyzną w roli głównej. Każdy pan w innym wieku, o różnych doświadczeniach. Reżyser połączyła ich historie i zaprasza widza do przyjrzenia się kondycji współczesnego człowieka, gdy ten przez chwilę nie gra swojej społecznej roli.

Napisać tekst, który przez ponad godzinę skupia uwagę, nie jest łatwo. Ale Szymonowi Bogaczowi te monologi się udały. Najlepszy jest trzeci opowiadający o muzyku uzależnionym od alkoholu. Miewa on przedziwne halucynacje, w których przychodzą do niego znani kompozytorzy, szczególnie na literę "B". Wybór tejże nie dziwi, bo przecież i nazwisko autora sztuki na "B" się zaczyna. Temat, choć mroczny, w tekście zyskał zaskakującą lekkość, przyprawioną czarnym humorem. Śmiejemy się z kolejnych "wizyt" kompozytorów u młodego trębacza, z jego obsesji, lęków, choć tak naprawdę śmiesznie wcale nie jest. Zaproszonemu do tej roli Sebastianowi Rysiowi udało się stworzyć dynamiczną postać także w geście i mimice twarzy. Nieustannie w ruchu, pokazuje zmieniające się emocje i różne stany swojego bohatera - alkoholika.

Zanim zgasną światła na widowni, publiczność już zaczyna przyglądać się siedzącej na scenie postaci. Mężczyzna w średnim wieku łowi ryby. Ta wędka potem staje się ramieniem dźwigu. Rybak jest operatorem ogromnej maszyny. Codziennie zasiada na dźwigu i przenosi ciężary. Przy okazji zagląda do okien ludzi mieszkających w pobliskim bloku. Zauważa kobietę, która mu się podoba, ale nigdy jej o tym nie powie. Związki nigdy nie były dla niego i chyba tak już zostanie. "Dźwigowy" to zaskakująca rola Henryka Jóźwiaka. Stonowany, poważny, miejscami liryczny stworzył ciekawą postać.

Drugi monolog należy do emeryta wściekłego na cały świat (w tej roli Krzysztof Bień). Jego liczne frustracje mają swoje źródło w nieudanym małżeństwie. Tęskni do czasów młodości. Wtedy też chętnie słuchano donosów, a teraz nikt nie chce słuchać ani jego, ani jego zażaleń. Nawet ryby go omijają. Ta największa, o której marzy, trafia się sąsiadowi. I jak tu żyć?

Sztuka Trzech mężczyzn w różnym wieku Szymona Bogacza została w płockim teatrze najpierw przedstawiona w wersji czytanej, w ramach Sceny Dramatu Współczesnego. Spodobała się i weszła do repertuaru. Po serii spektakli kobiecych, z przyjemnością ogląda się panów, którzy najczęściej grają role drugoplanowe. Tym razem byli sami na scenie i poradzili sobie bez pomocy partnerów, skomplikowanych dekoracji czy rekwizytów. Trzeba przyznać, że Joanna Jaśko-Sroka wymyśliła bardzo funkcjonalną i dowcipną scenografię (gadająca ryba, suszące się na sznurze słowa, rozświetlony blok-stołek), która komponuje się ze współczesnym tekstem.

Reżyser Julia Pawłowska podkreśliła, że w przedstawieniu broni mężczyzn rozdartych między rolą macho a dziecięcą wrażliwością Piotrusia Pana. W rezultacie powstało przedstawienie o samotności i chęci bycia z drugim człowiekiem. Ale czy na pewno? Panie, które pojawiają się w opowieściach bohaterów, nie dają im szczęścia. Potrzebują więc oni jakiejś ucieczki, oderwania się od smutnej rzeczywistości. Mogą to być ryby, może być działka. Bo przecież każdy musi mieć jakieś, chociażby najbardziej banalne, hobby, Ein hobby.

Lena Szatkowska
Tygodnik Płocki nr 16
18 kwietnia 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia