Kiedyś żyliśmy w martwym domu

"Inny świat" - reż. i wyk. Rafał Sadowski - Teatr Rafała Sadowskiego w Zielonej Górze

Nie należy oceniać człowieka za czyny, których dopuścił się w warunkach nieludzkich. Nie należy też dobrowolnie zgadzać się na powrót do innego świata, w momencie, gdy już jesteśmy poza jego granicami. Ucieczka z martwego domu jest niemożliwa, jednak powrót do niego – jeszcze bardziej. Przypomina o tym Rafał Sadowski w monodramie na podstawie ,,Innego świata" Gustawa Herlinga – Grudzińskiego.

Aktor przemawia w imieniu autora i narratora powieści. Jest odgrodzony od widowni kolczastymi drutami, symbolicznie przedstawiającymi zonę. Za tym więzieniem znajduje się inny świat, w którym prawa ludzkie zaniknęły na rzecz odrębnych praw obozowych. Rzeczywistość łagrowa zajmuje większą część sceny. Obecny jest również świat pozaobozowy, jednak zajmuje znacznie mniej miejsca – symbolicznie przedstawia go małe biurko z boku sceny. W końcu ktoś, kto zobaczył i doznał na czym polega rzeczywistość łagrowa, myśli głównie o niej, zapominając o prawdziwym świecie, który staje się mały i nieistotny.

W prawie każdym spektaklu gra aktorska jest głównym środkiem przekazu. ,,Teatr to ja. Nie ma teatru bez aktora. Aktor jest ucieleśnieniem teatru" – pisał Jerzy Grotowski w ,,Rozmowach w Elzynorze". Coraz częściej niestety współczesny teatr zastępuje aktora techniką lub ogranicza jego rolę, czyniąc z niego jedynie recytatora. Monodram jednak wymaga od aktora pełnego zrozumienia i przeżycia roli. Rafał Sadowski, aktor znany m.in. z Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Teatru KTO, Teatracji TV i filmu ,,Katyń" Andrzeja Wajdy, doskonale sobie poradził z tą trudną formą. Stworzył postać, która, zmagając się z trudnymi doświadczeniami obozowymi, przede wszystkim obserwuje współczesność. ,,Inny świat" w jego interpretacji jest ostrzeżeniem przed powrotem do martwego domu. Owszem, już z niego wyszliśmy, jednak historia pisze różne scenariusze i zawsze istnieje możliwość, że do niego wrócimy.

Zapytany przeze mnie, jak wyglądała praca nad rolą i czy inspirował się konkretną metodą, aktor odpowiedział: ,,To nie była żadna konkretna metoda. Nazwałbym ją metodą obrazową. Polegało to na tym, że miałem gotowy scenariusz, który trochę przekształciłem na adaptację sceniczną. Ucząc się tego na pamięć tworzyłem sobie w głowie obrazy – tej osoby w tym momencie, co ona mogła robić i przede wszystkim, jak się mogła czuć. Na samej scenie nie dzieje się zbyt wiele. Wszystko bazuje na słowie, na emocji, na różnych, dość skrajnych stanach bohatera. To była praca na zasadzie budzenia obrazów i wyobrażania sobie tego, jak bohater w danym momencie mógł się zachowywać i czuć". Warto zauważyć, że, chociaż aktor na scenie jest sam, pojawiają się również sceny, w których prowadzi on dialog z nagranymi głosami.

Kiedy bohater przebiera się w obozowe łachmany słyszymy wielokrotnie powtórzone motto utworu z ,,Zapisków z martwego domu" Fiodora Dostojewskiego: ,,Tu otwierał się inny, odrębny świat, do niczego niepodobny; tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje, inne nawyki i odruchy; tu trwał martwy za życia dom, a w nim życie jak nigdzie i ludzi niezwykli.". Martwym domem okazuje się rzeczywistość totalitarna, w której ludzie byli zmuszeni funkcjonować. Dalej, podczas przesłuchania Herlinga – Grudzińskiego nagrany jest głos oprawcy. Zwróciłam uwagę na tę scenę, ponieważ znalazł się w niej subtelny, lecz bardzo trafny chwyt, wskazujący widowni, że na scenie znajduje się druga, niewidzialna osoba. Kiedy przesłuchujący wymierza policzek bohaterowi, ten dwukrotnie uchyla się, zupełnie tak, jakby faktycznie był bity. Ponadto jego twarz została oświetlano bardzo jasnym, rażącym promieniem z lampki na biurku, przywodzącym na myśl niebezpieczne i męczące przesłuchanie. Sztuka, tak samo jak powieść, zakończyła się rezygnacją z powrotu do martwego domu. Słyszymy monolog człowieka, który za cenę własnego życia zdradził niewinnych Niemców i jego prośbę o wybaczenie. Bohater jednak zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest już w stanie przebaczać czynów nieludzkich w momencie, gdy przypomniał sobie, czym jest człowieczeństwo.

Chociaż scenografia wyraźnie pokazuje realia sowieckiego obozu, jesteśmy świadomi, że opowiadana nam historia jest jedynie wspomnieniem. O retrospektywnym charakterze fabuły świadczy przede wszystkim pierwsza scena. Sadowski, ubrany w garnitur i normalne spodnie, opowiada o systemie totalitarnym i wojnie, jako o czymś, co już było, lecz może wrócić (tu pada przykład wojny na Ukrainie). Jeżeli bohater wprost mówi o wydarzeniach, które już się zdarzyły, przed ukazaniem ich na scenie, oznacza, że świadomie będzie przypominał sobie wszystko czego doświadczył, jednak nie będzie przeżywał tego w momencie, gdy go obserwujemy. Wymowna jest również rola światła, które oddziela fragmenty opowieści od siebie, zupełnie tak, jakby publiczność obserwowała poszczególne klatki filmu.
Niemożliwe byłoby przedstawienie wszystkich wątków powieści podczas jednego monodramu, który trwał koło 90 min. Robert Turlej, odpowiedzialny za adaptację literacką, ograniczył się do pokazania przeżyć, które najpełniej i najbardziej boleśnie wpłynęły na Herlinga – Grudzińskiego. Widzimy moment przesłuchania, obserwowanie nocnych wołów prowadzonych przez urków, długie kolejki po marne porcje żywnościowe, wyświetlenie amerykańskiego filmu ,,Wielki walc", który przypomniał więźniom o utraconym świecie, ogłoszenie strajku głodowego, powrót do normalnego świata. Sądzę, że Turlej wskazał wszystkie najistotniejsze dla fabuły i, co jeszcze ważniejsze, możliwe do przedstawienia w monodramie fragmenty tej wielowątkowej powieści.

,,Bałem się grać to dla młodzieży. Jak przedstawić historię, o której oni być może mało wiedzą albo ich nie interesuje? Okazało się to błędem w moim myśleniu, bo po kilku pierwszych zagranych spektaklach okazało się, że te obrazy, które tworzę na podstawie obrazów rzeczywistych Herlinga – Grudzińskiego, budzą również bardzo wyraźne obrazy w wyobraźni tych młodych ludzi. To chyba na tyle mocne słowo i na tyle mocny obraz, że na chwilę ich zatrzymuje. Gram to głównie dla klas maturalnych lub młodszych klas szkół średnich, ale grałem to również raz dla seniorów. Na widowni były osoby, które jeszcze miały jakikolwiek kontakt z tamtymi czasami, przez opowieść swoich rodziców, którzy to przeżyli. I oni płakali na tym spektaklu. Dla tej grupy to jest wspomnienie, dla młodych treść, którą dopiero poznają"- mówi Rafał Sadowski o swoich wrażeniach z występów przed widownią w różnym wieku. Sama miałam okazje oglądać ten spektakl na małej scenie w Zielonogórskim Ośrodku Kultury razem z moją klasą z I Liceum Ogólnokształcącego im. Edwarda Dembowskiego w Zielonej Górze. Publiczność nie tylko przypomniała sobie treść lektury szkolnej, ale, przede wszystkim, zrozumiała jakie zagrożenie niesie ze sobą system totalitarny.

Jeżeli kiedykolwiek w Polsce ktoś postanowi ponownie zbudować martwy dom, mam nadzieję, że nie będzie to człowiek z mojego pokolenia.

Zofia Ścigaj
Dziennik Teatralny Zielona Góra
29 listopada 2022
Portrety
Rafał Sadowski

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...