Kilka obrotów kalejdoskopem

"Der Blick auf dem Fenster" - OFFenes Berlin - Teatr Kana w Szczecinie

Przez trzy dni (10, 11, 12 grudnia), w ramach projektu OFFenes Berlin w Teatrze Kana prezentowany był "Der Blick auf dem Fenster" - awangardowy performance, zwycięzca "najgorętszego w mieście", teatralnego maratonu "100 stopni"

Na stronie z repertuarem obok godziny i daty przedstawienia znalazła się informacja, że liczba osób jednocześnie oglądających występ nie może być większa niż cztery. Nie byłoby to może tak zastanawiające, gdyby nie fakt, iż miało przed nimi wystąpić aż sześcioro aktorów. Jak się jednak okazało, był to dopiero początek niespodzianek czekających na widzów.

Zanim Andreas Greiner (reżyser performance’u) otworzył przed nami drzwi do specjalnie przygotowanej sali, zachęcał do przyjęcia własnej perspektywy, wielokrotnego zmieniania miejsc i punktów widzenia. Było to możliwe, ponieważ przestrzeń dla publiczności nie została w żaden sposób wydzielona. Scenografię ograniczono do kilku muzycznych instrumentów, porozrzucanych tu i ówdzie kulturystycznych przyrządów oraz pozostawionej na widoku dyszy, z której na początku przedstawienia wydobywał się dym. Pod ścianą ustawiono parę krzeseł, jednak w tym rozległym, zbyt dużym, jak na garstkę widzów, pomieszczeniu, wydały się nieosiągalne, a dobiegający „znikąd” głos, zapewniający o czekających niespodziankach, nagle wprawił nas w popłoch. Poczuliśmy się trochę jak dzieci zamknięte w obcym, ciemnym pokoju i dziwiąc się własnym, infantylnym odruchom, zbiliśmy się w małą grupkę gdzieś pośrodku sali. 

To, co udało nam się zobaczyć przez tytułowe okno, przypominało bogate wnętrze wielkiego kalejdoskopu, z którego ktoś powyciągał szkiełka, by napełnić go znacznie barwniejszą zawartością: groteskowymi tancerzami w skarpetkach, tłukącymi biczem o perkusję, kobietami odczytującymi z wielkich kart dziecięcą bajkę, tańczącą parę ubraną w najdziwaczniejsze, niepasujące do siebie stroje… Występująca grupa aktorów zachowywała się jak (zapożyczona z „Bazyla” Jean’a-Pierre’a Jenueta) ekscentryczna trupa postapokaliptycznego cyrku, który utracił dawną formę i znaczenie. Opierając się na uratowanej od katastrofy garstce ludzi pragnących ocalić sztukę, nie oferuje on widzom niczego ponad to, co każda z postaci potrafi robić najlepiej. Bohaterowie nie pamiętają, do czego służą używane przez nich atrybuty (tańczący walca mężczyzna ma na sobie wielki cerkiewny naszyjnik), cytują bez związku z występem pochodzące „ze starego świata” skrawki kołysanek, wykonują komiczny, „nieudolny” taniec, zachowując powagę najwspanialszych akrobatów, a co najważniejsze- stanowią wielopokoleniową grupę, posługującą się różnymi językami, co pozwala sądzić, że spotkali się w przypadkowych okolicznościach. Mimo to, a raczej właśnie – dlatego, publiczność wspaniale się bawi, bije brawo, a w pewnym momencie ma możliwość sama przyłączyć się do zabawnego, chaotycznego tańca.

Przyglądając się wyczynom aktorów, którzy w jednej chwili robią przewroty i owijają się biczem, a zaraz później wykonują męski „belly dance”, trudno oprzeć się wrażeniu, że „Der Blick…” jest awangardową krytyką bliskiej nam ponowoczesnej popkultury. Multimedialnej papki nastawionej na zaspokojenie wszystkich zmysłów jednocześnie. Projekt stanowi także odpowiedź na oczekiwania współczesnego odbiorcy, który wszystko już widział i wszystkim zdążył się znudzić. Odzwierciedlenie znajduje tu charakterystyczna dla naszych czasów fascynacja cielesnością. Kuso odziani tancerze dumnie prezentują mięśnie, a nawet biegają w bieliźnie po najbardziej uczęszczanych miejscach Szczecina (było to widoczne na filmie, pokazywanym przed spektaklem). Performance przypomina kolorowe, lecz walające się po ziemi konfetti. Obnaża pustkę stworzonej przez nas konsumpcyjnej kultury, w której uczestniczymy dzięki plazmowym ekranom, stojącym w centralnym punkcie prawie każdego domu.

Agnieszka Moroz
Dziennik Teatralny Szczecin
19 grudnia 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia