Kim mogła być Stella Walsh?

„Stella Walsh. Najszybsza osoba świata" - reż. Jana Jeliński - Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy

Stella śpiewa „I wanna be adored", zmagając się z brakiem akceptacji i strachem przed odrzuceniem, co przejmuje kontrolę nad jej życiem. Odmienność seksualna staje się tajemnicą, której dźwiganie determinuje życie jej, jak i jej rodziny.

Spektakl jest próbą opowiedzenia historii życia Stelli Walsh, a właściwie urodzonej w Wierzchowni lekkoatletki Stanisławy Walasiewicz. Twórcy tej sztuki opierając się na kilku oficjalnie znanych faktach z życiorysu biegaczki projektują wizję jej przeżyć i wewnętrznych doświadczeń. Lupa reżysera wędruje na pojedynczy aspekt życia mistrzyni olimpijskiej, czyli jej seksualność, która po jej śmierci stała się niemałą sensacją. Ujawnienie interseksualności Stelli wzbudziło wiele kontrowersji i pytań dotyczących jej osiągnięć sportowych, jednak w Bydgoszczy zaglądamy o wiele głębiej i zastanawiamy się nad tym, jak ta odmienność uwarunkowała jej życie, zastanawiając się jednocześnie w sposób globalny nad tematem akceptacji odmienności.

Stella błyszczy, przyciąga wzrok i intryguje. Gdy na scenie jest Stella, w której rolę wcieliła się Zhenia Dolnika, to pozostałe postaci są już tylko tłem, niezbędnym do wykreowania tej bohaterki, ale tylko tłem. Wspaniała gra aktorki sprawia, że nie mamy wątpliwości, kto jest tutaj najważniejszy. Do zbudowania tej kreacji przyczyniło się również kilka innych ważnych aspektów, m..in. charakteryzacja i kostiumy(Dorota Nawrot) oraz choreografia(Wojciech Grudziński). Elementy kostiumu głównej bohaterki wyraźnie do siebie nie pasują, co w przypadku tej postaci jest trafnym nawiązaniem do tożsamości lekkoatletki.

Uniwersalność problematyki poruszanej w spektaklu oraz sposób jej realizacji sprawia, że zapominamy o czasie akcji, czyli latach życia biegaczki. Pierre de Coubertin(Jerzy Pożarowski), czyli jedna z postaci tego spektaklu, historycznie założyciel Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, uzmysławia nam, że uczestniczenie kobiet w olimpiadzie było wówczas nowością, która cały czas budziła wątpliwości. To przypomina o różnicy mentalności i pomaga nam zrozumieć z jak wielkim stygmatyzowaniem spotykała się wówczas odmienność seksualna.

Sceną wyjątkowo emocjonalną, jest rozmowa Stelli z matką, podczas której obie zdejmują swoje maski i spotykają się ze sobą w takiej odsłonie po raz pierwszy w życiu. Odrzucająca obłudę i oczekiwania matka oraz odsuwająca od siebie wstyd i pokorę córka mogą przeprowadzić ze sobą rozmowę, która jest bardzo bolesna, ale również wyzwalająca i pełna gorzkiej prawdy. Po jej zakończeniu nie postrzegamy żadnej z nich, jako winnej trudnym doświadczeniom tej rodziny.

Spektakl w reżyserii Jana Jelińskiego porusza temat traumy. Postacią, która tej traumy doświadczyła jest naturalnie Stella, ale także jej matka. Rodzic, który nieustannie chroni swoje dziecko przed ujawnieniem swojej inności, które najpewniej zakończyłoby się wykluczeniem, bezpośrednio bierze udział w trudnym doświadczeniu i również jest zraniony. Matka Stelli nigdy nie pogodziła się ze swoją stratą, stratą neurotypowego dziecka, dlatego cały czas nosi swoją żałobę, oddawaną również przez strój.

Każda scena, każdy dialog i monolog skupia się tylko na seksualności, jak gdyby wszystko co jej dotyczyło było uwarunkowane przez jedną sferę życia, Wzrok zwrócony jest tylko na jedną część Stelli, w kontakcie z różnymi osobami i zdarzeniami, obecnymi w jej historii.

Scenografia jest symboliczna i momentami nieco zagadkowa. Makiety przypominające wulkany, które czasem wybuchają, są miejscem wielu scen, w jednej z nich służą za stół, a innej są przesuwane, jakby miało to obrazować zaprowadzanie nowego porządku i sprzeciwianie się konwencjom w sferze seksualności. Wiszące pod sufitem kule mogą wskazywać na olimpijskie okręgi, jak i symbol interpłciowości. Nagrania video, które pojawiają się na ekranie, nie tylko nadają scenom dynamiki lecz są też kolejnym odwołaniem do złożoności doświadczeń głównej postaci. Kadry przeplatane nagraniami z olimpiady oraz ujęć Stelli na pustym stadionie są wyraźnym zestawieniem jej sławy z rzeczywistością przepełnioną samotnością.

Końcowa scena taneczna jest bardzo efektowna, ponownie symboliczna i jednocześnie jest ciekawym zakończeniem spektaklu. Światła padają na główną bohaterkę, która błyszczy w nich jak gwiazda. Jak nigdy dotąd. Taniec ma w sobie autentyczność, odrobinę dzikości, ale też różnorodności, gdyż obserwujemy tam elementy wielu rodzajów tańca zarówno współczesnego, jak i tradycyjnego. Jako widzowie, możemy w końcu zobaczyć osobowość Stelii w całości, jak i dostrzec ukrywane przez nią emocje.

Jan Jeliński zaprasza nas do refleksji na temat postrzegania odmienności, wykorzystując do tego historię rzeczywistej postaci. Skupienie się na budowaniu psychologicznego portretu postaci i obrazowaniu wielu doświadczeń w symbolicznym przekazie, sprawia, że ta opowieść dotyka naszych emocjonalnych części.

Ewelina Damska
Dziennik Teatralny Toruń
25 kwietnia 2023
Portrety
Jan Jeliński

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...